Węgry - Belgia. Belgom wreszcie chce się grać? Przekonają się o tym Węgrzy
Niedzielny mecz 1/8 finału mistrzostw Europy między Belgią a Węgrami ma jednego faworyta. Każdy inny wynik niż wygrana piłkarzy Marca Wilmotsa będzie kolejnym wielkim zaskoczeniem Euro 2016.
fot. Damian Kosciesza/Polska Press
Madziarzy nie zamierzają się jednak poddać i kończyć udziału w mistrzostwach Europy na 1/8 finału. Gdy już raz byli żegnani z turniejem przez ekspertów, dokonali rzeczy heroicznej. Byli bowiem skreślani jeszcze przed rozpoczęciem fazy grupowej, a stali się jej największym zaskoczeniem.
Zagrali dobry mecz z Austrią (2:0) pod względem taktycznym, wywalczyli remis z Islandczykami po twardej grze (1:1) oraz z odrobiną szczęścia i dwóch rykoszetach podzielili się punktami z Portugalią (3:3). W 1/8 finału, mimo że nie są faworytem, to nie należy pozbawiać ich szans na awans.
W ostatnim meczu grupowym kilku zawodników podstawowego składu mogło usiąść na ławce i odpocząć, a każdy dodatkowy przebiegnięty kilometr na tym etapie sezonu jest na wagę złota. Dodatkowo w fazie pucharowej, w której o awansie decyduje tylko jedno spotkanie, może stać się naprawdę wszystko. Szczególnie, że ogromna presja będzie na barkach przeciwnego zespołu.
Z każdym kolejnym występem w coraz lepszej dyspozycji są jednak Belgowie. W pierwszej połowie spotkania ze Szwecją zaprezentowali świetny futbol, a ich największe gwiazdy: Eden Hazard z Chelsea i Kevin de Bruyne z Manchesteru City wreszcie zaczęły grać na miarę pokładanych w nich oczekiwań.
Wcześniej słabe wyniki naszpikowanego wielkimi nazwiskami składu Czerwonych Diabłów były zaskoczeniem, a zawodnicy sprawiali wrażenie niezainteresowanych boiskowymi wydarzeniami. Dwie wygrane z rzędu i teoretycznie łatwa drabinka turniejowa może sprawić, że Belgowie będą wreszcie tą drużyną, którą chcą oglądać kibice. Wygrany zmierzy się z lepszym z pary Walia – Irlandia Północna.