Taniec radości Sokoła Sieniawa. Drużyna trenera Marcina Wołowca wygrała w Przemyślu i awansowała do 3. ligi!
Przyjezdni, chociaż nie zaprezentowali najwyższej formy, w pełni wykorzystali znaczne osłabienie kadrowe Polonii, w której zabrakło aż sześciu podstawowych graczy, zdobyli trzy punkty i wywalczyli mistrzostwo rozgrywek. Jesienią, po dwóch sezonach nieobecności, znów zagrają w 3. lidze.
fot.
Polonia Przemyśl - Sokół Sieniawa 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Brocki 56, 0:2 Brocki 90.
Polonia: Cisek 5 – Solarz 5, Sobol 6, Kuźniar 5, Kocój 5 – Głuszko 5 (46 Sedlaczek 5), Kazek 6, Błahuciak 5, Bańka 5 – Broda 5 (74 Gamulczak), Stysiał 5. Trener Mariusz Sawa.
Sokół: Pawlus 6 – Kardyś 6, S. Padiasek 6, Kapuściński 6, Sywyj 6 – Stefan 6 (74 Wilusz), Kasza żk 5, D. Jędryas żk 6 (81 Bursztyka), Lis żk 6 (86 Drożdżal) – Mołdoch 6, Brocki 8. Trener Marcin Wołowiec.
Sędziował Kuśnierz 5 (Jarosław). Widzów 100.
Po końcowym gwizdku ekipa Sieniawy wykonała taniec radości, fetując awans w strumieniach szampana.
W pierwszej połowie Sokołowi nie udało się zdobyć gola, bowiem gospodarze skutecznie bronili się i starali się dorównywać rywalowi. Tym bardziej, że jego ofensywne poczynania były dość nieporadne. Owszem, okazje mieli Sebastian Brocki, Damian Jędryas i Jakub Stefan, lecz ich uderzenia trafiały w ręce Piotra Ciska lub nieznacznie mijały bramkę. W Polonii dogodnej sytuacji w 23. minucie nie wykorzystał Krystian Solarz, kierując piłkę z kilku metrów prosto w bramkarza.
Akcje Sokoła ożywiły się dopiero w drugiej odsłonie. W 48. min. prawą stroną zaatakował Adrian Mołdoch, podał do Jędryasa, a ten trafił w słupek. Chwilę później Mołdoch „główkował” nieznacznie nad poprzeczką, a w 56. min. gratulacje zbierał Brocki, wykorzystując asystę Stefana. Prowadząc 1:0 i znając na bieżąco wynik meczu w Boguchwale, przyjezdni starali się utrzymać korzystny dla siebie rezultat, tym bardziej, że posiadali optyczną przewagę. W 83. min. zrobiło się bardzo „gorąco” pod bramką Sokoła, ale młodym przemyślanom zabrakło wykończenia. W 90. min. goście przeprowadzili ostatnią akcję. Brocki wykorzystał błąd niespełna 16-letniego Dawida Gamulczaka oraz nieobecność w bramce Ciska, który nie zdążył powrócić z ataku, i został po raz drugi uściskany przez kolegów.