menu

Reprezentacja Armenii - los okradł ją z wielkiej piłki, czy teraz może nastraszyć Polaków?

11 października 2016, 11:52 | Bolesław Groszek

Występ na Euro 2012 w ostatniej chwili zabrali im Irlandczycy, Polaków już raz w eliminacjach ograli, a ich liga składa się tylko z sześciu zespołów.

Reprezentacja Armenii - los okradł ją z wielkiej piłki, czy teraz może nastraszyć Polaków?
Reprezentacja Armenii - los okradł ją z wielkiej piłki, czy teraz może nastraszyć Polaków?
fot. Bartek Syta / Polska Press

Reprezentacja Polski we wtorek o godzinie 20.45 zmierzy się na Stadionie Narodowym z Armenią. Goście zagrają bez swojej największej gwiazdy Henri-cha Mchitarjana, a w ostatnim meczu z Rumunią zostali upokorzeni i przegrali 0:5. Kim są przybysze z Kaukazu i czy należy się ich obawiać?

Po drugiej wojnie światowej Ormianie byli najbogatszym krajem spośród byłych republik radzieckich, a po odzyskaniu niepodległości w 1992 roku, najmniejszym byłym państwem wchodzącym w skład ZSRR, występującym na arenie międzynarodowej. Po ‘92 roku piłkarze rozpoczęli już grę ku chwale Armenii i mimo że nie należą do światowego topu, to kilkakrotnie zapewnili swoim kibicom wiele pozytywnych emocji.

Najlepszą grę w historii reprezentacji Ormianie prezentowali w czasie eliminacji do polsko-ukraińskiego Euro 2012. Zakończyli wówczas zmagania w grupie B na trzecim miejscu z najwyższym dorobkiem strzelonych bramek (22) i po dwóch fantastycznych zwycięstwach ze Słowacją (3:1 i 0:4). Ostatecznie Armenia musiała uznać wyższość Rosji i Irlandii, jednak ostatni mecz z Wyspiarzami, którego wynik decydował o tym który zespół wystąpi w barażach, wzbudził sporo kontrowersji.

Bohaterem najważniejszego meczu w historii Armenii niestety okazał się sędzia. Arbiter Eduardo Gonzalez w 26 minucie spotkania wyrzucił z boiska bramkarza gości Romana Berezowskiego, który poza polem karnym miał zatrzymać groźny strzał napastnika ręką. Powtórki pokazały, że sędzia się pomylił i to podwójnie. Ręka rzeczywiście była ale przy przyjęciu piłki przed strzałem, pomógł nią sobie Irlandczyk Simon Cox. Ostatecznie gospodarze wygrali ten mecz 2:1, ale na Euro dostali tęgie lanie.

Po tym spotkaniu piłkarska federacja Armenii złożyła oficjalny protest, ten jednak został odrzucony. Mimo to piłkarze zostali bohaterami. Po eliminacjach zajęli najwyższe w historii - 41. miejsce w rankingu FIFA, a po powrocie do domu, witani byli jak zwycięzcy.

Już wcześniej zawodnikom z Kaukazu zdarzało się jednak sprawiać kibicom miłe niespodzianki, o czym dobrze pewnie pamiętają też polscy fani. 6 czerwca 2007 roku Biało-Czerwoni pod wodzą Leo Beenha-kkera przegrali w stolicy Armenii 0:1 po bramce Hamleta Mychitariana (mecz u siebie Polacy wygrali 1:0 po golu Macieja Żurawskiego). W tych samych eliminacjach do Euro 2008 Ormianie zdołali zremisować jeszcze z Portugalią i Serbią i wygrać z Kazachstanem.

Obecnie aż 13 piłkarzy powołanych przez selekcjonera Warużana Sukiasjanina gra w armeńskiej Premier League, która w tej formie również istnieje od 1992 roku. Najwyższa klasa rozgrywkowa w kraju ma bardzo ciekawą budowę, bo tworzy ją tylko sześć drużyn, a zwycięzca tych zmagań nagradzany jest możliwością udziału w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.

Najbardziej utytułowany zespół w kraju to FC Pjunik, który czternastokrotnie sięgał już po mistrzostwo. To drużyna która swojego czasu miała monopol na wygrywanie - w latach 2001-2010 Pjunik 10 razy zdobył poza zasięgiem rywali w lidze. Mimo to klub ze stolicy tylko raz awansował do drugiej rundy eliminacji Champions League, co i tak było największym klubowym sukcesem w kraju.

We wtorek Polscy piłkarze zagrają z reprezentacją Armenii, która będzie chciała odbić się po upokarzającej porażce z Rumunią. Ormianie przegrywali mecze wyżej w swojej historii (0:7 z Chile w 1997 roku), ale tym razem mają sobie coś do udowodnienia, bo w tych eliminacjach nie strzelili nawet gola. Co ciekawe Armenia jeszcze nigdy nie przegrała meczu rozgrywanego 8 października, ale tym razem ciężko wróżyć inny rezultat. Trzeba wykorzystać słabszy okres przeciwnika i fakt, że ten w eliminacjach do MŚ gra słabo. Nigdy nie zajął wyższego miejsca w grupie niż przedostatnie.


Polecamy