menu

1906 lat! Mieczysław Kolasa, ostatni zawodnik z mistrzowskiej drużyny Cracovii, obchodzi setne urodziny

9 stycznia 2023, 15:45 | Jacek Żukowski

Mieczysław Kolasa przyszedł na świat 10 stycznia 1923 roku. Obchodzi więc piękny jubileusz, setne urodziny. Piłkarz Cracovii to ostatni żyjący mistrz Polski z 1948 roku.

Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny. Na zdjęciu z Tomaszem Siemieńcem
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny. W domu ma oprawione zdjęcie z derbów Krakowa w 1949 roku, z lewej strony jest Mieczysław Gracz z Wisły, z prawej on
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
Mieczysław Kolasa, były zawodnik Cracovii, obchodzi 100. urodziny
fot. Joanna Urbaniec
1 / 11

W pamiętnym meczu z Wisłą (3:1) nie zagrał, ale był członkiem mistrzowskiej drużyny. Z „Pasami” sięgał potem po wicemistrzostwo Polski – w 1949 r. i brązowy medal mistrzostw kraju (1952 rok). W Cracovii spędził dziewięć sezonów w latach 1948 – 1956, z czego siedem w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Pamiętny mecz o mistrzostwo Polski


5 grudnia 1948 r. na boisku Garbarni „Pasy” pokonały „Białą Gwiazdę” 3:1 w meczu o mistrzostwo Polski.

- Mieliśmy dodatkowy mecz, bo skończyliśmy rozgrywki z tą samą liczbą punktów – wspomina dostojny jubilat. - Ja nie grałem w tym spotkaniu, oglądałem go z trybun. Było strasznie dużo ludzi, powyżej 20 tysięcy, wspinali się nawet na drzewa, płoty i oglądali to spotkanie. Była zima, ale nie było dużego mrozu. Dodam, że w owych czasach nie było możliwości zmian, można było wymienić tylko bramkarza, dlatego nie było rezerwowych. napisał:

Kolasie zatarły się już szczegóły wydarzeń sprzed 74 lat, ale pamięta o pamiątce z tego spotkania.
- Dostaliśmy za mistrzostwo złote pierścienie, ale teraz nie wiem, gdzie go mam – mówi z uśmiechem.

Czosnek, cebula i mód


Kolasa jest w fantastycznej formie psychicznej i fizycznej jak na stulatka. Jaka jest tajemnica sukcesu?

[cyt]- Pomimo moich lat codziennie robię ćwiczenia fizyczne i dużo chodzę – mówi. - W dzień nigdy nie leżę, a jak się zmęczę, to usiądę, odpocznę, coś przeczytam. Ale podkreślam – dużo spaceruję, nie usiedzę w miejscu. Oczywiście, używam kul do chodzenia, bo mi to pomaga, ale mogę chodzić też bez nich. Poza tym ważne jest odpowiednie odżywianie. Trzeba o to dbać, unikam alkoholu, nie palę, jem czosnek, cebulę i miód.
[/cyt]
Ostatnio można go było zobaczyć na Treningu Noworocznym Cracovii. Prezes Cracovii Janusz Filipiak mówił o nim: „Pan jest symbolem Cracovii!”.

Jest na bieżąco z meczami i wynikami „Pasów”.

- Abonament Canalu Plus jest oczywiście wykupiony – dodaje córka Barbara.

- Oglądam wszystkie mecze i innych sportów też nie zaniedbuję – mówi bohater tego tekstu.

Był na otwarciu nowego stadionu Cracovii w 2010 roku, a następnie na różnych meczach. Ma kartę VIP-a i gdy tylko przyjdzie mu ochota, jest mile widziany w loży.

W wyprawach na mecze towarzyszył mu Adam Czapla z Rady Seniorów. W tym sezonie stadionu jeszcze nie odwiedził.

- Ja też byłam z tatą nieraz na meczu – dodaje córka Barbara. - Mój mąż także towarzyszył tacie.

Kolasa wspomina swoją bytność w Cracovii z rozrzewnieniem. To były zupełnie inne czasy niż teraz. Grano na zasadach amatorskich.

Treningi trzy razy w tygodniu


Kolasa pracował w zakładach „Zieleniewskiego” potem przemianowanych na „Szadkowskiego” i jakoś starał się godzić pracę z treningami.

[cyt]- Trenowaliśmy trzy razy w tygodniu – opowiada Kolasa. - Dostawaliśmy 500 zł. na miesiąc na dożywianie. I to było wszystko. Miałem duże problemy ze zwolnieniami na treningi ponieważ miałem wysokie stanowisko w pracy – byłem mistrzem oddziału narzędziowego i nie chciano mnie zwalniać. Nieraz musiałem brać urlop bezpłatny, by pojechać na zgrupowanie. Klub rekompensował mi utratę zarobków. Na mecze jeździliśmy przeważnie koleją. Przeważnie w dniu meczu, ale jeśli była to np. Warszawa lub gdzieś dalej, to jechaliśmy w sobotę, a mecze były w niedzielę. Musieliśmy więc nocować w hotelu.
[/cyt]

Jego kuzyn Stanisław Flanek grał w Wiśle Kraków.
- Na boisku nie było przebacz, o mało co mi nie urwał nogi – opowiada. - Ale poza nim mieliśmy dobry kontakt, trudno było nie utrzymywać kontaktu z kuzynem. W zespole najlepiej mi się współpracowało z Tadeuszem Glimasem, on grał na lewej obronie, a ja lewej pomocy. Poza boiskiem wszyscy się spotykaliśmy, ale najwięcej z Janem Hymczakiem, naszym bramkarzem. On też, tak ja ja, mieszkał w Podgórzu i razem chodziliśmy na treningi. Wracaliśmy też razem.

Kolasa był lewonożny. W Cracovii strzelił trzy bramki w 86 meczach w ekstraklasie.

- Najtrudniej się nam grało z Wisłą – wspomina po latach. - Ale ten najważniejszy mecz wygraliśmy. W tych spotkaniach zawsze chodziło o prestiż.

Tekst o Mieczysławie Kolasie z 2015 roku:
[polecany]6974257[/polecany]

Marzenia o mistrzostwie


Kolasa z uwagą śledzi poczynania swoich następców, ale trudno mu się z nimi utożsamiać.

[cyt]- Bardzo żałuję, że gra tak mało Polaków, o wychowankach nie mówiąc – ubolewa Kolasa. - Poza tym teraz jest wiele zmian. Gdy ja grałem, to można było w ciemno obstawiać, kto wyjdzie na boisko na mecz. A teraz przychodzą zawodnicy z wielu zakątków świata. Szybko odchodzą. Nie mam o tym dobrego zdania.
[/cyt]
Kolasa odszedł z Cracovii do Wieliczanki, gdzie w latach 1958 – 60 był grającym trenerem.

- Sam zrezygnowałem z Cracovii gdyż praca już mi nie pozwalała na uczestniczenie w treningach – mówi Kolasa. - Nie chciano mnie zwalniać.

Potem był jeszcze przez chwilę trenerem Cracovii, w 1978 roku.

Marzenia pana Mieczysława? Oczywiście te związane z Cracovią.

- Doczekałem zdobycia Pucharu Polski w 2020 roku – mówi. - Teraz chciałbym doczekać kolejnego mistrzostwa Polski.


Polecamy