menu

Antyjedenastka 3. kolejki wg GOL24.pl

2 sierpnia 2016, 16:46 | GOL24.pl

Za nami już 3. kolejka sezonu 2016/2017. Nie wszyscy będą wspominali ją z łezką w oku. Kto wolałby o niej zapomnieć? Sprawdźcie antyjedenastkę wg GOL24.


fot. Grzegorz Dembinski
Już przed tygodniem, wpuszczając cztery bramki w Białymstoku starał się znaleźć w gronie wyróżnionych przez nas piłkarzy, jednak wtedy przegrał tę rywalizację z Michałem Miśkiewiczem oraz Jakubem Słowikiem. Tym razem dopiął swego. Przy wszystkich trzech trafieniach mógł zachować się lepiej, szczególnie przy drugim, przed którym zbyt pochopnie opuścił własną bramkę.
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Po swoim zagraniu ręką arbiter nie wahał się podyktować jedenastki dla Jagiellonii. Wydaje się całkiem słusznie. Stoper poznaniaków wyraźnie nie radził sobie z szybkimi i sprytnymi przeciwnikami. Fedor Cernych nie miał większych kłopotów z pokonaniem Duńczyka, co nie tylko skończyło się rzutem karnym, ale także kolejnymi groźnymi sytuacjami.
fot. Grzegorz Dembinski
Największym pozytywem w jego grze był fakt, że obok siebie miał Arkadiusza Głowackiego, który robił wszystko aby naprawiać błędy i ratować zespół przed stratą gola. Sam Pietrzak niewiele mu pomagał. Flavio Paixao, Grzegorz Kuświk czy Rafał Wolski w ogóle nie przejmowali się jego obecnością – wymijali go bez najmniejszego problemu, a ten mógł się jedynie przyglądać. Czasem zbyt odważnie opuszczał okolice własnej bramki przez co w polu karnym Wisły powstawały spore dziury.
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
Nieudany powrót do pierwszego składu. Tak jak w poprzednich meczach wchodził z ławki, tak w Gdyni po raz pierwszy na murawie pojawił się od początku. Nie zrobił jednak nic, by udowodnić, że zasługuje na miejsce na placu. Oczywiście sam nie przegrał tego meczu, ale miał ogromne kłopoty, aby stać się jakąkolwiek przeszkodą na drodze piłkarzy Arki do bramki. Niby wciąż kręcił się we własnym polu karnym, próbując hamować ich ataki, lecz robił to zdecydowanie bezskutecznie.
fot. Fot. Karolina Misztal
Jego mocne wejście w nogi Fedora Cernycha nie jest pierwszym takim przypadkiem odkąd pojawił się w Polsce. Defensywny pomocnik nic nie robi sobie ze zdrowia rywali. To, że piłkarz Jagiellonii wyszedł z tego cało, to kwestia niewiarygodnego szczęścia. Tego nie brakowało również Tettehowi, który zarówno za ten faul, jak i za przewinienie z pierwszej minuty na Konstantinie Vassilievie mógł bowiem dostać czerwony kartonik. Poza brutalną grą, raczej nie zwracał na siebie uwagi – jego dośrodkowania na połowę Jagiellonii nie generowały zagrożenia.
fot. Lukasz Gdak
W tym spotkaniu Konstantin Vassiljev ogrywał go jak chciał. Kapitan Lecha nie miał nic do powiedzenia przy kolejnych akcjach Estończyka. Niby próbował powstrzymać go przed kolejnymi natarciami na bramkę Jasmina Buricia, jednak niewiele z tego wychodziło. Na jego plus mogą przemawiać nieliczne rajdy środkiem pola, po których Kolejorz stwarzał sobie sytuacje, jednak koniec końców to błędy w obronie okazały się brzemienne w skutki.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
Kapitan swoją meczową postawą poprowadził Niebieskich do zatonięcia w Gdyni. Dał się oszukać Dariuszowi Zjawińskiemu co poskutkowało pierwszym golem gospodarzy. Również w kolejnych sytuacjach wyraźnie ustępował napastnikowi Arki. Na jego szczęście tamten miewał problemy z trafieniem w światło bramki. Niewiele działał również w ofensywie. Praktycznie nie pojawiał się w polu karnym przeciwnika.
fot. Andrzej Szkocki / Glos Szczecinski / Polska Press
Już drugi raz z rzędu trafia do naszej antyjedenastki. Całkiem zasłużenie – Fin nie wyciąga wniosków, wciąż zawodzi. To, że wciąż widuje boisko to chyba jedynie efekt niepełnego składu Wojskowych. Na murawie raczej niewidoczny, nie wnosi nic do ofensywnej gry Legii. Tak było również w Płocku, gdzie lokalni defensorzy konsekwentnie wyłączali go z kolejnych akcji.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Jedyną sytuacją, w której można było go dostrzec był okrutny faul na Damianie Dąbrowskim Piłkarz Cracovii, który dopiero powrócił po urazie, po wślizgu Tymińskiego ponownie został wyłączony z gry. To, że zawodnik Górnika nie obejrzał za to kartki, to jedynie błąd sędziego. Poza tym raczej niewidoczny – przyłożył się do „gry na zero z przodu” w wykonaniu łęcznian.
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapres
Trzeci mecz w wyjściowym składzie Pogoni, drugi raz ściągnięty przed czasem i ponownie bez gola. Jak dotąd rozegrał w tym sezonie 250 minut, lecz po jego kopnięciu piłka ani razu nie spoczęła w siatce. Wszystko wskazuje na to, że na jego trafienie trzeba będzie jeszcze poczekać. Napastnik w niczym nie przypomina siebie sprzed jakiegoś czasu. Brakuje mu celności, a także walki pod bramką rywala.
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Jego nazwisko widniało w meczowych protokołach. Zgodnie z planem wraz z pierwszą minutą miał wyjść na murawę. Nie do końca jednak wiadomo czy rzeczywiście to zrobił. Napastnik konsekwentnie ukrywał się bowiem przed oczami kamer. Nie szukał piłki, brakowało go w polu karnym. Fakt, że najlepsze sytuacje dla Lecha w tym spotkaniu należały do Tomasza Kędziory dobitnie podkreśla słabość w grze doświadczonego napastnika.
fot. Grzegorz Dembinski
Łukasz Załuska (Wisła Kraków) – Dalibor Pleva (Bruk-Bet Termalica Nieciecza), Łukasz Hanzel (Ruch Chorzów), Dawid Kort (Pogoń Szczecin), Erik Jendrisek (Cracovia), Jose Kante (Wisła Płock), Paweł Brożek (Wisła Kraków)
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
1 / 13

Polecamy