Felieton Romantyk sportu: Marzenia bezczelnych. Każdy może wygrać z każdym
Świat żył wyborami u naszego wielkiego brata, Najjaśniejsza Niepodległa powołaniami selekcjonera Michała Probierza. Jakby mało kłopotów ukochana Najjaśniejszej Niepodległej królowa Iga miała regulaminowego pecha odpadając z walki o półfinał WTA Finals.
fot. Fot. Adam Jankowski
Na powołania pana Michała przyjdzie czas przed meczami z Portugalią i Szkocją. W tej chwili boli niesprawiedliwy los panny Igi. Wygrać dwa z trzech spotkań i nie zakwalifikować się do czwórki najlepszych tenisistek. Niestety diabelski regulamin jest dla wszystkich.
Ten sezon jest stracony. Wbrew klasykowi, nieważne jak zaczynasz, tylko jak kończysz, wykończył Raszyniankę. Od igrzysk olimpijskich Paryż 2024 zanotowała ostry zjazd w dół. Brązowy medal igrzysk dla Świątek był totalną porażką. Co z tego, że rachmistrze zaksięgowali go po stronie zysków. Dla wielu byłby powodem do dumy, dla niej nie.
[cyt]Sportowo ma taką samą wartość jak nie przymierzając medale futbolistów na igrzyskach Monachium 1972 Montreal 1976. Nasi zawodowi amatorzy bawili się z bratnimi przyjaciółmi, tfu, tfu, z demoludów i amatorskimi kelnerami reszty świata.
Jedyny pozytywny objaw występów raszynianki w Rijadzie było odstawienie do kąta, do drugiego rzędu w boksie sztabu zawodniczki, Baby Jagi Darii Abramowicz, żeglarki parającej się psychologią sportu. Miejmy nadzieję, że to początek końca jej diabolicznych rządów.[/cyt]
Po porażce Coco Gauff z Czeszką Barborą Krejcikovą internetowa hołota zawyła. Zdaniem tych gamoni Amerykanka celowo odpuściła mecz, żeby odebrać Polce awans do półfinału. Przypomniały się odpuszczane spotkania siatkarzy na Mundialach.
Królowa Iga wzmocni reprezentację Polski w nieoficjalnych mistrzostwach świata Billie Jean King Cup w Hiszpanii 13 – 20 listopad. Pierwszy mecz w Maladze z gospodyniami. W razie zwycięstwa w ćwierćfinale zagramy z Czeszkami. Potem przerwa w startach, a od 12 do 26 stycznia 2025 Australian Open.
Czekając na końcowe mecze wybrańców Probierza w Lidze Narodów, ekscytujemy się spotkaniami Legii Warszawa i Jagielloni Białystok w trzecioligowym Pucharze Konferencji UEFA. Coś niebywałego, polskie drużyny wdrapały się chwilowo na podium po trzech kolejkach fascynujących zmagań.
W ostatni weekend przed meczami wszystkich lig śpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Niech obcokrajowcy wiedzą, grają przed Wielkim Narodem Najjaśniejszej Niepodległej.
Na deser mamy rozgrywki Tysiąca Drużyn i rządy naszych na czele z bezczelną Unią Skierniewice. Tak im poprzewracało się w głowach, że już rezerwują szatnię na finał na Narodowym. Bo przecież Ruch Chorzów pogonią bez dogrywki. Na derby regionu całe szczęście musimy poczekać. Może w finale?