menu

Cenna wygrana Monaco z Bayerem. Złota kontra Berbatowa

26 listopada 2014, 22:45 | Jakub Podsiadło

Jeden celny strzał dał AS Monaco zwycięstwo i arcyważne trzy punkty w meczu z liderem grupy C Ligi Mistrzów - Bayerem Leverkusen. Były finalista LM zawdzięcza pozostanie w walce o awans rezerwowemu Lucasowi Ocamposowi - jego bramka w 72. minucie przesądziła o niespodziewanej wyjazdowej wygranej 1:0 (0:0).

Jak się okazuje, nawet w Lidze Mistrzów można wygrać spotkanie oddając tylko jeden celny strzał - dobrze wiedzą o tym piłkarze AS Monaco, którzy w sobotę wywieźli trzy punkty z BayAreny. Bayer Leverkusen już drugi raz dał się nabrać na defensywną taktykę Leonardo Jardima - we wrześniowym spotkaniu Niemcy wyjechali z Księstwa z niczym po spotkaniu, które do złudzenia przypominało rewanżowe spotkanie na ich własnym boisku.

Tym razem receptą na gości miał być agresywny pressing, który zdawał egzamin tylko połowicznie - piłka głównie za sprawą solidnego Ricardo Carvalho i jego partnerów z obrony szybko wracała do drugiej linii Bayeru zanim napastnik Stefan Kiessling był w stanie zrobić z niej użytek w polu karnym. Okupacja połowy należącej do gości nie przynosiła oczekiwanego efektu - piłkarze z Leverkusen oprócz nielicznych sytuacji woleli ostrzeliwać bramkę rywala z dystansu. Pierwszą (i zarazem ostatnią) dogodną sytuację w pierwszej połowie gospodarze zawdzięczają szczęściu, a raczej niefartowi Aymena Abdennoura - w 27. minucie stoper Monaco źle ustawił się do główki po wrzutce Heung-Min Sona i oddał piłkę Larsowi Benderowi. Kapitan zespołu z Leverkusen niemal perfekcyjnym uderzeniem z pierwszej piłki tylko ostemplował poprzeczkę bramki Daniela Subasicia. Pod koniec pierwszej odsłony Carvalho przypłacił zagranie ręką przed własnym polem karnym żółtą kartką, która wyeliminuje go z ostatniego grupowego spotkania z Zenitem Sankt-Petersburg. Do samej przerwy nastawione na obronę Monaco nie było w stanie przeprowadzić ani jednego kontrataku - piłka znalazła się najbliżej bramki tylko po desperackim woleju Dimityra Berbatowa z dobrych kilkudziesięciu metrów.

Po zmianie stron w atakach Bayeru nadal brakowało elementu zaskoczenia, co skrzętnie wykorzystywał wspomniany Carvalho, jak również jego dobrze dysponowany kolega z linii defensywy - Elderson. Pierwszą ofiarą nieskuteczności podopiecznych Rogera Schmidta był Heung-Min Son - Koreańczyk zszedł z murawy po godzinie przeciętnej gry, ustępując miejsca Josipowi Drmiciowi. Jego zmiennik był centymetry od skierowania meczu na właściwe tory dla gospodarzy - w 67. minucie przechwycił wygarniętą ofiarnym wślizgiem Bendera piłkę i w doskonałej sytuacji uderzył obok słupka. Sekundy później spudłował także Hakan Calhanoglu, samolubnie lobując bramkarza Monaco (i samą bramkę) kosztem podania do wbiegających w pole karne partnerów. Do tej pory tylko snujący się po boisku Berbatow w praktyce przesądził o powodzeniu zabójczej kontry z 72. minuty - Bułgar nie odpuścił walki o piłkę na połowie Bayeru i umożliwił Nabilowi Dirarowi dokładną centrę w pole karne. Chwilę później goście byli już na prowadzeniu - Argentyńczyk Lucas Ocampo instynktownym wślizgiem ubiegł nieuważną obronę Bayeru i wykończył dośrodkowanie Dirara, strzelając swojego pierwszego gola w europejskich pucharach.

Zdumieni gospodarze do końca spotkania nie zrobili już prawie niczego, żeby nie dopuścić do powtórki z września - po wątłym strzale Drmicia poprzedzonym serią zwinnych kiwek deja vu stało się faktem i Bayer oddał trzy punkty piłkarzom Monaco. Mimo rozczarowującej porażki, "Die Werkself" i tak już wykonała plan minimum - jeszcze przed początkiem spotkania ekipa z Bundesligi zagwarantowała sobie miejsce w 1/8 Ligi Mistrzów dzięki porażce Benfiki w Sankt-Petersburgu. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia miejsca, z którego Bayer wyjdzie z grupy C - po wygranej na BayArena szansę na fotel lidera na samym finiszu rywalizacji w fazie grupowej ma AS Monaco i ich najbliższy rywal, Zenit Sankt-Petersburg.


Polecamy