menu

Druga z rzędu wygrana Bytovii. Ekipa Kafarskiego wygrała z Sandecją

25 kwietnia 2015, 18:54 | Krzysztof Rosłoński

Bytovia Bytów pokonała w Nowym Sączu Sandecję 1:0. Gola rozstrzygającego losy meczu strzelił już w 7. minucie Daniel Mąka. Dzięki zdobytemu w sobotę kompletowi punktów zespół z Pomorza opuścił miejsce zagrożone barażem.

Bytovia Bytów pokonała Sandecję
Bytovia Bytów pokonała Sandecję
fot. Artur Szczepański

Spotkanie już od zeszłego tygodnia zapowiadało się na bardzo interesujące, bowiem oba zespoły dzieliły tylko dwa punkty i dwa miejsca w ligowej tabeli. Dzięki temu, że wszyscy zawodnicy ekipy gospodarzy byli do dyspozycji Dariusza Wójtowicza, można było w końcu zobaczyć rzeczywistą siłę rażenia Sandecji na wiosnę. W ataku pojawił się Bartłomiej Dudzic, a o tworzenie akcji mieli dbać Armand Ella-Ken i Maciej Bębenek. Zespół "Czarnych Wilków" musiał radzić sobie bez Łukasza Wróbla, Karola Piątka i Roberta Mandrysza. W ataku Tomasz Kafarski postawił na Janusza Surdykowskiego, zaś głównymi playmakerami mieli być Daniel Mąka i Michał Jakóbowski.

W pierwszych minutach akcja przenosiła się z jednego pola karnego na drugie, gdzie obydwa zespoły szukały okazji do strzelenia bramki, jednak wszystko wyglądało bardziej jak pojedynek piłki ręcznej, ponieważ przez większość tego czasu piłka nie wylądowała w polu karnym dzięki szczelnym formacjom defensywnym. 5 minuta spotkania była momentem szczególnego szturmu na bramkę zespołu gospodarzy przez piłkarzy z Bytowa, bowiem właśnie wtedy Janusz Surdykowski oddał strzał w polu karnym, który zablokował Dawid Szufryn, a 120 sekund później, ekipa Bytovii cieszyła się z pierwszego gola, którego zdobył Daniel Mąka po otrzymaniu piłki od Wojciecha Wilczyńskiego i uderzeniu byłego gracza Polonii Warszawa w lewy róg bramki Łukasza Radlińskiego. Wraz ze stratą bramki powoli budzili się "Biało-Czarni", którzy próbowali raz za razem zagrozić bramce dobrze dysponowanego Tomasza Laskowskiego. Warte uwagi są okazje z minut 11, kiedy Dawid Szufryn próbował pokonać bramkarza gości strzałem głową, 19, czyli kąśliwego uderzenia Macieja Bębenka sprzed pola karnego i 26 i strzału Bartłomieja Dudzica. Po 120 sekundach od ostatniej okazji, drużyna Dariusza Wójtowicza musiała sobie radzić bez Armanda Elli-Kena, ponieważ Kameruńczykowi we znaki ponownie dało się niedawno kontuzjowane kolano.

Postawa zespołu Sandecji tak bardzo zirytowała kibiców, że zaczęli śpiewać obraźliwe przyśpiewki w kierunku zawodników swojej ukochanej drużyny. Pod koniec I połowy po raz kolejny można było mieć do czynienia z walką po obu stronach boiska, bowiem na strzał z dystansu Kryszaka z 38. minuty, ekipa Sandecji odpowiedziała po 120 sekundach dośrodkowaniem Sebastiana Szczepańskiego do Macieja Bębenka, po której efektowną robinsonadą popisał się Laskowski. 3 minuty później zaś za ciosem poszła Bytovia, a dokładniej Janusz Surdykowski, którego powstrzymał ofiarną interwencją Mateusz Bartków.

Wraz z rozpoczęciem II połowy doping miejscowych fanów niemal całkowicie zamilkł, jednak zupełnie inaczej niż w pierwszej części zaczęli grać gospodarze, którzy rozpoczęli od pierwszych minut szturm na bramkę. Pierwszą okazję, czyli strzał głową po rzucie rożnym zmarnował Przemysław Szarek. Po 5 minutach zaś, Wojciech Krztoń wskazał na wapno po faulu Krzysztofa Bąka na Dudzicu, jednak na bramkę "jedenastki" nie zamienił Maciej Bębenek, który 2 razy praktycznie trafił w bramkarza, najpierw z punktu do strzelania rzutów karnych, a następnie dobijając piłkę po wybiciu jej przez pewnie interweniującego Laskowskiego. Od 56. minuty rozpoczął się cykl powtarzanych co chwila dośrodkowań Macieja Bębenka z prawego skrzydła w pole karne rywali, jednak za każdym razem, a było ich 3, albo piłkę łapał golkiper Bytovii, albo futbolówka nie znalazła adresata.

Mimo marnowanych raz za razem akcji, podopieczni Dariusza Wójtowicza nie poddawali się i próbowali za wszelką cenę pokonać Laskowskiego. Oprócz wcześniej wspomnianych centr Bębenka, swoje okazje mieli Bartków w 67. i 78. minucie gry, oraz grający od 54. minuty Kamil Słaby w minutach 82., 89. i 3. doliczonego czasu gry. Za każdy razem zabrakło tylko i wyłącznie szczęścia, ponieważ piłka albo mijała bramkę o centymetry, albo była chwytana przez bramkarza gości. Bytowianie zaś atakowali znacznie rzadziej, jednak kaliber wszystkich okazji był za każdym razem bardzo duży. Wartym uwagi wydarzeniem z tego okresu jest próba rezerwowego Formeli z 77. minuty. Gdyby nie rykoszet i dobre ustawienie Radlińskiego, to zespół z Pomorza już mógłby cieszyć się z drugiego gola. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Bytovii 1:0, dzięki czemu bytowianie opuścili barażową pozycję. Sandecja zaś spadła w tabeli o jedno miejsce i wyprzedza Chrobrego Głogów wyłącznie bilansem bezpośrednich meczów. Po spotkaniu, szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Wójtowicz oddał się do oceny zarządu.


Polecamy