menu

Lubińska kuźnia talentów szuka kolejnych reprezentantów Polski

30 czerwca 2018, 20:41 | Piotr Janas

Wiele mówi się w ostatnich latach o akademiach piłkarskich w Polsce. Po nie najlepszych występach reprezentacji Polski na mundialach 2002 i 2006 oraz mistrzostwach Europy od 2008 do 2012 włącznie, toczyła się dyskusja o systemie szkolenia. To wtedy właśnie akademie rosły jak grzyby po deszczu, ale takiego prawdziwka, jaki wyrósł w Lubinie, ze świecą szukać.


fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod

fot. fot. Tomasz Hołod
1 / 9

Akademia Piłkarska KGHM Zagłębie, bo tak nazywa się lubińska kuźnia talentów, to jedna z najnowocześniejszych baz treningowych dla młodych adeptów futbolu w tej części Europy. "Wyprodukowała" już niezliczoną ilość młodzieżowych reprezentantów Polski – praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych – a w zeszłym roku doczekała się przysłowiowej wisienki "truskawki" na torcie, czyli zawodnika powołanego przez Adama Nawałkę do seniorskiej kadry - Jarosława Jacha.

Podwaliny pod to co mamy dziś w Lubinie stworzył Holender Richard Grootscholten. Człowiek, który w Holandii tworzył (i do dziś tworzy) najlepsze akademie. W 2008 roku kierowana przez akademia Sparty Rotterdam okazała się lepsza nawet od słynnej szkółki Ajaxu Amsterdam. Dzisiaj odpowiada za szkolenie w Feyenoordzie Rotterdam

Grootscholten dał się poznać jako niezwykle otwarty, ale też przestrzegający wyznaczonych przez siebie zasad człowiek. Zwracał uwagę na najdrobniejsze nawet szczegóły, włącznie z... długością getrów jaką mieli mali zawodnicy w poszczególnych kategoriach wiekowych. Jeśli ktoś był źle przygotowany, lub nie wziął ich ze sobą, musiał opuścić trening.

Może się wydawać, że to bardzo surowe podejście, ale jak widać – skuteczne. W minionym sezonie około 40 proc. kadry pierwszego zespołu stanowili piłkarze ukształtowani w AP KGHM Zagłębie. Kilku z nich, m.in. Dominik Hładun, Jarosław Kubicki, Filip Jagiełło czy Arkadiusz Woźniak, należeli do najważniejszych postaci w zespołach trenera Piotra Stokowca, a później Mariusza Lewandowskiego. U tego drugiego więcej szans otrzymali także Paweł Żyra i Bartosz Slisz, a w kolejce czekają następni: Dawid Pakulski, Artur Siemaszko i wielu, wielu innych.

Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie podstawa, czyli solidna baza treningowa. Mało który klub może pochwalić się ośmioma pełnowymiarowymi boiskami (dwa z nawierzchnią sztuczną, reszta z naturalną), w większości oświetlonymi. Jest też boisko do doskonalenia techniki, imitujące nawierzchnię halową. Dopełnieniem jest zaplecze socjalne, medyczne, rehabilitacyjne i administracyjne oraz oddana do użytku jako ostatnia bursa dla ponad 70 najzdolniejszych młodych piłkarzy z dalszych regionów Dolnego Śląska oraz całego kraju.

Treningi to jedno, ale nikt w Lubinie nie zapomniał, by zadbać o inne ważne aspekty, zarówno dla młodych zawodników jak i ich rodziców. W parze z zajęciami na boisku idzie edukacja szkolna, niezwykle istotna w tym ośrodku. Jest dietetyk i psycholog, z usług którego korzystać mogą także rodzice.

Grootscholten do kwestii bursy przywiązywał sporą wagę. - Chłopcy z bursy otwierając rano okna od swoich pokojów będą od razu wiedzieli stadion, na którym gra pierwszy zespół. Trudno o lepszą motywację do pracy. KGHM kopie miedź i srebro. Wierzę, że tutaj w przyszłości będzie wydobywane złoto - mówił na uroczystym otwarciu AP KGHM Zagłębie w czerwcu 2015 roku.

Jak widać, nie pomylił się. Akademia już zaczęła przynosić wymierne zyski - dotąd największym było sprzedanie Jarosława Jacha do Angielskiego Crystal Palace. Klub zarobił na tej transakcji ponad 2 mln euro. Nim to się jednak stało Jach przeszedł przez kilka szczebli w akademii Zagłębia, ale kiedy już wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, należał do wyróżniających się stoperów w całej Ekstraklasie. Lubinianie nie mało zarobili także na Krzysztofie Piątku, który przed sezonem odszedł do Cracovii za ok. 600 tys. euro (z bonusami ta kwota wzrosła do około 720 tys. euro – PJ), a teraz za kilka milionów euro przeniósł się do włoskiej Genui. Te dwie wizytówki tutejszego szkolenia z pewnością zmienią postrzeganie AP KGHM Zagłębie w Polsce i Europie.

Kiedy kontrakt Richarda Grootscholtena skończył się, wyłoniono nowego sternika. Został nim Krzysztof Paluszek, który poprzednio pełnił podobną rolę w Śląsku Wrocław. Zarządzana przez niego kuźnia talentów regularnie odnosiła sukcesy na wielu płaszczyznach i w dalszym ciągu dostarczała zawodników do pierwszego zespołu, ale kilka tygodni temu uznano, że potrzeba jej nowego impulsu i postanowiono powrócić do holenderskiej myśli szkoleniowej. Paluszek pozostał dyrektorem, ale za szkolenie odpowiadał będzie teraz Ben van Dael, znany w Holandii ekspert od szkolenia młodzieży.

- Losy Zagłębia śledzę już od wielu lat. Wiedziałem, że Richard Grootscholten był tu dyrektorem akademii. Dzięki współpracy z trenerem Witoldem Lisem mogłem przyjechać do Polski w tym roku i zaprezentować się podczas konferencji trenerów, gdzie władze akademii zaprosiły mnie jako jednego z prelegentów. Poproszono, abym opowiedział o Vitesse, gdzie pracowałem do tej pory jako trener U-19 i przedstawił moją filozofię szkoleniową, a także jak proces treningowy wygląda w Holandii. Przybyłem tutaj i to, co zobaczyłem było niesamowite. Jest wiele możliwości w klubie i w akademii. Uważam, że potencjał w Lubinie jest olbrzymi – mówi van Dael.

Holender spotkał się już ze wszystkimi pracownikami i przedstawił swoją wizję dalszego rozwoju. Samodoskonalenie się wszystkich trenerów AP KGHM Zagłębie to jego zdaniem klucz do postępu.

Zapewne na efekty jego pracy przyjdzie nam jeszcze zaczekać, ale nie oznacza to, że na razie kolejni piłkarze z akademii nie będą pojawiać się w pierwszym zespole. Wręcz przeciwnie. Trener Mariusz Lewandowski bacznie przygląda się trenującym w niej zawodnikom i zdradził, że kilku z nich jeszcze nie wie o tym, że jest obserwowana pod kątem debiutu w Ekstraklasie.