W sobotę Motor Lublin może zapewnić sobie baraże
Motor Lublin jest bliski gry w barażach o drugą ligę. Stanie się tak już w sobotę, jeżeli lublinianie pokonają na wyjeździe Lewart Lubartów.
fot. Fot. łukasz kaczanowski
Do końca sezonu pozostały dwie kolejki, a podopieczni Tomasza Złomańczuka mają trzy punkty przewagi nad Stalą Rzeszów i lepszy bilans bezpośrednich meczów z zespołem z Podkarpacia.
W środę żółto-biało-niebiescy zrobili swoje, pokonując po golach Pawła Piątka i Piotra Piekarskiego Polonię Przemyśl. Na Arenie Lublin zapachniało... ekstraklasą, ponieważ na stadionie zasiadło prawie sześć tysięcy kibiców, a o takiej frekwencji niektóre kluby z elity mogą tylko pomarzyć.
- Wielkie podziękowania należą się kibicom, bo przy takim dopingu gra się znacznie łatwiej. Ciążyła na nas presja po dwóch remisach, ale piłkarze jednak sobie z nią poradzili i wywalczyli bardzo cenne trzy punkty - mówi Tomasz Złomańczuk, trener Motoru.
Lewart jest już pogodzony z degradacją, ale do samego końca walczy w duchu fair play. W środę podopieczni Grzegorza Białka, po 44 minutach przegrywali w gościach z Resovią aż 0:3, a mimo to zdołali wyrównać.
Broni w walce o zachowanie statusu trzecioligowca nie składa Lublinianka. Co prawda ekipa trenowana przez Marka Sadowskiego nie ma szans na utrzymanie w sportowej rywalizacji, ale... - Dochodzą mnie słuchy, że kilka zespołów poważnie zastanawia się nad grą w nowej trzeciej lidze. Dlatego do samego końca będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. Kluczowy może być sobotni mecz z Sokołem Sieniawa. Musimy zrobić wszystko, żeby zwyciężyć - mówi Sadowski.
Lublinianka mogła sprawić, że już w środę Motor mógł cieszyć się z awansu, ale niestety przegrała w Rzeszowie ze Stalą 0:3. - Miejscowi byli lepsi, ale my też mieliśmy swoje szanse bramkowe. Niestety po raz kolejny albo brakowało ostatniego podania, albo skuteczności - kończy Sadowski.