Piotr Łęczyński: W CLJ wdrażamy DNA Pogoni Szczecin [ZDJĘCIA]
Juniorzy starsi Pogoni nie wykorzystali okazji, by wskoczyć na ligowe podium. Nikt w akademii z tego powodu nie panikuje.
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
fot. Andrzej Szkocki
Młodzi Portowcy w ostatnich meczach na swoim boisku stracili szansę na medal w tym sezonie CLJ U18. W Lublinie potrafili zwolnić trenera, bo zespół zagrożony jest spadkiem z CLJ U18, w Szczecinie podejście jest dużo spokojniejsze. Nikt nie robi problemów, że zespół gra w kratkę – jesienią pogubił się w końcówce, wiosnę od prestiżowych wygranych z Legią i Lechem, ale w ostatnich tygodniach znów jest gorzej.
Jest jakiś problem?
Piotr Łęczyński: Popełniamy jeden błąd i tracimy bramkę. Kto był na meczu z Wisłą Kraków ten widział, że mieliśmy ogromną przewagę i zasłużyliśmy na trzy punkty, a udało się uratować punkt. Oczywiście szkoda, ale na tym poziomie jeden błąd potrafi dużo kosztować. Taka jest piłka.
Obserwowałem mecz z Wisłą Kraków. Ogromna przewaga w posiadaniu piłki, kilka bramkowych sytuacji i zabrakło tylko udokumentowania tej przewagi.
Tak chcemy grać i uważam, że to już jest nasza silna strona. Chcemy dominować nad przeciwnikiem i wiemy, że celem nadrzędnym przy takiej grze jest zdobycie bramki. Nie udawało się to w ostatnich meczach, choć sytuacji było sporo. Brakowało szczęścia, ale będziemy solidnie pracować.
Często wspomina Pan o tzw. DNA Pogoni Szczecin. Dostrzega Pan jakieś kłopoty w przekładaniu pomysłu na grę na boisko?
Nie. Nie uważam, by to, co wpajamy naszym chłopakom powodowało problemy w naszej grze. Czym innym jest patrzenie na tych młodych zawodników przez pryzmat wyniku spotkania, a czym innym spojrzenie na ich rozwój w jakimś czasie. My cały czas obserwujemy i kontrolujemy, czy te nasze DNA jest praktykowane. Gramy intensywnie, odważnie, staramy się być agresywni w obronie. Chcemy, by tak wyglądały wszystkie zespoły juniorskie Akademii Pogoni Szczecin i tak też ma prezentować się mój zespół juniorów starszych. Inaczej byśmy oceniali mecz po zwycięstwach, po 2-3 zdobytych bramkach, ale wiemy, że rozwój zawodników to proces długofalowy. Nie chcemy ich rozliczać na podstawie wyników w wieku 16-18 lat, ale pod kątem tego, jak pracują na treningach, jak nasze pomysły realizują w meczach. Jeśli to dobrze zatrybi, to te wyniki same przyjdą. Nas cieszy to, że wielu z naszych juniorów ma już za sobą debiuty czy nawet kilka spotkań na poziomie seniorskiej III ligi. Dzięki temu rozwijają się. Wynik juniorski jest dla nas sprawą drugorzędną i to zawsze staram się podkreślać.
Rotacja tych najbardziej uzdolnionych juniorów między zespołami juniorów młodszych, starszych czy trzecioligowych rezerw Panu ułatwia czy komplikuje wpajanie tego DNA? Inaczej chłopcy trenują pod Pana skrzydłami, a inaczej z seniorami w rezerwach czy nawet przy ekstraklasowym zespole.
Właśnie mając na myśli DNA Pogoni chcemy patrzeć – jako trenerzy związani z klubem – w tym samym kierunku. O tym samym chcemy mówić na treningach, tak samo prowadzić mecze. Nie jest więc problemem, jak do zespołu juniorów starszych „zejdzie” ktoś z rezerw czy też dołączy ktoś z młodszego rocznika. Naszym założeniem nie jest budowanie drużyn, zdobywanie pucharów czy medali w Centralnych Ligach Juniorów, ale kształtowanie zawodników, by wkrótce byli ważnymi zawodnikami w pierwszej drużynie. Uważamy, że inaczej się tego nie da zrobić. Co tydzień się spotykamy, rozmawiamy i decydujemy, który zawodnik będzie grał i w którym zespole podczas weekendu. Oczywiście są tzw. szkielety drużyn, ale rozmawiamy z trenerami, koordynatorami czy dyrektorem, co na dany tydzień będzie najlepsze dla zawodnika. Zobaczymy za parę lat, jaki będzie efekt obranej przez nas drogi. Dam taki przykład: w meczu z Koroną Kielce, która została już mistrzem Polski do lat 18, ale przed przyjazdem do Szczecina jeszcze nim nie była, wystawiliśmy zespół bez dziewięciu chłopaków, którzy mogli zagrać z kielczanami. Wtedy jednak uznaliśmy, że więcej skorzystają po przesunięciu do rezerw i grze w III lidze. Zebrali doświadczenie, a to będzie procentować.
Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby teraz zaniechać rotacji między zespołami, a nauczyć chłopców wygrywania, walki choćby o ten brązowy medal.
Jest wiele klubów, które poszłyby tą drogą, ale jest też kilka – wśród nich my – które stawiają na to, by zawodnicy otrzymywali bodźce grania z seniorami. Uważamy, że nie puchary i medale są dla nich najważniejsze. Dla nas liczy się to, by młody junior trafił w dobrym momencie do zespołu rezerw, tam potrenował, rozwinął się i niech powalczy o to, by się przebić do gry. Taką obraliśmy drogę. Oczywiście chcielibyśmy zdobywać medale, ale nie jest to dla nas istotą pracy. Niech to będzie wynikiem zaangażowania na treningach, wpojonego DNA, a wtedy będzie to dla nas jeszcze większą radością. Jeśli nie uda się w tym roku zdobyć medalu w CLJ, a okaże się, że wkrótce lub za rok kilku chłopaków zadebiutuje w ekstraklasie, to będzie to dla nas dużo cenniejsze. Wiemy, jak dużo czasu trzeba poświęcić na wychowanie piłkarza do ekstraklasy. To trudniejsze niż ściąganie chłopców z pierwszego zespołu lub rezerw, by zdobywali medale w juniorach. Rocznikowo mogliby pograć w CLJ U18, ale kto za parę lat będzie pamiętał o np. brązowym medalu. Liczyć się będzie to, czy zagrają w ekstraklasie.
Rozmawiał Jakub Lisowski
CENTRALNA LIGA JUNIORÓW w SPORTOWY24.PL
Wszystko o Centralnej Lidze Juniorów - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!