menu

Blitzkrieg na Anfield! Liverpool zmiótł Arsenal! 4:0 po 20 minutach (ZDJĘCIA)

8 lutego 2014, 15:39 | Damian Orłowicz

Piłkarze Liverpoolu dali popis niesamowitej skuteczności w pierwszych 20 minutach spotkania 25. kolejki Premier League przeciwko Arsenalowi. Po nieco ponad kwadransie The Reds prowadzili na Anfield Road 4:0. Skończyło się na 5:1 dla podopiecznych Brendana Rogersa. Wojciech Szczęsny nie mógł za wiele zdziałać przy straconych bramkach.

Wszystko rozpoczęło się niespełna 120 sekund po pierwszym gwizdku sędziego. Do rzutu wolnego podszedł Steven Gerrard. Piłka trafiła do Skrtela, który bez problemu pokonał z bliskiej odległości Wojciecha Szczęsnego. Słowacki obrońca grał skutecznie także w defensywie, gdy Arsenal dwukrotnie chciał odpowiedzieć Liverpoolowi, na posterunku stał właśnie Skrtel.

Gdy wszyscy spodziewali się wyrównanego spotkania, gdzie podopieczni Arsene Wengera staraliby się zdobyć wyrównującego gola, było wręcz przeciwnie. Gdy na zegarze widniała dziesiąta minuta spotkania, rzut rożny wykonywał ponowie kapitan gospodarzy. Do piłki wyskoczył, a jakże inaczej słowacki defensor Liverpoolu i umieścił ją w bramce po raz drugi.

Te ciosy zdemolowały doszczętnie Arsenal. W ciągu kolejnych 300 sekund, aż trzykrotnie mogli powiększyć prowadzenie. Udało się to jednak za trzecim razem, gdy po stracie Oezila, Suaraz podał do Sterlinga, a ten będąc sam na sam z reprezentantem Polski umieścił piłkę w bramce. Mógł uczynić on to samo kilka chwil wcześniej, ale w bliźniaczej sytuacji uderzył niecelnie lobem. Sztuka nie powiodła się także Suarezowi, gdy piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek, a dobitka na pustą bramkę Toure była niecelna.

Koncertowa gra podopiecznych Brendana Rodgersa trwała nadal. W dwudziestej minucie Szczęsny musiał wyjmować piłkę po raz czwarty. Countinho podał prostopadłą piłkę do Sturridge’a, a ten będąc szybszy od Laurenta Koscielnego pokonał po raz kolejny naszego bramkarza.
Ten wynik był w pełni zadowalający dla Liverpoolu, który zwolnił tempo spotkania i co raz częściej w posiadaniu piłki był Arsenal. Nie dało to jednak żadnego rezultatu, gdyż w ich grze brakowało dokładności.

Po wznowieniu gry podopieczni Wengera nadal często notowali stratę piłki i zemściło się to już po kilku minutach. Po jednej z nich sam na sam z Szczęsnym wyszedł Sterling i na raty pokonał Wojciecha Szczęsnego.

Szkoleniowiec Arsenalu postawił wszystko na jedną kartę i na ostatnie pół godziny wprowadził Podolskiego, Rosicky’ego i Gibbsa. Chwilę później Suarez uderzył bezpośrednio na bramkę z rzutu wolnego, ale bramkarz reprezentacji Polski zdołał wybić piłkę zmierzającą w samo okienko.

Arsenal dążył do zdobycia choć jednej honorowej bramki i ta sztuka się udała, a pomógł w tym Gerrard, który sfaulował w polu karnym Chamberlaina. Do wykonania jedenastki podszedł Arteta i pokonał bramkarza gospodarzy. Hiszpański zawodnik chwilę później mógł zdobyć swoją drugą bramkę, ale tym razem Mignolet popisał się niezłą interwencją.

Dzięki temu zwycięstwu Liverpool zbliżył się do Arsenalu na pięć punktów i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w walce o mistrzostwo. Wenger i spółka zrehabilitować się będą mogli w środę, kiedy czeka ich spotkanie z Manchesterem United.

Czytaj również: TRANSFERY [NA ŻYWO]