Czwarty z kolei remis St. Etienne
AS St. Etienne wyspecjalizowało się w remisach w Lidze Europy. Francuzi zanotowali już karetę remisów, dzieląc się punktami w meczu z Interem Mediolan. Włosi mogą być zadowoleni z takiego wyniku, bowiem dzięki niemu są już jedną nogą w kolejnej rundzie, choć trzeba przyznać, że gdyby byli skuteczniejsi w pierwszej połowie, to mogli wysoko wygrać to spotkanie.
Przed tym spotkaniem St. Etienne miało na swoim koncie trzy bezbramkowe remisy w Lidze Europy. Żeby marzyć o awansie "Zieloni" nie mogli zadowolić się kolejnym remisem, więc spodziewano się, że tym razem zagrają bardziej ofensywnie. Jednak na początku spotkania podopieczni trenera Christophe'a Galtiera zostali zepchnięci do defensywy. Już w 6. minucie na bramkę Ruffiera niebezpiecznie uderzał Kuzmanović, później przed szansą stanął Palacio, który po minięciu bramkarza trafił w stojącego przed linią bramkową Salla, następnie sędzia podyktował rzut wolny pośredni w polu karnym St. Etienne, lecz nawet takiej sytuacji piłkarze Interu nie potrafili zamienić na bramkę. Było gorąco, a przecież na bramkę gospodarzy strzelali jeszcze Mbaye czy Kuzmanović, lecz efektu bramkowego wciąż nie było.
Wydawało się, że Francuzi rzucili jakąś klątwę na przeciwników i ci za nic w świecie nie mogą im strzelić bramki w europejskich pucharach. Ale tak się tylko wydawało. W 33. minucie Mbaye dośrodkował z lewego skrzydła wprost na głowę Palacio. Po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od ziemi i kiedy wszyscy spodziewali się, że wyląduje w bramce, odbiła się od słupka. Na szczęście dla Interu akcję zamykał Dodo i to właśnie po jego uderzeniu piłka w końcu wpadła do siatki.
Inter przełamał passę kolejnych meczów bez straconej bramki w europejskich pucharach ekipy z St. Etienne, ale to nie oznaczało, że przełamana musi zostać również passa kolejnych remisów. Szczególnie, że w 50. minucie mieliśmy już wynik 1:1. Po rzucie rożnym w polu karnym mediolańczyków zapanowało potworne zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł Moustapha Sall i to właśnie jego uderzenie dało Francuzom bramkę wyrównującą.
Remis jednak nic nie dawał gospodarzom. Można było więc się spodziewać kolejnych ataków ekipy z St. Etienne. Jednak jedyna groźna akcja miała miejsce dopiero na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Wówczas w sytuacji jeden na jednego z Juanem Pablo Carrizo znalazł się Willy van Wolsfinkel, ale Holender przegrał decydujący pojedynek z Argentyńczykiem. I tak zakończyło się to spotkanie - czwartym remisem z kolei piłkarzy z St. Etienne. Dla Włochów nie jest to zły wynik, bowiem wciąż otwierają oni tabelę grupy F, z kolei Francuzi nie mają powodów do zadowolenia. Choć ich sytuacja w tabeli wygląda dobrze, to identyczna zdobycz punktowa co Dnipro Dniepropietrowsk czy Qarabach Agdam nie daje spokoju przed ostatnimi meczami w tej grupie.