menu

Co może wydarzyć się w Lechii Gdańsk do końca okna transferowego? Gliwice szczęśliwym miejscem dla biało-zielonych

1 września 2019, 14:05 | Paweł Stankiewicz, Gliwice

Lechia uda się na przerwę reprezentacyjną w lepszych humorach. Po zwycięstwie w Gliwicach jest w środku tabeli, ale na tym etapie najważniejszy jest kontakt punktowy z czołówką ligi.


fot. Fot. Arkadiusz Gola

Drużyna potrzebowała czasu, aby pozbierać się po odpadnięciu w kwalifikacjach Ligi Europy. Piłkarze dostali wolne do środy, ale teraz trwa wyczekiwanie na to, co wydarzy się do końca okna transferowego, które zamknie się w poniedziałek o północy. Nie ma ofert dla Lukasa Haraslina i Artura Sobiecha, ale Crvena Zvezda wciąż próbuje ściągnąć Filipa Mladenovicia. Na przeszkodzie może stanąć cena podyktowana przez Lechię, ale też sam Filip nie bardzo ma ochotę ruszać się z gdańskiego zespołu. Z kolei Lechia może sprowadzić jeszcze jednego piłkarza, który byłby wzmocnieniem zespołu, choć rozmowy są bardzo trudne.

CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk

Po przerwie reprezentacyjnej Lechię czekają dwa mecze u siebie z Lechem Poznań i Koroną Kielce oraz wyjazdowe w Pucharze Polski z Gryfem Wejherowo oraz z Legią Warszawa. Teraz będzie czas, aby się do nich przygotować, a wygrana w Gliwicach z pewnością doda zespołowi pewności i energii.

- Mecz mógł się podobać. Było dużo jakości, dużo sytuacji, czyli to, co w piłce jest najważniejsze. Było także trochę kontrowersji i dużo walki, determinacji i dramaturgii do ostatnich minut. Pierwsza połowa była lepsza piłkarsko, było więcej jakości z obu stron. Druga była trochę bardziej wolicjonalna. Jedna drużyna nie miała nic do stracenia i te proporcje między defensywą a ofensywą zostały zachwiane. Szkoda, bo przypadkowa bramka po rzucie karnym trochę spowodowała nerwowości. Można powiedzieć, że wszystko było już postawione na jedną kartę ze strony Piasta. My podświadomie broniliśmy się, ale nie udało się nam zamknąć meczu kontratakiem. Odnieśliśmy cenne zwycięstwo, bo jeśli chodzi o mecze ligowe, to drużyna Piasta od kilkunastu spotkań u siebie nie przegrała. Cieszę się ogromnie, bo dla nas to był ważny moment. Myślę, że pomoże nam to odzyskać równowagę i grać na takim poziomie, jak w ostatnich meczach, w których brakowało tylko punktów - ocenił Piotr Stokowiec, trener biało-zielonych.

- Cieszę się z drugiej bramki z rzędu, ale jeszcze bardziej ze zwycięstwa na boisku mistrza Polski. Liczą się konkrety, czyli asysty i bramki, bo z tego będę rozliczany - mówi Sławomir Peszko. - To dla nas przełamanie po remisach. Chcemy piąć się w górę tabeli, ale bez narzucania sobie presji, że ten sezon musi być lepszy od poprzedniego. Wszyscy tego chcą, żeby coś w tym roku wygrać, ale momenty będą różne, bo zdarzą się remisy i porażki. W Gliwicach zagraliśmy na trzech zawodników ofensywnych, czyli Żarko, Lukas i ja. Na początku mieliśmy taktykę, żeby grać piłkę za obrońców. Takie sytuacje były. Potem weszli Artur Sobiech i Flavio Paixao, a wtedy jest inna gra, bo oni lepiej utrzymują piłkę niż my.

Tym razem szansę w ataku dostał Lukas Haraslin. Był ruchliwy, ale sytuacji bramkowych nie wykorzystał.

- To był plan konkretnie na to spotkanie - zdradził Stokowiec.

CZYTAJ TAKŻE: Piekne polskie cheerleaderki

- To trochę inna pozycja niż na skrzydle, ale to nie jest dla mnie coś nowego. Z Korunem na pewno nie było łatwo walczyć, bo jest wyższy i dobrze zbudowany. Miałem wbiegać za plecy środkowych obrońców - powiedział po meczu Haraslin. - W pierwszej połowie miałem sytuację, której nie kończyłem od razu strzałem. Muszę to jeszcze raz obejrzeć, ale widziałem, że Tomas Huk czeka na to, że pójdę na prawą nogę i dlatego chciałem zrobić zwód na lewą, ale za bardzo się wyrzuciłem na bok i musiałem strzelać z ostrego kąta. Jestem już coraz bliżej w tych okazjach i mam nadzieję, że w następnym meczu już trafię do bramki. Cieszmy się, że wygraliśmy na bardzo trudnym terenie.

Przerwa na kadrę to czas na odpoczynek, ale po nim będzie ciężka praca, aby jak najlepiej przygotować się do kolejnych meczów.

- Będzie czas na pracę w ofensywie i defensywie, bo w każdym meczu tracimy bramkę. Wtedy trzeba strzelić minimum dwie. Przerwa się przyda, bo trener lubi mocną pracę i teraz będzie miał na to czas aż się trochę tego boję, ale dajemy radę - śmieje się Sławek.

- Niektórzy mogą trochę odpocząć, a inni lecą na kadrę - śmieje się Lukas. - Ja wolę jednak grać w reprezentacji niż odpoczywać. Potem będzie czas na myślenie już o kolejnym meczu ligowym.

Gliwice to teren szczęśliwy dla Lechii. Zdobyła tam Superpuchar, a na cztery ostatnie mecze ligowe to trzy zwycięstwa biało-zielonych i jeden remis.

- Chcieliśmy wygrać, bo punkty były ważne przed przerwą na kadrę - mówi Daniel Łukasik, który w Gliwicach pełnił rolę kapitana Lechii. - Od meczu z Rakowem wykonaliśmy naprawdę solidną pracę. Jak taki poziom pracy zostanie utrzymany, to się do tego zaadoptujemy, przyjdzie dynamika i większe zrywy w ofensywie. Już ze Śląskiem były zalążki dobrej gry. Wtedy nie udało się wygrać, a wygrane na wyjeździe cieszą. Gliwice nam leżą i ja nie pamiętam, kiedy tutaj przegrałem ostatni raz. Nikt nam w tabeli nie odskakuje, a mentalnie potrzebowaliśmy zwycięstwa, które buduje.

Lotta Lemon - piękna trenerka personalna zachwyca i inspiruje tysiące ludzi