menu

Były prezes Lechii: Klub jest fatalnie zarządzany

3 grudnia 2014, 08:54 | Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki

Dariusz Krawczyk sugeruje Agacie Kowalskiej zapoznanie się ze statutem i kodeksem handlowym. Były prezes biało-zielonych wyjaśnia, dlaczego nie było posiedzeń zarządu wraz z protokołami.

Dariusz Krawczyk, były prezes Lechii Gdańsk
Dariusz Krawczyk, były prezes Lechii Gdańsk
fot. Przemysław Świderski / Dziennik Bałtycki

Po wywiadzie z Agatą Kowalską, członkiem zarządu Lechii, rozmawialiśmy z Dariuszem Krawczykiem, byłym prezesem gdańskiego klubu.

- Z dużym zainteresowaniem i jednocześnie wielkim zaniepokojeniem przeczytałem wywiad z panią Agatą Kowalską. Wynika z niego, że decyzje w kwestiach kluczowych spółki i sportowych są podejmowane przez osoby, które się na tym nie znają albo znają tylko temat z teorii - mówi Krawczyk. - Jak może funkcjonować taka spółka jak Lechia praktycznie bez zarządu? Pani, która ma wdrażać ład korporacyjny, zna temat tylko - cytuję - "z boku"? W sytuacji kryzysowej, w jakiej znalazła się Lechia, potrzeba fachowców od zarządzania, ale mam wrażenie, że chyba nie do końca taką prawidłowością kierują się większościowi współwłaściciele Lechii.

- W obecnym zarządzie nie ma osób odpowiedzialnych za najważniejsze działy - sportowy, finansowy oraz organizacyjny - kontynuuje. - Nasuwa się pytanie, jak wyglądają posiedzenia zarządu dotyczące tych kluczowych spraw? W oczywisty sposób efekt takiego "ładu" musi również mieć przełożenie na wynik sportowy. Klub podąża w złym kierunku i jest fatalnie zarządzany. W ostatnim czasie pojawiło się wiele artykułów w prasie ogólnokrajowej, jak i w niemieckim "Kickerze" na temat sytuacji w naszym klubie. Niestety, "Lot nad kukułczym gniazdem" wciąż trwa. Trudno sobie wyobrazić, żeby takiej wielkości spółka jak Lechia SA, której zarząd pojawia się w siedzibie od czasu do czasu, funkcjonowała prawidłowo. Od razu nasuwa się pytanie, kto na co dzień nim zarządza.

Były prezes Lechii wyjaśnia kwestie braku posiedzeń zarządu.

- Zgadzam się z panią Agatą, że w spółce brakowało posiedzeń zarządu z protokołami oraz formalnego obiegu dokumentów, a regulamin pracy zarządu w praktyce nie istniał. Wynikało to głównie z braku porozumienia w tej materii z przedstawicielami współwłaściciela - mówi. - Był to też między innymi powód, dla którego złożyłem rezygnację z funkcji prezesa. Jako akcjonariusze mniejszościowi wysłaliśmy na ręce przewodniczącego rady nadzorczej w tej sprawie list intencyjny oraz propozycję nowego regulaminu pracy zarządu, żeby nadać temu nowy akcent do poprawy wizerunku klubu oraz współpracy z gdańskim środowiskiem. Niestety, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Jako członek rady nadzorczej z przyjemnością zapoznam się z protokołami posiedzeń obecnego zarządu.

Czytaj całość rozmowy z byłym prezesem Lechii w Dzienniku Bałtyckim!

Dziennik Bałtycki