Argentyńskie finały, czyli historia wybrała już mistrza świata?
Argentyńczycy są stawiani w roli faworytów do wygrania Mundialu. Jednak w przeszłości wiele razy byli oni kandydatami do ostatecznego zwycięstwa, a tylko dwa razy udało im się wznieść Puchar Świata. Dlaczego teraz miałoby się to powtórzyć? Prześledźmy historię mundialowych sukcesów "Albicelestes".
Argentyńczycy byli obecni już na pierwszym mundialu. Wówczas, na urugwajskich stadionach, żadna z drużyn nie była w stanie przeszkodzić im w dojściu do finału. Pokonanie gospodarzy w decydującym spotkaniu było jednak zadaniem ponad siły. Choć "Albicelestes" prowadzili w pewnym momencie 2:1, to ostatecznie Puchar Świata wznieśli zawodnicy Urugwaju, którzy zwyciężyli 4:1. Warto zauważyć, że w tym meczu grał niejaki Luis Monti, o którym więcej piszemy w innym miejscu.
30.07.1930 Montevideo URUGWAJ − ARGENTYNA 4:2
Dorado 12, Cea 58, Iriarte 68, Castro 89 − Peucelle 20, Stabile 38
Na kolejny finał Argentyńczycy czekali aż 48 lat. W 1978 roku "Albicelestes" grali u siebie i nie bez pomocy przysłowiowych ścian udało im się dojść do finału. Tam czekali już Holendrzy, którzy mieli finałowe doświadczenie sprzed czterech lat. "Pomarańczowi" postawili poprzeczkę bardzo wysoko i po 90. minutach nie udało się rozstrzygnąć losów rywalizacji. Dopiero trafienia Kempesa i
Bertoniego w dogrywce przesądziły o zdobyciu tytułu Mistrza Świata.
25.06.1978 Buenos Aires ARGENTYNA - HOLANDIA 3:1
Kempes 38, 105, Bertoni 115 − Nanninga 82
Osiem lat później Argentyńczycy po raz kolejny wznieśli w górę Puchar Świata. Główna w tym zasługa Diego Maradony, który zdominował Mundial. W finale na drodze "Albicelestes" stanęła ekipa RFN i choć tym razem Maradona nie trafił do siatki to i tak był architektem zwycięstwa 3:2. Argentyna prowadziła już 2:0 po golach Browna i Valdano, lecz Niemcy zdołali doprowadzić do wyrównania. Do rozstrzygnięcia meczu finałowego potrzebny był błysk geniuszu Maradony, który idealnie zagrał do Jorge Burruchagi, a ten nie miał problemów z pokonaniem Haralda Schumachera.
29.06.1986 Meksyk ARGENTYNA - RFN 3:2
Brown 23, Valdano 56, Burruchaga 85 − Rummenigge 74, Voller 82
Po raz ostatni w finale Mistrzostw Świata Argentyńczycy grali w 1990 roku. Wówczas udało się doczołgać do meczu o złoto, choć już w fazie grupowej trafiła się porażka z Kamerunem, a od ćwierćfinału "Albicelestes" nie wygrywali. W decydującym meczu też zabrakło szczęścia, bowiem ekipa RFN zrewanżowała się za porażkę sprzed czterech lat, wygrywając 1:0. Tyle, że w tym meczu czerwone kartki zobaczyli Pedro Monzon i Gustvo Dezotti, a z powodu żółtych kartek nie mogli grać Julio Olarticoechea, Ricardo Giusti, Sergio Batista i Claudio Caniggia. Do te pory wielu ekspertów uważa, że Argentyna nie mogła zostać mistrzem świata.
06.07.1990 Rzym RFN - ARGENTYNA 1:0
Brehme 85k.
Argentyńczycy tylko dwa razy wygrywali Mundial, choć trzeba przyznać, że mieli sporego pecha, że nie grali w nim częściej. W latach 40-tych, kiedy "Albicelestes" mieli być może najlepszą drużynę w historii, mistrzostw nie rozgrywano. Z kolei w latach 30-tych czterech reprezentantów Argentyny zdecydowało się na grę w reprezentacji Włoch. Ciekawostką jest fakt, że pierwszym argentyńskim mistrzem świata w piłce nożnej są wspomniany wcześniej Luis Monti oraz Raimundo Orsi, Enrique Guaita i Atilio Demaria, którzy sięgali po to trofeum jako piłkarze włoscy. Na zmianę barw narodowych w latach 60-tych zdecydował się jeden z najlepszych argentyńskich piłkarzy jaki grał przed Diego Maradoną, Omar Sivori, ale on akurat nie odnosił międzynarodowych sukcesów. Oprócz tego Argentyńczycy mają w pamięci skandal z 1966 roku. Wówczas w meczu Anglia - Argentyna arbiter pokazał czerwoną kartkę Antonio Rattinowi za "niewłaściwe słownictwo", choć niemiecki sędzia nie znał hiszpańskiego, a Rattin nie mówił po niemiecku. Kibice nie zapominają też polowania na kości Maradony w 1982 roku, a także sędziego Codesala, który był rozjemcą finału w 1990 roku.
Podsumowując, Argentyńczycy mają powody, by zrewanżować się całemu światu za wcześniejsze niepowodzenia. Zresztą, nie tylko naród powinien mieć podrażnione ambicje. Argentyńscy piłkarze cztery lata temu byli stawiani w roli jednego z faworytów, ale w meczu ćwierćfinałowym zostali rozgromieni przez ekipę niemiecką. Ten mecz doskonale pamiętają Leo Messi, Javier Mascherano, Angel Di Maria, Gonzalo Higuain czy Sergio Aguero, a więc zawodnicy, którzy będą decydować o sile "Albicelestes". Czy tym razem udowodnią swoją piłkarską wyższość przed całym światem?
Można doszukiwać się pewnych analogii między Mundiale z 1986 roku, a Mistrzostwami Świata w Brazylii. Wówczas Maradona miał 26 lat, Messi ma obecnie lat 27, obaj grają z numerem 10 i pełnią finkcję kapitana, zresztą obaj też debiutowali w meczu przeciwko Węgrom i obaj rozpoczynali wielką karierę od sukcesów w drużynie młodzieżowej. W Meksyku Maradona poprowadził Argentynę do triumfu, teraz Messi może powtórzyć jego dzieło, bo nikt nie wątpli, że jest do tego zdolny. Pamiętajmy też, że Maradona został pominięty w 1978 roku, a cztery lata później nie szło mu najlepiej, natomiast Messi był zmiennikiem w 2006 roku, a cztery lata później był cieniem samego siebie. A więc czyżby historia już wybrała mistrza świata? Jeśli tak, to Leo Messi musi jeszcze udźwignąć ten ciężar, a to nie będzie łatwe zadanie.