menu

AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów! Arsenalowi zabrakło gola do awansu

17 marca 2015, 22:37 | Przemysław Drewniak

W rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Arsenal Londyn pokonał na wyjeździe AS Monaco 2:0, ale i tak odpadł z rozgrywek. W pierwszym meczu londyńczycy przegrali na Emirates 1:3.

Chcieli przejść do historii. Zrehabilitować się za sensacyjne niepowodzenie w pierwszym spotkaniu i zostać drugą drużyną w dziejach Ligi Mistrzów, która w fazie pucharowej potrafiła odrobić stratę po porażce 1:3. Mecz w Monaco pokazał jednak, dlaczego oprócz Ajaxu Amsterdam z 1969 roku nikt tego nie dokonał. Mimo bardzo dobrego występu podopiecznym Arsene’a Wengera zabrakło czasu na zdobycie trzeciego gola i tak jak przed tygodniem Chelsea, odpadli z dalszej rywalizacji przez różnicę w bramkach strzelonych na wyjeździe.

Po końcowym gwizdku trudno wiele zarzucić Kanonierom, którzy tego wieczoru byli drużyną zdecydowanie lepszą i bardziej zdeterminowaną, niż trzy tygodnie temu na Emirates Stadium. Co prawda na początku Arsenal był nieco zaskoczony wysokim, odważnym pressingiem piłkarzy Monaco, ale z każdą minutą powiększał swoją przewagę. W akcjach gości brakowało wykończenia, aż wreszcie w 36. minucie do bramki trafił Olivier Giroud. Reprezentant Francji przystąpił do spotkania w Monte Carlo z chęcią rehabilitacji za pierwsze starcie obu drużyn, w którym zmarnował trzy stuprocentowe sytuacje do strzelenia gola i został wygwizdany przez swoich kibiców. Tym razem Giroud nie zawiódł – po sprytnym podaniu Danny’ego Welbecka w sytuacji sam na sam z Danijelem Subasiciem najpierw trafił w bramkarza, ale zdołał utrzymać się przy piłce i uderzeniem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu.

Po objęciu prowadzenia podopieczni Wengera zwietrzyli szansę i przycisnął rywali jeszcze mocniej, w kilku sytuacjach zabrakło im szczęścia. Najbliższy trafienia był Welbeck, który oddał mocny strzał z piętnastu metrów, ale gospodarzy rozpaczliwym wybiciem piłki sprzed linii bramkowej uratował Aymen Abdennour. Głęboko wycofaną defensywę mógł ukarać jeszcze raz Giroud. Po akcji i mocnym dośrodkowaniu Welbecka piłka dość przypadkowo odbiła się od kolana napastnika Arsenalu, ale refleksem popisał się Subasić.

Także druga połowa rozpoczęła się po myśli londyńczyków. W 53. minucie najmniej widoczny spośród ofensywnych piłkarzy Arsenalu Mesut Oezil huknął z wolnego pod poprzeczkę, a kapitalną paradą popisał się bramkarz Monaco. W kolejnych minutach podopieczni Leonardo Jardima wyciągnęli wnioski z popełnianych błędów i tak jak na początku meczu, zagrali nieco odważniej. Skuteczni w rozbijaniu ataków rywali Geoffrey Kondogbia i Jeremy Toulalan potrafili wybić z rytmu Arsenal, a kilka groźnych kontrataków piłkarzy z księstwa mogło zakończyć się wyrównującym golem. Goście nadal nie tracili jednak wiary w odwrócenie losów rywalizacji, a pomogli im w tym rezerwowi – w 79. minucie Theo Walcott trafił w słupek, a próbujący zażegnać niebezpieczeństwo Layvin Kurzawa wybił piłkę wprost pod nogi Aarona Ramseya. Walijczyk nie zmarnował znakomitej okazji i sprawił, że jego zespół był już tylko o krok od historycznego comebacku.

W ostatnich minutach Monaco skupiło się już tylko na murowaniu własnej bramki, zaś Arsenal przeprowadzał kolejne rozpaczliwe ataki. Londyńczycy już w 84. minucie mogli prowadzić 3:0, ale po dośrodkowaniu Oezila z rzutu wolnego Alexis Sanchez z bliskiej odległości trafił wprost w Subasicia. Trwający kilkanaście minut napór gości nie przyniósł skutku i po ostatnim gwizdku sędziego to gospodarze świętowali awans do ćwierćfinału.


Polecamy