menu

Brylanciki z Anfield Road czyli Liverpool stawia na młodzież

27 września 2012, 11:12 | Michał Karczewski

Wraz z przyjściem Brendana Rodgersa w Liverpoolu śmielej zaczęto stawiać na zawodników z klubowej akademii. Efekty są nadspodziewanie dobre, a wielu graczom już wróży się świetlaną przyszłość. Przyjrzyjmy się kilku z nich.

Największą furorę zrobił/robi 17-letni Raheem Sterling. Sprowadzony do akademii w 2010 roku z Queens Park Rangers za 600 tys. funtów dynamiczny skrzydłowy przebojem wdarł się do podstawowej jedenastki zespołu. Dobra gra w drużynie z Anfield poskutkowała awaryjnym powołaniem nastolatka na mecz reprezentacji Anglii z Ukrainą. Nie zagrał jednak ani minuty.

Ze Sterlingiem w Liverpoolu wiązane są ogromne nadzieje, ponieważ od czasów Steve’a McManamana na Anfield nie było tak szybkiego oraz dobrze wyszkolonego technicznie skrzydłowego z angielskim paszportem. Jeżeli młody Anglik (może także występować dla reprezentacji Jamajki) podtrzyma formę i nadal będzie czynił postępy, będzie murowanym kandydatem do nagrody dla gracza sezonu młodego pokolenia w Premier League.

Kolejną potencjalną gwiazdą z Anfield ma być Jesús Joaquín Fernández Sáez de la Torre znany jako Suso. Mistrz Europy U-19 tegoż roku został zwerbowany na Anfield w 2009 roku z Cadiz CF przez Rafaela Beniteza. Tym samym odrzucił propozycje Realu Madryt i Barcelony. Rodgers na stałe wcielił Hiszpana do kadry pierwszego zespołu. Wystąpił w dwóch ostatnich spotkaniach Liverpoolu z Man. Utd. i West Bromwich i w obu tych starciach rozpoczynał akcje bramkowe. Dysponujący znakomitym podaniem oraz przerzutem, młody gracz powinien występować coraz częściej u boku Stevena Gerrarda czy Joe Allena.

Następca Stevena Gerrarda, jak mówi się o Jonjo Shelveym zrobił kolosalne postępy w porównaniu do kwietnia 2010 roku, kiedy przychodził na Anfield z londyńskiego Charltonu za 1,8 mln funtów. 20-letni pomocnik jak przez kalkę przypomina swoją grą Gerrarda, gdy był w tym samym wieku. Zadziorność, wślizgi, prostopadłe podania czy atomowe strzały z dystansu to krótki opis jego umiejętności. Jedyne w czym ustępuje „20-letniemu Gerradowi” to szybkość. Jeżeli nadal reprezentant angielskiej młodzieżówki będzie ciężko pracował i stale się rozwijał to kibice będą mogli zacząć myśleć o życiu drużyny po zakończeniu kariery przez Stevena Gerrarda.

Problem ze zdobywaniem bramek w przyszłości powinien rozwiązać pozyskany w letnim okienku za milion funtów z Leverkusen 18-letni Samed Yesil. Co prawda debiutu w meczu pucharu ligi z West Bromwich nie okrasił golem, jednak już w kilku akcjach pokazał, że będzie przyszłością ataku The Reds. Niemiec tureckiego pochodzenia ma rewelacyjne statystyki w drużynach młodzieżowych: w 28 meczach zdobył 25 bramek. Jest to jak najlepszym prognostykiem na przyszłość dla nastoletniego napastnika

Zaskakująco do składu przedarł się prawy obrońca – Andre Wisdom. Sprowadzony z Bradford City w 2008 roku, 19- latek już zdążył strzelić bramkę w debiucie przeciwko Young Boys Berno. Swoją grą przypomina Glena Johnsona jednak w obecnej chwili większą wagę przykłada do defensywy niż ataku. Ważną zaletą u Anglika jest także bardzo dobra gra głową.

Nie sposób także nie wspomnieć o Jacku Robinsonie oraz Jonie Flanaganie. Obaj to wychowankowie Liverpoolu i obaj powinni za parę lat na stałe obsadzić flanki defensywy w klubie z Anfield. Obu charakteryzuje częste podłączanie się do akcji ofensywnych oraz pewność i determinacja. Warto także wspomnieć, że do wczoraj Robinson był najmłodszym debiutantem w drużynie Liverpoolu – miał wtedy 16 lat i 250 dni. Jego rekord został pobity przez Jerome’a Sinclaira, który wchodząc na murawę w starciu z West Bromwich liczył sobie 16 lat i 6 dni.

Jeżeli nadal młode gwiazdki Liverpoolu będą stale się rozwijać i nabierać doświadczenia, a klub ich nie sprzeda to drużyna z Anfield za cztery czy pięć lat ma realne szansę wrócić na piedestał. Tylko, że już z nową i niesamowicie utalentowaną kadrą zawodników.