menu

Męki Lecha przy Bułgarskiej. "Kolejorz" po dogrywce wyeliminował Błękitnych - w finale zagra z Legią

9 kwietnia 2015, 23:15 | Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski, krk

Piłkarze Lecha Poznań mieli olbrzymie problemy, aby odrobić straty z pierwszego spotkania z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Lechici awansowali do finału Pucharu Polski, ale by uporać się z drugoligowcem potrzebowali dogrywki. A już od 29. minuty grali z przewagą jednego zawodnika.

Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard 5:1
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Puchar Polski: Lech Poznań - Błękitni Stargard
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
1 / 16

Błękitni w Poznaniu mocno nastraszyli Lecha, ale nie zdołali obronić dwubramkowej zaliczki wywalczonej w pierwszym meczu. Goście w Poznaniu nawet prowadzili, ale po drugiej żółtej kartce i w efekcie czerwonej, którą zobaczył Łukasz Kosakiewicz ich plan na to spotkanie mocno się skomplikował. Ambitnie grający goście przez 90 minut dzielnie odpierali ataki Kolejorza, w dogrywce nie mieli już jednak sił, by przeciwstawić się wiceliderowi ekstraklasy.

Po blamażu w Stargardzie, gdzie Lech przegrał 1:3, trener Maciej Skorża zrobił wszystko, by jak najlepiej przygotować swój zespół do rewanżu. - To dla nas najważniejszy mecz sezonu - powtarzali jak mantrę lechici i co ważne, już od pierwszego gwizdka sędziego pokazali gościom, że przy Bułgarskiej żartować sobie nie będą. - Strzelimy tyle, ile będzie trzeba, żeby awansować do finału - odważnie deklarował kapitan Kolejorza, Łukasz Trałka i gdyby jego koledzy na początku mieli trochę lepiej ustawione celowniki, pewnie nie mielibyśmy większych emocji.

Wydawało się, że Lech zmiażdży gości, bo już po pięciu minutach miał co najmniej cztery szanse na otwarcie wyniku. Pierwszą zmarnował Szymon Pawłowski, który w sytuacji sam na sam strzelił niecelnie. Potem Kasper Hamalainen lekko podciął piłkę nad bramkarzem Błękitnych Markiem Ufnalem, ale ten z najwyższym trudem odbił futbolówkę. Pod bramką gości zakotłowało się też po rzucie rożnym, ale uderzenie Marcina Kamińskiego znów obronił bramkarz.

Lech strzelił nawet gola, ale arbiter go nie uznał, bo dopatrzył się spalonego Dawida Kownackiego. - Przyjechaliśmy, nie po to by rozegrać mecz z Lechem, ale po to by walczyć na noże, o to by wystąpić na Narodowym. Na pewno zostawimy na boisku serducho - twierdził trener gości Krzysztof Kapuściński i rzeczywiście Błękitni pokazali, że ich poprzednie wyniki w Pucharze Polski nie były przypadkowe i awans do półfinału był poparty dobrą grą. W 20. minucie goście wyprowadzili znakomitą kontrę. Fadecki na prawym skrzydle łatwo ograł Arajuuriego, wycofał piłkę do nadbiegającego Wojtasiaka, który uderzeniem pod poprzeczkę dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Ten zimny prysznic podziałał ożywczo na Lecha. Inna sprawa, że gdyby nie fatalne zachowanie Kosakiewicza, który brutalnie sfaulował Łukasza Trałkę i dostał drugą żółtą kartkę, poznaniakom byłoby dużo trudniej rozmontować szczelną defensywę drugoligowca. W 35. minucie do remisu głową doprowadził Arajuuri po precyzyjnym dośrodkowaniu Barrego Douglasa. Drugiego gola dla gospodarzy zdobył Formella. Asystę zaliczył Karol Linetty, który popisał się bardzo ładnym podaniem do wychodzącego na czystą pozycję kolegi.

Po zmianie stron Lech niemal nie schodził z połowy Błękitnych, ale choć Skorża wysłał do boju nawet rekonwalescenta Jevtica, potrzebne do awansu gole nie padały. Dopiero w 75. minucie po dośrodkowaniu Hamalainena z lewego skrzydła stan dwumeczu wyrównał Kownacki. Piłka odbiła się od poprzeczki, potem za linią bramkową, a niebywałego pecha miał Ufnal, który skierował ją do własnej siatki. Do pełni szczęścia brakowało poznaniakom jeszcze jednej bramki, ale mimo kilku okazji nie udało jej się zdobyć w regulaminowym czasie gry i arbiter zarządził dogrywkę.

W doliczonym czasie gry drugoligowcy opadli z sił i Lech dokończył dzieła zniszczenia. Na 4:1 podwyższył Kasper Hamalainen. Fin wykorzystał kolejną świetną asystę Szkota Douglasa. Gości dobił Kownacki, który przełamał swoją strzelecką niemoc i dwukrotnie wpisał się do protokołu. Ostatni gol to też zasługa Formelli, który dobrze zacentrował do swojego młodszego kolegi. 2 maja na Stadionie Narodowym to Lech zmierzy się z Legią.


Głos Wielkopolski


Polecamy