menu

Dusan Kuciak: Gwizdy? Nie zasłużyliśmy na nie [ROZMOWA, WIDEO]

17 lipca 2015, 08:48 | Konrad Kryczka

- Każdy z nas wychodzi na boisko po to, żeby dać z siebie wszystko. Zasuwamy na treningach, w szatni się motywujemy, a w meczach chcemy dawać z siebie 120%. Potrzeba cierpliwości. To było dopiero drugie spotkanie w tym sezonie. Trzymajmy się razem! Kiedy osiągniemy cele, jak np. awans do fazy grupowej, będziemy się z tego wspólnie cieszyć. Jeżeli kibice mają do nas pretensje, to możemy usiąść i porozmawiać - mówił po meczu z Botosani bramkarz Legii Dusan Kuciak.

Legia Warszawa - FC Botosani 1:0
Legia Warszawa - FC Botosani 1:0
fot. Szymon Starnawski/Polska Press

Przed meczem mówiłeś, że rywale będą grać defensywnie, ale w pierwszej połowie to raczej Legia tak zagrała.
Nie znam się na piłce (śmiech). A poważnie, koledzy byli lepiej przygotowani, w tygodniu mieli odprawy przed treningami. Ze mną pod tym względem było trochę gorzej, dlatego nie mówiłem, że znam tę drużynę, a po prostu stwierdziłem, czego się spodziewam. Myślałem, że zagrają defensywnie, ale okazało się, że się nie bronili.

Po meczu w Poznaniu mówiłeś, że gorzej być nie może.
No i nie było gorzej. Było lepiej.

Spodziewaliście się, że będzie tak ciężko, a bramka padnie tak późno?
Nie, tego się nie spodziewaliśmy. W pierwszej połowie mieliśmy swoje okazje, ale za często dawaliśmy się łapać na spalonym. Brakowało nam cierpliwości i chłodnej głowy. Bramka Ondreja bardzo nam więc pomogła. Od momentu jej zdobycia byliśmy już spokojniejsi i lepiej rozgrywaliśmy piłkę. Ogólnie nasza gra bardziej mi się wtedy podobała.

Właśnie, Ondrej Duda. Ratuje was zawodnik, który siedzi właściwie na walizkach. Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeżeli odejdzie.
Ale Ondrej jest przecież teraz z nami. Wiem tylko, że zmienia mieszkanie w Warszawie. Mam więc nadzieję, że wypakuje walizki i tu zostanie.

Po tym, co widzieliśmy na boisku, sprawa awansu jest przesądzona?
Na razie wygraliśmy pierwszą połowę dwumeczu z Botosani. Byłbym spokojniejszy, gdybyśmy pokonali rywali 3:0, bo mieliśmy ku temu okazje. Jeżeli jednak z meczu na mecz będziemy grali lepiej, to o awans jestem spokojny.

Gdyby dzisiejszy mecz zakończył się bezbramkowym remisem, to nie byłbyś chyba taki spokojny?
Wyszedłbym do dziennikarzy i być może mówiłbym w trochę inny sposób. Próbuję jednak mówić prawdę i przede wszystkim uspokoić kibiców. My naprawdę staramy się na treningach i robimy wszystko, żeby grać lepiej, ale nam nie wychodzi. Na pewno będzie jednak lepiej. Już dzisiejszy mecz mógł się zakończyć wyższym wynikiem, a jestem przekonany, że w następnych spotkaniach będziemy strzelać bramki.

Wydaje ci się, że Legia jest mocniejszą drużyną niż rok temu o tej porze?
Trudno mi odpowiedzieć. Dajcie nam jeszcze trzy mecze. Rozkręcamy się powoli, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Jakbyś ocenił Botosani? Gdzie byś je umieścił w polskiej lidze?
Nie chcę się zastanawiać, jakie miejsce zajęliby dokładnie, ale myślę, że zdołaliby awansować do górnej ósemki.

Jaki jest wasz cel? Chcecie awansować do fazy grupowej, czy może myślicie np. o 1/16?
To bardzo odległe cele. Jeżeli mam patrzeć tak daleko w przyszłość, to mogę powiedzieć, że chcę grać w finale Ligi Europy. Na razie musimy skupić się na tym, co jest najbliżej, czyli niedzielnym meczu ze Śląskiem.

Jak się gra, kiedy ciągle słyszy się „Legia, grać, k***a mać!”?
Słów nie słyszałem, ale gwizdy już tak. Wiem, że kibice krzyczeli, a ja traktuje to jako doping. Trzeba im podziękować, że przyszli. A jeżeli chodzi o gwizdy, jestem zawodnikiem i uważam, że na nie nie zasłużyliśmy, choć kibice, oczywiście, mieli prawo do takiego zachowania.

Nie podeszliście jednak do kibiców, żeby podziękować. Dlaczego?
Poproszę o następne pytanie.

Kiedy spiker odczytywał nazwiska, to kibice zagłuszyli praktycznie wszystkie oprócz twojego.
Mogę im za to podziękować, ale prosiłbym również, żeby podobnie traktować moich kolegów. Każdy z nas wychodzi na boisko po to, żeby dać z siebie wszystko. Zasuwamy na treningach, w szatni się motywujemy, a w meczach chcemy dawać z siebie 120%. Potrzeba cierpliwości. To było dopiero drugie spotkanie w tym sezonie. Trzymajmy się razem! Kiedy osiągniemy cele, jak np. awans do fazy grupowej, będziemy się z tego wspólnie cieszyć. Jeżeli kibice mają do nas pretensje, to możemy usiąść i porozmawiać.

Za rok kończy ci się kontrakt. Jak widzisz swoją przyszłość?
Wydaje mi się, że teraz nie ma sensu o tym mówić. Do rozmów usiądziemy pewnie zimą. To od Legii będzie zależało, czy zostanę, ale wiadomo, że zawsze można się dogadać.

Notował: Konrad Kryczka


Polecamy