menu

Dariusz Pawlusiński po dziewięciu latach gry w Małopolsce osiadł w Wodzisławiu Śląskim

25 października 2017, 18:50 | Piotr Pietras

W sobotę (godz. 18) w meczu 14. kolejki na stadionie Cracovii rozegrany zostanie mecz derbowy, w którym „Pasy” zmierzą się z ekipą Bruk-Betu Termaliki. Postacią łączącą oba małopolskie kluby jest blisko 40-letni pomocnik Dariusz Pawlusiński, który w obu drużynach spędził w sumie dziewięć lat (pięć i pół roku w Cracovii oraz trzy i pół roku w zespole z Niecieczy).

Dariusz Pawlusiński (z lewej) w Małopolsce przez dziewięć lat grał w zespołach Cracovii i Termaliki Bruk-Betu Nieciecza
Dariusz Pawlusiński (z lewej) w Małopolsce przez dziewięć lat grał w zespołach Cracovii i Termaliki Bruk-Betu Nieciecza
fot. gpg

Dla obu zespołów, w sezonie 2017/18 spisujących się znacznie poniżej oczekiwań, będzie to niezwykle ważne spotkanie. Zwycięstwo jednej z drużyn da jej bowiem nadzieję w wydostanie się z dolnych rejonów tabeli, a w najbliższej przyszłości nawet na podjęcie skutecznej walki o miejsce w grupie mistrzowskiej.

Dla Dariusz Pawlusińskiego, który w obu małopolskich klubach spędził dziewięć lat, sobotni mecz będzie okazją do wielu wspomnień.

– Nie da się ukryć, że zostawiłem w Małopolsce kawał swojego życia, dlatego proszę się nie dziwić, że zarówno Cracovia jak i Bruk-Bet Termalica są bliskie mojemu sercu i do obu tych klubów mam duży sentyment – podkreśla były zawodnik „Pasów” i „Słoników”. – Na ile czas mi pozwala na bieżąco staram się śledzić poczynania obu moich byłych drużyn. Od czasów, w których występowałem w małopolskich klubach upłynęło już trochę wody w Wiśle, kadry drużyn mocno się pozmieniały, dlatego nie ma już w nich piłkarzy, z którymi grałem. Jeśli dobrze pamiętam to w zespole „Słoników” został jeszcze tylko Patryk Fryc. Obu drużynom mocno kibicuję, choć jeśli mam być szczery to bardziej Cracovii. W krakowskim klubie grałem przecież w ekstraklasie (w sumie rozegrał 142 mecze ligowe i strzelił w nich 26 goli – przyp.), z kolei w klubie z Niecieczy w pierwszej lidze (rozegrał 95 meczów ligowych, w których strzelił 27 bramek – przyp.). Mimo wszystko jestem pełen podziwu dla Państwa Witkowskich jak wiele zrobili od czasu, gdy mnie nie ma już w Niecieczy. Klub niesamowicie się rozwinął i dalej się rozwija. W poprzednim sezonie zespół Bruk-Betu Termaliki grał w grupie mistrzowskiej i wydaje mi się, że szansę na podobne osiągnięcie niecieczanie mają także w tym sezonie. Początek rozgrywek „Słoniki” miały wprawdzie słabszy, ale widać, że z meczu na mecz grają coraz skuteczniej – mówi Pawlusiński.

Zapytany o szanse obu drużyn przed sobotnim spotkaniem w Krakowie, odparł:

– Zarówno zespół Cracovii jaki Bruk-Betu Termaliki są obecnie w przebudowie i na lepsze wyniki tych drużyn trzeba jeszcze cierpliwie poczekać – twierdzi były pomocnik małopolskich drużyn. – Na chwilę obecną nieco lepiej radzi sobie zespół Bruk-Betu Termaliki, który swoją dobrą dyspozycję potwierdził choćby w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin. W sobotnim spotkaniu na pewno żadna z drużyn się nie otworzy i bardziej będzie myślała o obronie niż o ofensywie. Jeśli miałbym obstawiać wynik tego spotkania to postawiłbym na remis, choć wiem, że żadnej z ekip takie rozstrzygnięcie nie zadowoli – uważa Pawlusiński, który po zakończeniu występów piłkarskich w wyższych ligach wrócił na Górny Śląsk.

– Przeprowadziłem się na stałe do Wodzisławia Śląskiego i nie chce się stąd już nigdzie ruszać – mówi Pawlusiński. – Zmieniliśmy córkom szkoły, syn gra w pobliskim klubie, cała rodzina jest więc wreszcie razem. Wreszcie na co dzień czujemy w naszym domu prawdziwą rodzinną atmosferę, której przez lata, gdy grałem w różnych klubach, bardzo nam brakowało.
Aktualnie Pawlusiński jest zawodnikiem III-ligowej (grupa III) Unii Turza Śląska. W zespole tym występuje drugi sezon i jak twierdzi jest zadowolony ze swoich występów na boisku.

– Póki zdrowie mi jeszcze pozwala to gram w drużynie z pobliskiej Turzy Śląskiej – opowiada Pawlusiński. – Na stadion mam dosłownie pięć kilometrów, na trening mogę więc iść nawet na piechotę. W poprzednim sezonie grałem na boku pomocy. W tym roku, w sierpniu, gdy trenerem zespołu został Józef Dankowski, zostałem przesunięty na środek pomocy. Szkoleniowiec uznał bowiem, że drużyna będzie miała z tej zmiany większą korzyść i rzeczywiście tak się stało. Zaczęliśmy bowiem wygrywać i zdobywać punkty. Gra w trzeciej lidze nie jest jednak łatwa. Mamy w drużynie w dodatku bardzo szczupłą kadrę zawodniczą, dlatego w wielu spotkaniach w tym sezonie musiałem grać przez pełne 90 minut. W sobotę graliśmy na przykład w Częstochowie na sztucznej nawierzchni i mocno mi się to dało we znaki – podkreśla Pawlusiński.

W zespole Unii Turza Śląska występuje także 20-letni syn Pawlusińskiego, Dawid, który został wypożyczony z Cracovii.
– Zawodnik w jego wieku musi dużo grać, tymczasem w Krakowie nie miał takiej szansy – mówi Pawlusiński senior. – W Cracovii nie ma w tej chwili zespołu rezerw, a same treningi dla takiego chłopaka to zbyt mało, dlatego zdecydowaliśmy się na wypożyczenie. Obserwując syna w akcji, wydaje mi się, że jest to jego ostatni sezon w trzeciej lidze, ma bowiem ogromne predyspozycje i moim zdaniem powinien występować na wyższym szczeblu rozgrywek – podkreśla Pawlusiński, który w zespole z Turzy Śląskiej jest najstarszym piłkarzem.


Follow @sportmalopolska
 
Sportowy24.pl w Małopolsce

Robert Lewandowski: Potencjały mamy, ale musimy z niego więcej wyciągnąć


Polecamy