menu

Arka Gdynia wywalczyła punkt w meczu z Lechem Poznań, ale można było zdziałać więcej

13 lutego 2018, 08:25 | Szymon Szadurski

Niedosyt, to najbardziej właściwe słowo, jakie ciśnie się na usta po niedzielnym, bezbramkowym remisie Arki Gdynia z Lechem Poznań.


fot. Fot. Przemysław Świderski

fot. Fot. Przemysław Świderski

fot. Fot. Przemysław Świderski

fot. Fot. Przemysław Świderski

fot. Fot. Przemysław Świderski
1 / 5

Żółto-niebiescy nie przystępowali do tego spotkania z pozycji faworyta, tym bardziej, że z „Kolejorzem” w ostatnim okresie w ekstraklasie im się nie wiedzie. Wystarczy przypomnieć, że dwa ostatnie , takie starcia przegrywali wysoko, 0:3 na wyjeździe i aż 1:4 u siebie. Dodatkowo trener Leszek Ojrzyński nie ukrywał, że przed meczem z poznaniakami ma spore problemy. Nie w pełni sił jest najlepszy napastnik Arki, Rafał Siemaszko, który podczas przygotowań do sezonu nabawił się kontuzji mięśnia czworogłowego. Dodatkowo fatalne warunki atmosferyczne i mrozy w Trójmieście sprawiły, że po powrocie ze zgrupowania w Turcji żółto-niebiescy przez ostatnie dziewięć dni zaledwie raz tylko trenowali na naturalnej trawie. Splot tych okoliczności musiał sprawić, że w szeregi Arki przed spotkaniem z Lechem, mierzącym w tytuł mistrza Polski, wkradła się nutka niepewności. Jednak w niedzielę, po pierwszym gwizdku sędziego na Stadionie Miejskim w Gdyni, bardzo szybko okazało się, że goście, prowadzeni przez Nenada Bjelicę, nie prezentują dyspozycji, która umożliwiłaby im zdominowanie gdynian i przejęcie kontroli nad spotkaniem. Arka spokojnie rozbijała ataki „Kolejorza”, a sama czyhała na kontry. Niewiele też brakowało, aby przynajmniej jedna z nich zakończyła się sukcesem. W dogodnej sytuacji fatalnie spudłował jednak Luka Zarandia, a w drugiej połowie Mateusz Szwoch strzelił zbyt lekko, umożliwiając skuteczną interwencję Jasminowi Buricowi. Gdyby jeden z nich trafił do siatki, a powinni obaj, kibice w Gdyni zapewne cieszyliby się z trzech punktów.

- Ten bezbramkowy remis musimy szanować - powiedział po spotkaniu Damian Zbozień, obrońca Arki. - Postawiliśmy się Lechowi. Wyprowadziliśmy też fajne kontry, po których można było pokusić się o coś więcej.

Arka niewątpliwie potwierdziła atut, który prezentowała już jesienią, czyli dobrze zorganizowaną grę w defensywie. Jeśli żółto-niebiescy utrzymają taką dyspozycję, żadnemu rywalowi w lidze nie będzie łatwo strzelić im gola, tym bardziej, że zespoły z Lotto Ekstraklasy nie słyną z umiejętności rozpracowania przeciwnika w ataku pozycyjnym.

Cieszy dobra dyspozycja najbardziej doświadczonych zawodników w drużynie, Antoniego Łukasiewicza i Adama Marciniaka. Wyraźnie widać, że ich udane zagrania dodają pewności młodszym kolegom. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że choć Arka w niedzielę w ofensywie nie zagrała pięknego futbolu, to na tym etapie sezonu każdy, zdobyty punkt, znacząco przybliża zespół do upragnionego celu, jakim jest utrzymanie się w ekstraklasie.