menu

Bartosz Żurek: Wiemy, że jedziemy na tym samym wózku

28 lutego 2017, 12:51 | Tomasz Bochenek

II liga piłkarska. - Kiedy tutaj przyszedłem, nikogo nie znałem, to była dla mnie całkiem nowa ekipa. Okazało się, że to świetne chłopaki, dobrze nastawieni do życia. Mogę teraz powiedzieć, że ta szatnia w Puszczy to najlepsza szatnia, z jaką miałem do czynienia - podkreśla Bartosz Żurek.

Bartosz Żurek chce w tym sezonie awansować z Puszczą do I ligi
Bartosz Żurek chce w tym sezonie awansować z Puszczą do I ligi
fot. Fot. Andrzej Wiśniewski

W Niepołomicach jest od pół roku. Piłkarz, który jako 19-latek w barwach Legii zadebiutował w ekstraklasie, a potem był w dwóch kolejnych klubach na tym szczeblu - Bełchatowie i Cracovii, do „Żubrów” przychodził z III ligi, trenera Tomasza Tułacza musiał do siebie przekonać podczas testów.

Dwa i pół roku wcześniej jego kariera miała punkt kryzysowy - zerwanie więzadeł krzyżowych (podczas zgrupowania z „Pasami” w Turcji - w styczniu 2014 r.), co miało swoje dalsze konsekwencje. Rehabilitacja, powrót do Legii po wypożyczeniu, gra w jej III-ligowych rezerwach, potem w II-ligowym Zniczu Pruszków. Następnie przerwa - i III liga w Elanie Toruń.

- Poszedłem do trzeciej ligi tylko dlatego, żeby grać, żeby nie być w domu przez kolejne pół roku - mówi dziś 24-letni zawodnik. - Tamta kontuzja miała duży wpływ na to, co się zdarzyło. Nie było łatwo po niej wrócić, jakieś inne urazy też się przydarzały. Teraz na szczęście przez pół roku nie miałem żadnego - i oby tak dalej. Liczę, że kontuzje już za mną.

W swojej pierwszej rundzie w Puszczy zagrał w 21 meczach (ligowych i pucharowych), 16 razy wychodził w podstawowym składzie.

- Fajnie, że w Pucharze Polski udało się tak daleko dotrzeć (do ćwierćfinału - przyp.), ale to już za nami. Teraz najważniejsze, żebyśmy osiągnęli ten cel, który założyliśmy sobie przed sezonem - podkreśla.

Cel? Patrząc na tabelę jest jasny. Puszcza zajmuje 4. miejsce, premiowane grą w barażu o awans. Trzy najlepsze ekipy awansują bezpośrednio.

- Chcemy zająć jak najwyższe miejsce, najlepiej między pierwszym a trzecim - uśmiecha się piłkarz Puszczy. - Wiadomo, mamy straty (8 punktów do Odry Opole, 9 do Radomiaka, 10 do Rakowa - przyp. boch), ale mamy również przed sobą mecze z tymi zespołami. Już w niedzielę z Radomiakiem. Jeśli wygramy, to doskoczymy do tej trójki i będziemy bili się o awans.

Dodaje: - Jesteśmy mega optymistycznie nastawieni do rywalizacji w tej rundzie. Myślę, że dobrze przepracowaliśmy okres zimowy i to będzie widać w meczach.

Żurek jesienią strzelił dwa gole. Występował na obu skrzydłach oraz jako środkowy, ofensywny pomocnik. - Na każdej z tych pozycji dobrze się czuję - przekonuje.

Pochodzący ze świętokrzyskiego Pińczowa piłkarz po raz drugi w życiu - tak jak w 2013 roku - zamieszkał w Krakowie. Czy z czasów gry w „Pasach” pozostały mu tu jakieś znajomości?

- Tak, kiedy trafiłem do Puszczy widziałem się z Bartkiem Kapustką, z Pawłem Jaroszyńskim. Wcześniej też mieliśmy dobry kontakt. Wiadomo, Bartek wyjechał, z Pawłem nie spotykamy się teraz co tydzień, każdy ma swoje sprawy, ale utrzymujemy kontakty - wyjaśnia Bartosz Żurek.

O klimacie panującym w swojej obecnej drużynie mówi w samych superlatywach: - Każdy z każdym się rozumie, nie ma grupek, są między nami dobre relacje. Wiemy, że jedziemy na tym samym wózku.