Dziekanowski: Kosecki to nie Błaszczykowski, do niego na razie mu daleko...
- Koseckiemu daleko jeszcze do poziomu gry Błaszczykowskiego. Może się do tego poziomu zbliżyć. Tego mu życzę. O ile nauczy się gry w tłoku i poprawi współpracę z partnerami - mówi Dariusz Dziekanowski, były reprezentant Polski.
Legia, Lech, Polonia - chyba niewielu spodziewało się, że właśnie te trzy zespoły będą na czele tabeli po rundzie jesiennej ekstraklasy?
I tak, i nie. Zaskoczeniem jest dla mnie postawa Polonii, którą po całym zamieszaniu związanym ze zmianą właściciela widziałem co najwyżej w środku stawki. Po raz kolejny okazało się jednak, że młodzi i pozytywnie nastawieni piłkarze są w stanie osiągnąć więcej niż ci bardziej doświadczeni, ale bojący się zrobić zdecydowany krok w przód, żeby się przypadkiem nie przewrócić. To dotyczy nie tylko Polonii, podobnie było jesienią w Widzewie, który skończył na dziewiątym miejscu, ale i tak spisał się lepiej, niż mogliśmy oczekiwać. Nie dziwią mnie natomiast wysokie miejsca Legii i Lecha. Zwłaszcza Legii.
Cztery punkty przewagi nad drugim Lechem to chyba jednak trochę za mało, by już teraz zakładać jej koronę?
Zgadza się, ale obiektywnie patrząc, to zespół, który ma największy potencjał. Trener Jan Urban ma do dyspozycji ciekawą mieszankę przeszłości z przyszłością. Tacy gracze jak Ljuboja, Żewłakow czy Radović są oparciem dla Furmana, Łukasika czy Koseckiego. Ważne jest teraz, by ci młodzi nie osiedli na laurach i nie zadowalali się tylko sukcesami na krajowym podwórku. Muszą być bardziej pazerni, czuć, że mistrzostwo Polski to dla nich dopiero pierwszy krok. Kolejnym powinny być co najmniej sukcesy na miarę dawnej Wisły Kraków. Tej z Żurawskim i Kosowskim.
Co - poza trenerem - najbardziej zmieniło się w Legii?
To już bardzo duża zmiana. Maciej Skorża reprezentował zupełnie inną filozofię - on też bał się iść do przodu ze strachu przed upadkiem. Urban z konieczności musi działać inaczej. Postawił na młodych i ci na razie go nie zawodzą. Dobrze, że tak się to w Legii ułożyło, bo gdyby nie okoliczności, to kto wie... Narażę się teraz może zwolennikom Urbana, ale ja jestem zawsze ostrożny, gdy słyszę, że jakiś trener stawia na młodzież. Trzeba sobie wówczas zadać pytanie, na ile jest to jego decyzja, a na ile polityka klubu. To dotyczy również innych, np. Radosława Mroczkowskiego czy Adama Nawałki. Tak naprawdę będzie można ocenić obiektywnie ich pracę dopiero za jakieś dwa lata, gdy przekonamy się, jakie postępy zrobili pod ich kierunkiem ci piłkarze. Czy wejdą - jak to mawiał Leo Beenhakker - na "international level", czy też pozostaną "młodzi" i "zdolni".
Przynajmniej jeden już chyba wchodzi na ten "level" - mam na myśli Jakuba Koseckiego...
Fajnie, że się tak rozwinął, ale spokojnie. Poczekajmy. Kubie dobrze zrobiły wypożyczenia do ŁKS i Lechii, bo przy słabszych partnerach nabrał pewności siebie i dziś jest już partnerem do gry dla Ljuboi czy Radovicia. Kiedyś nim nie był. Ma swoje niezaprzeczalne atuty - szybkość i drybling - nadal uważam jednak, że przy krótkim kryciu może mieć problem. Podobnie jak np. Paweł Wszołek, którym też się wszyscy zachwycaliśmy. I co się stało? W meczu z RPA miał dużo miejsca, bo formacje rywala były rozciągnięte. Mógł minąć jednego przeciwnika, opuścić głowę, rozpędzić się i dopiero pomyśleć co dalej. Wyszedł jednak później na Anglików, gdzie głowę cały czas trzeba było mieć podniesioną do góry, i już tak dobrze sobie nie radził. Podobnie mogłoby być z Koseckim. To jeszcze nie jest Błaszczykowski, do tego poziomu na razie mu daleko.
Czy Kuba może być kiedyś równie dobry jak jego ojciec, z którym grał Pan w Legii?
Może się do tego poziomu zbliżyć. Tego mu życzę. O ile nauczy się gry w tłoku i poprawi współpracę z partnerami.
Legia nie zawodzi, za to sytuację w Wiśle Kraków można chyba określić jednym słowem - katastrofa.
Zgadzam się. Tak to często bywa, jak się robi coś na szybko i dokonuje nieprzemyślanych transferów. W Wiśle mamy dziś zespół, w którym niemal każdy piłkarz gra poniżej swojego poziomu, dotyczy to zwłaszcza Wilka czy Meliksona. Potrzebna jest rewolucja, nie jestem tylko pewien, w jakim powinno się pójść kierunku. Nie dał rady Michał Probierz - trener despota, który wszystko chciał mieć pod kontrolą. Przyszedł Tomasz Kulawik, który dla piłkarzy jest jak starszy brat, i też na razie nie daje.
Przykład Probierza pokazuje, jak krótka jest w Polsce droga od trenera podziwianego do wyszydzanego...
Wielu naszych trenerów dobrze radzi sobie z przeciętnymi piłkarzami, do których da się dotrzeć w najprostszy sposób. Problem zaczyna się, gdy mają do dyspozycji graczy prezentujących pewną wartość, na których nie robią wrażenia wrzaski czy zakazy. Do takich trzeba dotrzeć w inny sposób, dać z siebie coś więcej... Oni tego jednak nie potrafią. Jeżdżą niby na zagraniczne staże, ale w wielu przypadkach nie potrafią tej wiedzy przełożyć na polskie realia. To znaczy przekładają, ale tylko "suszarkę" Alexa Fergusona, a to trochę za mało.
Rajd Dakar 2013: Małysz chce się ścigać, nie tylko dojechać do mety [ZDJĘCIA]








