menu

Dolcan najpierw stracił, a potem odpowiedział... sześcioma golami! Siedlczanie polegli w derbach [RELACJA]

20 listopada 2015, 19:53 | Konrad Kryczka, psz

Derby Mazowsza dla Dolcanu Ząbki. Podopieczni Dariusza Dźwigały rozpoczęli mecz od straty bramki, ale potem odpowiedzieli... sześcioma. Pogoń Siedlce doznała druzgocącej porażki i pozostanie na miejscu barażowym.

Derby Mazowsza
Derby Mazowsza
fot. Tomasz Górski

„To jedna wielka kompromitacja”, „nie może być tak, że ktoś przechodzi sobie obok meczu” – jeżeli w ten sposób wypowiada się trener drużyny, która przegrywa mecz, to wiadomo, że ów zespół musiał szorować po dnie, jeżeli chodzi o poziom i kulturę gry. Zazwyczaj bowiem szkoleniowcy starają się bronić swoich zawodników, nawet jeżeli ci schodzą z boiska pokonani. Marcin Sasal postanowił się jednak nie patyczkować i zdefiniował postawę swoich piłkarzy za pomocą określeń wskazanych na początku.

Trudno mu się bowiem dziwić, ponieważ siedlczanie wyglądali na boisku jak zbieranina przypadkowych gości. A będąc precyzyjnym – zespół Sasal prezentował się w ten sposób w drugiej odsłonie meczu. W pierwszej połowie Pogoń potrafiła natomiast pokazać charakter, walcząc z Dolcanem jak równy z równym. Co więcej, goście jako pierwsi strzelili bramkę. Piłkę do siatki wpakował Mariusz Rybicki, który przymierzył sprzed pola karnego. Jego uderzenie poprzedził przegrany przez Kamila Dmowskiego pojedynek z Mateuszem Kryczką. Parę chwil wcześniej golkiper Dolcanu wybronił strzał Piotra Ceglarza. Pierwsze pół godziny było więc dla Pogoni wyśmienite. Później jednak do głosu zaczęli dochodzić gospodarze.

O ile Rafał Misztal zdołał jeszcze zatrzymać Michała Bajdura, to później popełnił jednak błąd, po którym padł gol wyrównujący. Bramkarz Pogoni niepewnie wyszedł do dośrodkowania, co wykorzystał Kamil Wiktorski, przerzucając futbolówkę nad zawodnikami Pogoni i trafiając tym samym do bramki. Ten gol obudził gospodarzy, którzy do bardziej zdecydowanych ataków ruszyli w drugiej części meczu, w której rozbili drużynę z Siedlec. Współautorem tego sukcesu był Damian Jakubik, który najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Damiana Kądziora, później sam świetnie przymierzył, a na koniec wystawił piłkę jak na tacy Damianowi Świerblewskiemu. Drugim zawodnikiem, który miał ogromny wpływ na końcowy wynik, był rezerwowy Daniel Gołębiewski. „Gołąb” zaraz po wejściu zmarnował co prawda dwie sytuacje, ale później już się nie mylił. Najpierw wpakował piłkę do siatki po katastrofalnym błędzie obrony Pogoni, a później głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.


Polecamy