"Z woleja": Prorok De Croo, trener Petković(?) i Francji „pomroczność jasna”. Przede wszystkim jednak koncert polskiego kwartetu w finale
Totalną klapą zakończyło się typowanie przez amerykańskich ekspertów piłkarskich MŚ 2022. Według nich finał miał być z udziałem Brazylii i Belgii, a tymczasem Czerwone Diabły nie wyszły z grupy, a Canarinhos nie weszli nawet do półfinału. Ci sami eksperci wróżyli karierę Niemcom - a było, jak było. Dla tychże Jankesów z naszej grupy do fazy pucharowej miał wejść Meksyk, a nie Biało-Czerwoni. Cóż, owi „eksperci” powinni chyba zmienić robotę....
fot. polska press
Premier Belgii Alexander De Croo na spotkaniu z ambasadorami akredytowanymi w jego kraju, komentując odpadniecie swojej reprezentacji, bądź co bądź trzeciej drużyny MŚ 2018 w Rosji, a dodatkowo wicelidera rankingu FIFA, zacytował rozmowę ze swoimi synami, którym powiedział cztery lata temu, żeby zapamiętali jak gra Belgia, bo długo takich sukcesów nie osiągnie. Cóż, premier Polski miał po tym mundialu trochę więcej powodów do radości niż jego kolega z Brukseli.
Polski paradoks
Na czym polega tzw. polski paradoks? Ano na tym, że trener, który doprowadza Biało-Czerwonych w mistrzostwach globu najdalej od 36 lat - wylatuje z roboty. Zdaje się, że jednak z powodów pozaboiskowych. Poczucie niedosytu u Polaków ułatwiło władzom PZPN podjęcie tej decyzji. Kiedyś była „klątwa Piechniczka”, który prorokował, że Polska na MŚ długo nie osiągnie tych sukcesów jak za jego kadencji. No i wyprorokował. Czy teraz będzie „klątwa Michniewicza”?
Statystycznie rzecz biorąc Biało-Czerwoni w tym roku osiągnęli lepszy wynik niż w Meksyku A. D. 1986 - wtedy bowiem wyszliśmy z grupy do fazy pucharowej z trzeciego miejsca, a teraz z drugiego. Zatem fan statystyki powie, że Biało-Czerwoni uzyskali najlepszy wynik od mistrzostw w Hiszpanii 1982. Teraz w awansie do fazy pucharowej pomogła nam Arabia Saudyjska. W 1986 roku z kolei w awansie bardzo pomogło nam Maroko, które sensacyjnie ograło Portugalię 3:1. No, to obecnie piłkarski bóg oddał na boisku Marokańczykom to, co zrobili wtedy dla Biało-Czerwonych...
Pozostając przy temacie Maroka informuję, że mieszkanie, w którym od lat funkcjonuję w Brukseli, zostało nietknięte przez marokańskich kibiców, za co im serdecznie dziękuję. Inne mieszkania, a zwłaszcza sklepy takiego szczęścia nie miały. Pobliski bank też zresztą nie.
Każdego uszanujmy według zasług
Co do nowego trenera reprezentacji Polski, to słyszę o „wietrze z Bałkanów”. Dla mnie jeden czort, kto będzie coachem Biało-Czerwonych, byleby tylko wygrali grupę z m.in. Czechami i Albanią w eliminacjach Euro 2024. Może być Vladimir Petkovic, który przez 7 lat trenował reprezentację Szwajcarii, a także kluby w kilku ligach Europy – ale równie dobrze, może być kto inny. To już broszka nie tyle, tym razem, Beaty Szydło, co PZPN. Za każdego nowego selekcjonera będę trzymał kciuki, a Czesławowi Michniewiczowi dziękuję za awans na MŚ w Katarze i wyjście z grupy. Każdego trzeba uszanować wedle zasług.
Kiedyś oklaskiwano kwartety smyczkowe, teraz należy oklaskiwać kwartet: Marciniak, Listkiewicz junior, Sokolnicki, Kwiatkowski za ich koncert w finale mundialu. Co prawda Francuzi z „L’Equipe” dali naszym arbitrom „dwójkę” w skali od 0 do 10, ale to zapewne efekt „pomroczności jasnej” charakterystycznej dla Francji, co pokazał „France Football” nie dając „Złotej Piłki” Lewandowskiemu w 2020 roku, specjalnie w tym celu odwołując swój plebiscyt...
Ryszard Czarnecki