Bezbramkowa inauguracja Miedzi
Miedź Legnica bezbramkowo zremisowała z Rakowem Częstochowa w meczu 1. kolejki Nice 1 ligi. Legniczanie byli w tym spotkaniu zespołem lepszym, ale nie mogli znaleźć sposobu na znakomicie dysponowanego bramkarza beniaminka Mateusza Lisa.
fot. FOT. www.miedzlegnica.eu
Piłkarze beniaminka Nice 1 ligi nie porwali swoich kibiców w pierwszym od wielu lat meczu na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Bezbramkowy remis z tak doświadczoną drużyną, jaką jest Miedź Legnica, to z pewnością dobry dla nich wynik, bo w pierwszej połowie przyjezdni mogli zdobyć przynajmniej trzy gole.
Bramkę strzeżoną przez Mateusza Lisa - nomen omen byłego piłkarza „Miedzianki” - ostrzeliwali m.in. Tomislav Bozić, Wojciech Łobodziński i Jakub Vojtus, ale żaden z nich nie był w stanie pokonać 20-latka, który momentami wyczyniał cuda na linii.
Po zmianie stron gospodarze zaczęli coraz śmielej sobie poczynać, ale stworzyli tylko jedną dobrą okazję do pokonania Pawła Kapsy. Oko w oko z golkiperem gości stanął Rafał Figiel, lecz przegrał ten pojedynek. Miedź do końca walczyła o bramkę, która dałaby jej trzy punkty, lecz Lis był w sobotę murem nie do obalenia.
- Z beniaminkami zawsze są ciężkie mecze, szczególnie w pierwszej kolejce. Nasz zespół dobrze wyglądał pod względem fizycznym i motorycznym. Sytuacje były z obu stron. Z przebiegu spotkania, biorąc pod uwagę jego różne fazy, wynik remisowy jest sprawiedliwy. Jeszcze dużo pracy przed nami - dość zaskakująco stwierdził Dominik Nowak, który w tym meczu oficjalnie zadebiutował w roli ligowego trenera Miedzi Legnica.
- Gratuluję wszystkim, że doczekaliśmy się meczu pierwszej ligi w Częstochowie i nie zawiedliśmy, bo moim zdaniem graliśmy z głównym faworytem do awansu i daliśmy radę. Ten remis trzeba przyjąć. Mecz bardzo dobry, duże tempo, kosztowało to zawodników wiele sił - stwierdził szkoleniowiec Rakowa Marek Papszun.