menu

Demonstracja siły Niemców. Słowacja kończy udział na 1/8 finału

26 czerwca 2016, 19:48 | Hubert Zdankiewicz, Lille

Wygląda na to, że Niemcy jak prawdziwy zespół turniejowy rozpędzają się z każdym kolejnym meczem. W 1/8 finału Euro 2016 łatwo poradzili sobie ze Słowacją. Wygrali 3:0 (2:0), mogli jeszcze wyżej, ale nie wykorzystali między innymi rzutu karnego. W ćwierćfinale mistrzowie świata zmierzą się ze zwycięzcą pojedynku Hiszpania – Włochy.

Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
Niemcy - Słowacja 3:0
fot. Frank Augstein
1 / 24

W zwycięstwo mistrzów świata mocno wierzyli bukmacherzy. Jedna z firm reklamowała się nawet w mediach społecznościowych krzykliwym tytułem, że Niemcy rozgniotą Słowaków. Kibice naszych południowych sąsiadów mieli rzecz jasna na ten temat własne teorie. Niektórzy liczyli na kapryśną pogodę, bo w Lille od rana na zmianę świeciło słońce i lał deszcz.

- Cholera, drugi mecz Niemców w tym mieście i znowu to samo - pomstował, strząsając z siebie wodę, jeden z zagranicznych dziennikarzy (Brytyjczyk, sądząc po akcencie) w gigantycznej kolejce przed wejściem dla mediów.
- A niech pada, może znów ich pokonamy- cieszyli się spotkani przeze mnie chwilę później słowaccy kibice. Zagadnąłem ich po... polsku, bo oboje (chłopak i dziewczyna) mieli na sobie koszulki reprezentacji Adama Nawałki.

- Polska? Nie! Zdziwiony? Ha, ha! - zaśmiała się atrakcyjna blondynka (ze zdziwienia zapomniałem zapytać o imię). - Mieszkamy niedaleko granicy i znamy wielu Polaków, razem nawet pojechaliśmy do Francji. Dostaliśmy od nich te koszulki w prezencie, na szczęście - dodał jej towarzysz mieszanką polskiego i słowackiego. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak również życzyć im szczęścia i po chwili zadowolona z siebie para pomaszerowała w kierunku stoiska z piwem. - Szkoda tylko, że tak mało nas przyjechało - rzucili na odchodnym, bo faktycznie - zdecydowaną przewagę liczebną mieli w niedzielę w Lille Niemcy.

Mówiąc „znowu” mieli rzecz jasna na myśli rozegrany przed Euro 2016 mecz towarzyski, w którym sensacyjnie pokonali mistrzów świata 3:1 i to na ich terenie. Duży wpływ na przebieg tego meczu miał (przynajmniej zdaniem niemieckich mediów) padający w Augsburgu ulewny deszcz, bo na mokrym boisku lepiej radzili sobie Słowacy.

Tym razem o żadnych problemach mowy być nie mogło, bo na godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziującego trzeci mecz na Euro Szymona Marciniaka niebo znów pojaśniało i w chwili rozpoczęcia meczu nad Stade Pierre-Mauroy świeciło piękne słońce. Stan wymienionej kilka dni temu murawy również nie budził większych zastrzeżeń. Przynajmniej z wysokości trybun.

- Jeśli będziemy myśleć, że to tylko Słowacja, możemy zostać ukarani. Rywale w pełni zasłużyli na grę na tym etapie turnieju i nie możemy podejść do tego jak do sparingu - ostrzegał bramkarz Manuel Neuer i od początku widać było, że zespół Joachima Loewa wyciągnął wnioski z tamtej porażki i ze swoich ofensywnych problemów w fazie grupowej.

Przede wszystkim po wyjściowej jedenastce, bo niemiecki selekcjoner stracił w końcu cierpliwość do Mario Goetzego i odesłał piłkarza Bayernu Monachium na ławkę, wystawiając na lewym skrzydle Juliana Draxlera. Na szpicy znów zobaczyliśmy bohatera ostatniego meczu grupowego z Irlandią Północną Mario Gomeza. Niemal do końca niepewny był występ Jerome’a Boatenga, ale ostatecznie klubowy kolega Goetzego zdążył wyzdrowieć i zajął miejsce na środku obrony.

Ani w głowie było mu jednak tylko bronienie, bo to właśnie Boateng był autorem pierwszej bramki. Stojąc przed polem karnym dopadł do wybitej po rzucie rożnym piłki i płaskim strzałem z pierwszej piłki nie dał szans Matusowi Kozacikowi. Przełamał w ten sposób bawarską niemoc, bo tak się składa, że Robert Lewandowski nie był dotąd jedynym piłkarzem Bayernu, któremu nie udało się jeszcze trafić na tych mistrzostwach do siatki. Za zachodnią granicą media liczyły kolejne minuty również Goetzemu i Thomasowi Muellerowi. Na razie do siatki trafił Boateng. Kto następny?

Pierwszoplanowymi postaciami póki co są jednak inni piłkarze. Draxler strzelił na 3:0, a wcześniej wypracował bramkę Gomezowi (ten ostatni tylko dołożył nogę po jego rajdzie lewą stroną). Asystę mógł mieć również na koncie ten drugi, ale po faulu na nim Mesut Ozil nie wykorzystał rzutu karnego. Słowacy nie grali źle, zwłaszcza w pierwszej połowie. W drugiej uszło z nich jednak powietrze.

W ćwierćfinale Niemcy zagrają ze zwycięzcą poniedziałkowego meczu Włochów z Hiszpanami.

Oglądaj wideo blog Tomka Bilewicza prosto z Francji!

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy