menu

Były reprezentant Polski Marcin Kaczmarek mówi o tym, dlaczego zdecydował się przejść do czwartoligowej Wisły Sandomierz

21 stycznia, 20:45 | Jaromir Kruk

Marcin Kaczmarek dał się przekonać Tomaszowi Dymanowskiego i przeszedł z Łysicy Bodzentyn do Wisły Sandomierz by być jego grającym asystentem. Wisła zamyka tabelę czwartej ligi świętokrzyskiej z zerowym dorobkiem punktowym i bilansem bramkowym 2-152. Do bezpiecznej lokaty zespół z Sandomierza traci 11 punktów.

Były reprezentant Polski Marcin Kaczmarek rundę wiosenną spędzi w Wiśle Sandomierz
fot. Polska Press/Wisła Sandomierz

fot.
Wiem, jak wygląda położenie zespołu z Sandomierza w tabeli. Zero punktów, koszmarny bilans bramkowy, ale z drugiej strony strata jedenastu oczek jest do odrobienia - mówi Marcin Kaczmarek.
fot. Wisła Sandomierz

fot.

fot.
1 / 5

Marcin Kaczmarek o swoich przenosinach do Wisły Sandomierz


Co cię skłoniło do przenosin do Wisły Sandomierz?
Marcin Kaczmarek: Telefon od Tomka Dymanowskiego, który został trenerem Wisły i poprosił mnie o pomoc. Mam grać i wspierać go na zajęciach. Wiem, jak wygląda położenie zespołu z Sandomierza w tabeli. Zero punktów, koszmarny bilans bramkowy, ale z drugiej strony strata jedenastu oczek jest do odrobienia.

Nie da się chyba jej odrobić bez wzmocnień?
Oczywiste, że tak. Prezes zapowiedział, że wzmocni skład piątką, szóstką doświadczonych zawodników. Są fundusze na to, a tak zasłużony klub z fajnym stadionem, historią trzeba utrzymać w czwartej lidze. Sam zachęcam do gry w Wiśle niektórych piłkarzy, prowadzimy rozmowy i wierzę, że efekty przyjdą. Młodzież potrzebuje wsparcia.

Jak oceniasz swoich młodych kolegów z Wisły po pierwszych treningach?
Widać, że chłopaki się starają. Oni zostali z zaskoczenia wrzuceni na głębokie wody, zbyt głębokie, a nie mieli kontaktu z seniorskim futbolem. Takie przeskoki rzadko się zdarzają, ale zrobiono wszystko by ratować byt klubu. Dla młodych gra w czwartej lidze okazała się bardzo trudnym wyzwaniem, ale wychodzili na boisko i zawsze dawali z siebie maksimum. Oczywiście, nie obyło się bez wysokich dwucyfrowych porażek. Paradoksalnie, porażki uczą i mam nadzieję, że niektórzy z tych zawodników coś w futbolu osiągną. Jestem też po to by ich wspierać, pomagać. Wierzę, że wiosną, u boku kilku starszych, doświadczonych piłkarzy poczynią postępy i razem zrealizujemy cel.

Widzisz siebie w trenerce w dalszej perspektywie?
Będę robił papiery UEFA B. Podoba mi się codzienna praca trenera, pomagałem już w Łysicy, gdy mnie o to poproszono. Wisła Sandomierz to dla mnie kolejne ciekawe wyzwanie. Mam już swoje lata, ale nadal gram, zapału mi nie brakuje i chcę pomóc Wiśle także na boisku. Moje doświadczenie może się przydać.

Nie chciałeś zostać w Bodzentynie?
Pobyt w Łysicy będę wspominał bardzo miło, ale nie wypadało mi odmówić Tomkowi Dymanowskiemu. Tomek jest optymistą, ma możliwość się wykazać w Sandomierzu. Takie trudne sytuacje hartują charaktery – szkoleniowców, piłkarzy. Patrzymy na stadion Wisły i mówimy sobie – tu nie może być okręgówka, nie tak dawno w Sandomierzu przegrywały uznane firmy, jak Korona Kielce w Pucharze Polski. Wiem, że w piłce niekiedy karta szybko się odwraca i też jestem pełen nadziei.

Na jakich trenerach wzoruje się Marcin Kaczmarek?
Ja podczas swojej przygody z futbolem miałem styczność z wieloma świetnymi fachowcami. W Widzewie dużo dała mi współpraca z Radosławem Mroczkowskim, Łukaszem Bortnikiem od przygotowania fizycznego, w ŁKS Łódź prowadził mnie Michał Probierz, obecny selekcjoner kadry Polski. Nie zapomniałem interesujących zajęć u Ryszarda Wieczorka w Koronie Kielce. Nie chcę nikogo pomijać, a każdemu kto ze mną pracował jestem wdzięczny. Co się nauczyłem spróbuje wykorzystać też w Wiśle Sandomierz.

[polecany]25828143[/polecany]