Puchar Polski. Marek Papszun: determinacja szczecinian była nawet większa od naszej
Obrońca trofeum Raków Częstochowa awansował do ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski zwyciężając z Pogonią w Szczecinie 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył niezawodny Ivi Lopez.
fot. Andrzej Szkocki/Polska Press
Po losowaniu 1/8 rozgrywek mecz Pogoni z Rakowem jawił się jako największe wydarzenie tego etapu rozgrywek. W bezpośrednim meczu mierzyli się dwaj kandydaci do rywalizacji o mistrzostwo Polski. Tyle, że Pogoń w ostatnich tygodniach wyraźnie spuściła z tonu. Toteż goście – zwłaszcza po efektownym triumfie nad Wisłą Płock w lidze (7:1) – przyjechała do Szczecina w roli zdecydowanego faworyta.
„Trafiliśmy najgorzej jak mogliśmy. Dobry przeciwnik, daleki wyjazd i bodaj już 27. spotkanie sezonu. To nie był łatwy dla nas mecz. Wiedziałem, że Pogoń drugiego meczu takiego jak z Górnikiem nie zagra. I to się sprawdziło. Determinacja w szczecińskim zespole była duża, nawet większa niż w naszym zespole” – stwierdził Marek Papszun, trener Rakowa.
Gospodarze za to mieli okazję do zmazania fatalnego wrażenia, jakie pozostawili po ostatnim ligowym starciu u siebie z Górnikiem Zabrze (0:1).
Piłkarze portowej jedenastki oraz trener Jens Gustafsson zapowiadali, że „będą gryźli trawę” w starciu pucharowym. I rzeczywiście zagrali znacznie lepiej niż przeciwko zabrzanom, ale nie na tyle dobrze, by ograć Raków.
Mecz nie był wielkim widowiskiem. Oba zespoły sprawiały wrażenie, że bardzo im zależy na tym by nie stracić bramki. Toteż pierwszą okazję do jej zdobycia mieli goście dopiero w 45 min. gdy w kontrze Ivi Lopez miał przed sobą tylko Bartosza Klebaniuka, ale młodzieżowiec "Portowców" doskonale zachował się na linii bramkowej parując piłkę na aut.
Po przerwie więcej sytuacji podbramkowych mieli gospodarze. Dwie najlepsze zmarnował Michał Kucharczyk w 49. min zza pola karnego uderzył mocno po ziemi i pomylił się niewiele. Kwadrans później dostał idealne podanie z głębi pola od Wahana Biczachczjana. Miał przed sobą wysuniętego daleko od bramki Kacpra Trelowskiego, strzelił spoza pola karnego, ale znów trafił w bramkę. Minęła minuta i do siatki gospodarzy trafił Ivi Lopez, który wykorzystał rzut wolny z 25 metrów. Piłka skozłowała przed Klebaniukiem goście objęli prowadzenie. Pilnowali go zaciekle do końca meczu, nie tworząc przy tym akcji do kolejnych goli.
„Ivi zachował się jak prawdziwy lider i dał nam zwycięstwo” – stwierdził po meczu trener Rakowa.
„Jestem bardzo rozczarowany wynikiem. Jest mi po ludzku przykro. Wszyscy nasi zawodnicy zrobili co mogli, by wynik był korzystny dla nas. Raków, jako zespół robi wrażenie, ale w tym meczu zasłużyliśmy na lepszy wynik” – stwierdził Jens Gustafsson, szkoleniowiec Pogoni. (PAP)
pż/ co/