menu

Arajuuri uratował "Kolejorza" w ostatniej akcji meczu! Robak znów trafił przeciwko Lechowi

14 lutego 2015, 19:57 | Wojciech Maćczak

Piłkarze Pogoni Szczecin i Lecha Poznań podzielili się punktami w meczu 20. kolejki Ekstraklasy. Wynik spotkania już w 3. minucie otworzył Marcin Robak, który w poprzednim ligowym meczu między tymi drużynami rozgrywanym w Szczecinie zdobył 5 bramek. W doliczonym czasie gry gola dającego "Kolejorzowi" cenny remis strzelił Paulus Arajuuri.

Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:1
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński
1 / 7

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia „Portowców”, którzy już po trzech minutach prowadzili 1:0. Bramka padła w trochę przypadkowych okolicznościach – po dośrodkowaniu Ricardo Nunesa z rzutu wolnego piłka w gąszczu zawodników obu drużyn odbiła się od Kaspera Hamalainena, później trafiła w bark Marcina Robaka i wpadła do siatki obok próbującego interweniować Macieja Gostomskiego.

Król strzelców Ekstraklasy z poprzedniego sezonu udowodnił w ten sposób swój patent na zespół z Poznania. Było to jego ósme trafienie w starciu z „Kolejorzem”, co ciekawe, wszystkie zdobył… w ciągu dwóch ostatnich sezonów! Większość tego dorobku pochodzi z pojedynku sprzed roku, gdy Pogoń pokonała Lecha na własnym stadionie 5:1, a Robak zdobył wszystkie gole dla swojego zespołu.

Podopieczni Macieja Skorży próbowali odpowiedzieć również ze stałego fragmentu gry. Po dośrodkowaniu Darko Jevticia bardzo groźny strzał głową oddał Tomasz Kędziora, jednak w bramce Pogoni świetnie spisał się Radosław Janukiewicz. Do odbitej przez golkipera „Portowców” piłki zdołał dopaść jeszcze Marcin Kamiński, jednak w tym momencie sędzia Tomasz Musiał odgwizdał spalonego środkowego obrońcy Lecha.

Niezłą sytuację miał również chwilę później Dariusz Formella, który wyszedł na pozycję, jednak w pojedynku z Janukiewiczem zamiast strzelać, zdecydował się na szukanie rzutu karnego. Po starciu z rywalem upadł na murawę i domagał się „Jedenastki”, za co arbiter ukarał go żółtą kartką. Czy miał rację? Kontakt między nogą Formelli a ręką Janukiewicza był jednak raczej nie spowodował on upadku młodego zawodnika Lecha, który był dość teatralny. Przychylamy się zatem do opinii arbitra.

Chwilę przed przerwą szansę na podwyższenie wyniku mieli natomiast gospodarze. Gostomski miał spore problemy, by odbić piłkę po uderzeniu z dystansu Maksymiliana Rogalskiego, uczynił to trochę nieporadnie, jednak na szczęście dla niego żaden z „Portowców” nie wykorzystał błędu.

W 37. minucie Formella miał kolejną niezłą okazję. Tym razem nie kombinował, huknął z kilkunastu metrów, jednak drugą świetną interwencję w tym meczu zaliczył Janukiewicz. Podobnie jak po strzale Kędziory, również tym razem w odpowiednim momencie wyciągnął rękę i uratował swój zespół przed stratą gola.

W przerwie meczu Maciej Skorża zdecydował się wpuścić na boisko Gergo Lovrenciscsa, a Węgier szybko udowodnił, że była to niezła decyzja. Przede wszystkim ożywił mocno prawą stronę w swoim zespole, do tego już po kilku minutach mógł wpisać się na listę strzelców – wykorzystał błąd jednego z obrońców, wyszedł na czystą pozycję, ale z ostrego kąta nie zdołał pokonać Janukiewicza. Chwilę później strzelał Vojo Ubiparip – zbyt lekko, by pokonać golkipera Pogoni.

Mimo że Lovrencsics wprowadził trochę ożywienia, to nie odmienił losów spotkania, podobnie zresztą jak wprowadzeni później Szymon Pawłowski i David Holman. Lech niby prowadził grę, ale nic z tego nie wynikało, z kolei Pogoń grała mądrze, utrzymując jednobramkowe prowadzenie. A samo spotkanie w drugiej połowie było bardzo słabym widowiskiem, bez ciekawych podbramkowych akcji. Typowa ligowa mizeria.

Wszystko wskazywało na zwycięstwo Pogoni. Tymczasem w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Lech przeprowadził akcję, która dała mu remis. Gergo Lovrencsics wyszedł z kontratakiem lewą stroną boiska, zagrał do Paulusa Arajuuriego, a ten umieścił piłkę w siatce. Ta po drodze odbiła się jeszcze od rąk Janukiewicza, ale ostatecznie wturlała się do siatki. Bardzo dobrze broniący przez cały mecz golkiper „Portowców” tym razem nie popisał się i ostatecznie mecz zakończył się remisem.


Polecamy