Drugie z rzędu zwycięstwo Wisły Puławy
Piłkarze Wisły Puławy odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu. Tydzień temu podopieczni Roberta Złotnika pokonali na wyjeździe Stal Mielec 1:0, a w sobotę pokonali przed własną publicznością GKS Tychy 2:1.
Sobotnia potyczka w Puławach miała bardzo ważne znaczenie dla obydwu zespołów. Wisła oraz GKS są beniaminkami i walczą o zachowanie statusu pierwszoligowca. Miejscowi przed 14. serią spotkań zajmowali czternaste miejsce, a tyszanie z takim samym dorobkiem (14 punktów) plasowali się szczebel niżej.
Statystyki przemawiały za Wisłą, która w poprzednim sezonie dwukrotnie pokonała przeciwnika. Jednak Robert Złotnik, trener Dumy Powiśla, przestrzegał przed takim myśleniem. – Ze Stalą Mielec nie wygraliśmy od wielu lat, a „przełamaliśmy” się dopiero niedawno – mówił.
Puławianie przystępowali do tego meczu jednak w lepszych humorach, ponieważ tydzień temu odnieśli kolejne zwycięstwo (1:0 ze Stalą w Mielcu), a podopieczni Kamila Kieresia ulegli przed własną publicznością Podbeskidziu Bielsko-Biała 0:1.
W pierwszych minutach dwukrotnie groźnie zaatakowali goście, ale byli nieskuteczni. Jak się strzela gole pokazała im Wisła, a konkretnie Piotr Darmochwał, który w 9. min., ładnym uderzeniem z dystansu, pokonał Pawła Florka.
Później puławianie bronili remisu, a przyjezdni uparcie dążyli do zdobycia wyrównującej bramki. Wiślacy jednak praktycznie nie dopuszczali rywala na swoje pole karne. Przyjezdni próbowali więc strzałów z dalszej odległości. Czasami przesadzali też z brutalnymi faulami, dlatego już w pierwszej połowie zostali ukarani dwiema żółtymi kartkami. Po 45 minutach wciąż było 1:0 dla Wisły.
W drugiej połowie znów piersi groźnie zaatakowali goście, lecz Nazar Penkowec złapał piłkę po strzale Stepana Hirskyjego. Za chwilę uderzał Darmochwał, ale bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Następnie niecelnie strzelał Mateusz Grzybek. I nagle w 67. min. zrobiło się 1:1. Maciej Mańka strzałem z 8 metrów pokonał Penkowca.
Wiślacy rzucili się do ataków, ponieważ remis ich nie zadowalał. I szybko wyszli na ponowne prowadzenie. Adrian Popiołek „główką” wypuścił Konrada Nowaka, a rezerwowy Wisły w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS skierował piłkę do siatki.
W 81. min. goście, za sprawą Łukasza Grzeszczyka, strzelili gola, ale sędzia go nie uznał, ponieważ wcześniej pomocnik GKS był na pozycji spalonej. Wynik nie uległ już zmianie, a Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo, będąc w przekroju całego spotkania drużyną lepszą.
29 października (godzina 16), Wisła zmierzy się na wyjeździe z Pogonią Siedlce.
Wisła Puławy – GKS Tychy 2:1 (1:0)
Bramka: Darmochwał 9, Nowak 70 – Mańka 67
Wisła: Penkowec – Hiszpański, Budzyński, Pielach, Litwiniuk, Maksymiuk, Szczotka (82 Patora), Popiołek, Darmochwał (65 Nowak), Pożak (73 Smektała), Patejuk
GKS: Florek - Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka, Kowalski (23 Grzybek), Arežina (44 Szumilas), Hirskyi, Grzeszczyk, Radzewicz (78 Maczyński), Varadi
Żółte kartki: Popiołek, Pielach – Arežina, Boczek, Hirskyi, Grzeszczyk , Mańka, Szumilas
Sędziował: Marek Opaliński z Legnicy