menu

Dzienis przełamuję fatalną passę. Torunianie z pierwszą bramką

29 września 2012, 18:55 | Łukasz Urbański

Ponad 4 miesiące kibice Elany Toruń czekali na bramkę swojego zespołu. Żółto-niebiescy zremisowali dzisiaj na własnym boisku z Ruchem Zdzieszowice 1:1 (1:0). Bramkę dla torunian zdobył w 21. minucie Mariusz Dzienis, odpowiedział po przerwie Remigiusz Malicki.

Mariusz Dzienis (na zdjęciu) zdobył pierwszą bramkę dla Elany w tym sezonie
Mariusz Dzienis (na zdjęciu) zdobył pierwszą bramkę dla Elany w tym sezonie
fot. Tomasz Młynek/torun.naszemiasto.pl

Gracze Elany zaprezentowali się o wiele lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Od początku przeważali na boisku, co udokumentowali zdobyciem pierwszej bramki w tym sezonie. W 21. minucie po akcji prawą stroną, piłkę w pole karne dośrodkował Przemysława Suleja, a zamykający wszystko Mariusz Dzienis wpakował ją do siatki obok bezradnego Tomasza Kasprzika. 120 sekund później na listę strzelców ponownie mógł wpisać się Dzienis, jednak futbolówka po jego strzale z dystansu trafiła w słupek. - Cieszę się ze zdobytej bramki, ale ważniejsze jest dla mnie dobro drużyny i szkoda, że dzisiaj nie udało nam się wygrać – mówił po meczu zdobywca bramki dla Elany.

Torunianie z biegiem czasu opadali z sił i oddawali inicjatywę przyjezdnym. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy po dograniu przez Mariusza Kapłona do piłki doszedł Sebastian Polak i po jego uderzeniu świetną interwencją popisał się debiutujący w barwach Elany Kamil Kamiński. - Mieliśmy dzisiaj pecha. Niestety nie udało nam się wykorzystać szansy na zwycięstwo – powiedział bramkarz gospodarzy.

Przez pierwszy kwadrans drugiej części spotkania z boiska wiało nudą. Gra toczyła się głównie w środku pola, co powodowało, że żadna z drużyn nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji. Optyczną przewagę posiadali przyjezdni, którzy częściej utrzymywali przy piłce i wykorzystali to w 66. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kapłona, groźny strzał głową Pawła Krzysztoporskiego na poprzeczkę sparował Kamiński, a opadającą piłkę do bramki szczęśliwie wepchnął Remigiusz Malicki. - Było wielkie zamieszanie w polu karnym, po przepchnięciu się z obrońcą piłka odbiła mi się od barku i wpadła do bramki – komentuje tą sytuacje strzelec gola.

Oba zespoły nie zadowalały się remisem i szukały trafienia na wagę zwycięstwa. Najbliżej pokonania bramkarza przeciwnika był w 87. minucie Karol Lewandowski. 21-letni napastnik Elany w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem nie zachował zimnej krwi i fatalnie lobował wysoko nad bramką. Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie i oba zespoły podzieliły się punktami. – Remis jest jak najbardziej zasłużonym wynikiem dzisiejszych zawodów – podsumował mecz szkoleniowiec gości Stanisław Wróbel.


Polecamy