Pepe: Cristiano powiedział, żebyśmy wygrali dla niego
– Było trudno, gdy zszedł nasz najlepszy gracz, który w jednej chwili mógł stworzyć różnicę. Jednak Bóg do wielkich wojen wyznacza wielkich żołnierzy i dzisiaj byliśmy tymi wojownikami - powiedział Pepe, wybrany przez UEFA najlepszym piłkarzem niedzielnego finału Euro 2016, w którym Portugalia pokonała po dogrywce 1:0 Francję. Dość nieoczekiwanie, bo nie była faworytem tego meczu, a po stracie Cristiano Ronaldo wydawało się, że nie będzie już w stanie przetrwać w starciu z zaciekle atakującymi gospodarzami.
fot. Frank Augstein
Kapitan i najlepszy piłkarz Portugalczyków doznał urazu kolana na samym początku meczu, po brutalnym ataku Dimitriego Payeta (co ciekawe, angielski sędzia nie dopatrzył się w nim niczego nieprzepisowego). Po interwencjach lekarzy dwukrotnie wracał na boisko i próbował grać dalej. W 25. minucie musiał jednak opuścić boisko.
W dogrywce zmienił się w drugiego trenera. Dyrygował kolegami przy linii bocznej, motywował ich, pokrzykiwał na sędziego. Mocno przy tym jednak utykał, miał zresztą imponujący bandaż na kolanie. Według wstępnych diagnoz Ronaldo doznał urazu więzadła pobocznego piszczelowego pierwszego stopnia. Jeśli tak faktycznie jest, czeka go miesiąc przerwy w treningach, co oznacza, że może opuścić mecz o Superpuchar Europy przeciwko Sevilli (już bez Grzegorza Krychowiaka), który odbędzie się 9 sierpnia w Trondheim.
- Kiedy nie mógł już chodzić, powiedział, żebyśmy wygrali dla niego. Stwierdziliśmy, że podarujemy tą wygraną Crisowi i tak zrobiliśmy! Włożyliśmy w to krew, pot i łzy - dodał Pepe. – Wiedzieliśmy, że na boisku reprezentujemy cały naród, całą Portugalię, piękny kraj z cudownymi ludźmi. Wierzyliśmy dzięki tym ludziom, którzy wpoili nam pokorę, jedność, poświęcenie i dążenie do rozwoju. Ta wygrana należy do wszystkich - podkreślał stoper Realu Madryt, którego postawa była kluczowa dla losów meczu, bo kierowna przez niego defensywa miała w niedzielę bardzo dużo pracy. Miała też trochę szczęścia, bo w doliczonym czasie gry to właśnie Pepe dał się ograć w polu karnym André-Pierre Gignacowi, strzał Francuza trafił jednak w słupek.
– Trener przygotował dla nas dobrą taktykę. Dobrze atakowaliśmy i dobrze broniliśmy. Francja mocno naciskała, ale chcieliśmy wygrać. To był nasz najlepszy mecz w turnieju - podsumował Pepe.
Jedyny gol finału padł w 109. minucie dogrywki, gdy Hugo Llorisa pokonał strzałem z dystansu wprowadzony z ławki rezerwowych Eder. Po meczu dziękował Ronaldo, którego słowa miały go zainspirować. - Cristiano powiedział mi, że strzelę zwycięskiego gola. Dał mi siłę i pozytywną energię - przyznał nieoczekiwany bohater, który przed finałem rozegrał w sześciu meczach zaledwie trzydzieści minut. - To wspaniała chwila. Pracowaliśmy na nią bardzo ciężko. Walczyliśmy z ogromna siłą, byliśmy niesamowici. Myślę, że zasłużyliśmy na tytuł ze względu na pracę, jaką włożyliśmy, wszyscy piłkarze i cała ekipa. Nasz kraj chciał tego tytułu od tak dawna – dodał.
– Szukaliśmy tego od długiego czasu. Jestem bardzo szczęśliwy, to jeden z najwspanialszych momentów w mojej karierze – podsumował finał Ronaldo. – To niezapomniane chwile. Wygrałem wszystko na poziomie klubowym, ale brakowało mi sukcesu z kadrą. Zasługiwała na to cała Portugalia za wiele lat poświęceń, podczas których nikt w nas nie wierzył – dodał.
Dla Portugalczyków był to drugi w historii finał mistrzostw Europy. Dwanaście lat temu przegrali 0:1 z Grecją. Dla Francuzów trzeci (poprzednio 1984 i 2000), pierwszy przegrany.
- Mieliśmy unikalną okazję, by wygrać Euro w domu. Nie ma słów, które mogłyby to opisać. Żal jest ogromny i potrzebujemy czasu, by się z tym pogodzić. Wygrywaliśmy razem, cierpieliśmy razem, a dziś niestety przegraliśmy razem - powiedział po meczu Didier Deschamps. - Byłoby przecudownie, gdybyśmy mogli dać naszym rodakom trofeum w domu, ale tak się niestety nie stało - dodał selekcjoner Trójkolorowych.