menu

Bez bramek w Byczynie. Widzew podzielił się punktami z Arką

21 marca 2015, 15:52 | Adam Kamiński

W swoim pierwszym meczu rozegranym w Byczynie, Widzew Łódź zremisował bezbramkowo z Arką Gdynia. Zespół Wojciecha Stawowego przez ponad pół godziny grał w osłabieniu, ale w obecnej sytuacji w tabeli, z remisu nie może być zadowolony.

Bez bramek w Byczynie
Bez bramek w Byczynie
fot. AK

Widzew od początku chciał pokazać, że nie boi się Arki i miał optyczną przewagę w pierwszych 25 minutach. Potem jednak sytuacja się odwróciła. Sytuację sam na sam zmarnował Marcus da Silva oraz dwukrotnie zespół Widzewa ratował świetnie broniący dzisiaj Krakowiak. Bramkarz łódzkiej drużyny bronił dzisiaj jak w transie, odbił groźne uderzenie Nalepy oraz intuicyjnie obronił strzał Abbotta z 6 metrów. Na te sytuacje Arki odpowiedział jedynie Batrović, ale jego silne, dokręcające się do bramki uderzenie z najwyższym trudem obronił Miszczuk.

Arka przyjechała do Byczyny po trzy punkty i to było widać. Goście prowadzili grę i raz po raz groźnie atakowali. Sytuację Widzewa skomplikowała czerwona kartka Lisowskiego, który uderzył Michała Nalepę w twarz. Co ciekawe, już na początku meczu Lisowski uderzył też Przemysława Stolca, ale wtedy sędzia nie dopatrzył się nadmiernej agresji.

Ten moment był przełomowy. Arka atakowała bramkę Widzewa ze zdwojoną siłą. Tyloma stuprocentowymi sytuacjami, które Arka miała, można by rozdzielić kilka spotkań. W poprzeczkę uderzał Nalepa, w słupek Sobieraj, a uderzenie Ławy w samo okienko bramki pięknie obronił Krakowiak. Wszystkie sytuacje Arki spinała jedna klamra, czyli brak skuteczności. Wprowadzony w drugiej połowie Rzuchowski sam mógł rozstrzygnąć losy meczu, miał dwie znakomite sytuacje i obu nie wykorzystał.

Ostatecznie Arka powinna się cieszyć z tego punktu, gdyż w ostatniej akcji Wrzesiński, mógł zapewnić Widzewowi trzy punkty, na posterunku stał jednak Miszczuk, który odbił strzał na rzut rożny, a sędzia zakończył spotkanie. Ostatecznie podział punktów w Byczynie, który ani jednym ani drugim nic nie daje. Sytuacja Widzewa dalej jest skomplikowana, ale jak przekonuje Wojciech Stawowy, "Widzew jeszcze nie spadł".


Polecamy