menu

Bardzo nieskuteczny Górnik pokonał bezproduktywnego Piasta w śląskich derbach

25 lutego 2013, 20:20 | Marcin Szczepański

Gdyby piłkarze Górnika Zabrze mieli lepiej ustawione celowniki, a w fenomenalnej dyspozycji nie był dzisiaj Dariusz Trela, bylibyśmy świadkami kolejnego w tej kolejce Ekstraklasy pogromu. Ostatecznie po bramce Tomasza Zahorskiego z 4. minuty zabrzanie skromnie pokonali Piasta Gliwice 1:0.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Górnik Zabrze - Piast Gliwice!

Mecze Górnika z Piastem zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem kibiców i tak było również dzisiaj. Stadion pękał w szwach i można mieć nadzieję, że na jesieni, kiedy mają być otwarte nowe trybuny o komplet również uda się postarać. Tym bardziej, jeśli Górnik będzie osiągał rezultaty takie jak w tym sezonie.

Dzisiaj bramkę zabrzanie zdobyli bardzo szybko, bo już w cztery minuty po rozpoczęciu gry. Na listę strzelców wpisał się "ulubieniec" kibiców Górnika - Tomasz Zahorski, który z powodu niechęci części fanów nie miał łatwego powrotu do Zabrza. W 4. minucie popularny "Zahor" najlepiej znalazł się jednak w zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym i płaskim strzałem pokonał Dariusz Trelę. Część winy za straconą bramkę spada także na nonszalanckie zachowanie obrony, która nie potrafiła w pole wybić piłki.

Jeśli jednak ktoś myślał, że tą bramką Zahorski, który trafiał ostatnio także w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec, rozwiązał w pierwszej połowie worek z bramkami i szybko odzyska sympatię kibiców, srogo się zawiódł. Owszem, napastnik miał w pierwszych 45 minutach jeszcze kilka okazji, ale jedna po drugiej je zmarnował. Szczególnie blisko do podwyższenia rezultatu było w 26. minucie, kiedy po błędzie Zbozienia, Zahorski uderzył z kilku metrów, ale fenomenalną interwencją popisał się Trela.

Górnik przeważał, ale brakowało mu wykończenia akcji. W ślady nieskutecznego "Zahora" poszedł również Paweł Olkowski, który po jednej z kontr tuż przed przerwą uderzył w sytuacji niemal sam na sam obok bramki. W zespole z Zabrza widać było także brak kontuzjowanego Prejuce'a Nakoulmy, który potrafi sam stworzyć zagrożenie dzięki swojej szybkości i dobremu dryblingowi. Dzisiaj takiego zawodnika w Górniku brakowało, choć rolę tę próbował pełnić właśnie Olkowski. Nieźle prezentował się także Wojciech Łuczak.

W Piaście wyróżniał się przede wszystkim bramkarz. Zawodnicy ofensywni nie potrafili stworzyć poważnego zagrożenia. Na wyróżnienie może zasługiwać Tomasz Podgórski, ale już zupełnie niewidoczny był ustawiony z przodu Ruben Jurado.

Przed nami tydzień piłkarskich hitów: podwójne Gran Derbi, Bayern - BVB, Puchar Polski... [PLAN]

Po przerwie od pierwszych minut do ataku ponownie ruszyli zabrzanie. W 55. minucie ponownie okazję miał Zahorski, który przejął piłkę przed polem karnym i znalazł sobie miejsce do strzału, ale futbolówkę uderzoną po ziemi pewnie wybronił dobrze spisujący się dzisiaj Trela.

Im dłużej toczył się mecz, tym widowisko traciło na jakości. Zaczęły się mnożyć nieudane zagrania, niecelne podania i strzały pozostawiające wiele do życzenia. Groźnie zrobiło się dopiero w 62. minucie, kiedy po składnej akcje lewą stroną Łuczak rozegrał piłkę z Zahorskim, który dośrodkował wzdłuż bramki, a piłki do własnej bramki o mały włos nie wpakował Zbozień. Skończyło się jednak na rzucie rożnym, po którym w zamieszaniu z problemami interweniował Trela.

Bramka mogła paść również w 66. minucie, jednak tym razem Łuczak nie zdołał wykończyć akcji po podaniu Olkowskiego. Gol nie padł również w 70. minucie, kiedy Zahorski zgrał w polu karnym piłkę do Aleksandra Kwieka, który po ziemi uderzył tuż przy słupku. Nerwowo na trybunach zaczęło się robić w 72. minucie, kiedy po błędzie obrońcy sam na sam z Trelą wyszedł Olkowski, jednak świetnie broniący golkiper Piasta zatrzymał jego szarże i próbę niskiego loba. Kolejna okazja nadarzyła się w 75. minucie, kiedy z rzutu wolnego przymierzył Michał Bemben, ale Trela sparował piłkę na słupek i rzut rożny.

Taka nonszalancja aż prosiła się o bramkę dla Piasta, w myśl przysłowia o lubiących się mścić niewykorzystanych sytuacjach. Prosiła, ale się nie doprosiła, bo gliwiczanie w ataku po prostu dzisiaj nie istnieli. Na nic zdały się zmiany Marcina Brosza i wprowadzenie Rudolfa Urbana, który zastąpił niewidocznego Radosława Murawskiego. Do końca meczu "Piastkunki" próbowały atakować, ale ich wysiłki nie przynosiły zamierzonego efektu. Górnik próbował wykorzystywać luki w odsłoniętej defensywie rywali, ale na drodze cały czas stał Trela, brak skuteczności oraz słupek, który w 85. minucie obił Kwiek.

W końcowym rozrachunku zabrzanie muszą cieszyć się ze skromnego zwycięstwa, które pozwoliło zmniejszyć dystans do prowadzącej Legii do 2 punktów. Szczególnie musi się dziś cieszyć zwłaszcza Tomasz Zahorski, który zapamiętany zostanie jako strzelec zwycięskiej bramki i z pewnością odzyska nieco sympatii kibiców. Może za to podziękować bardziej rywalom, którzy nie potrafili stworzyć ani jednej dogodnej okazji, niż własnej skuteczności.

Twitter


Polecamy