Czy zawiszanin Patryk Straszewski zdąży spełnić marzenia? [ZDJĘCIA]
Kolejne bramki Patryka Straszewskiego zbliżają piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz do IV ligi. W tym sezonie napastnik niebiesko-czarnych strzelił już 16 goli. Sam piłkarz powinien być jednak w innym miejscu...
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
fot. Arkadiusz Wojtasiewicz, Dariusz Bloch
Niebiesko-czarni odnieśli w sobotę osiemnaste zwycięstwo w tym sezonie. Kolejnego rywala w piątej lidze (klasa okręgowa) - przedostatnią w tabeli Unię Wąbrzeźno - rozgromili 7:0.
[podobne]
Przewaga nad drugim w tabeli Mustangiem Ostaszewo jest na tyle bezpieczna, że zespół Jacka Łukomskiego powinien utrzymać ją do ostatniej kolejki.
Z pewnością duża w tym zasługa 25-letniego napastnika, którego wujek Paweł, jak i tata Krzysztof, również grali w przeszłości w Zawiszy.
Dobra postawa Patryka Straszewskiego została doceniona przez bydgoskich kibiców. W ostatnim głosowaniu, na oficjalnym fanpage’u klubu, został wybrany piłkarzem marca. W sobotę zaliczył hat-tricka, co oznacza, że ma już w tym sezonie na koncie 16 goli (6 jesienią, 10 wiosną).
- Ogromnie się cieszę, że bo syn już dawno nie był w takiej dyspozycji - mówi Krzysztof Straszewski. - Szkoda jedynie, że jego przygoda z futbolem nie potoczyła się trochę inaczej…
Zapatrzony w "Canarinhos"
Najlepszy obecnie snajper Zawiszy już w dzieciństwie przejawiał talent do futbolu. W pierwszych latach, kiedy mógł jeszcze podpatrywać ojca, trenował z chłopakami o trzy lata starszymi.
- Uwielbiałem grać w piłkę. Tata zabierał mnie na swoje mecze i mogłem temu wszystkiemu przyglądać się z bliska. Moimi idolami byli wówczas Ronaldo i Ronaldinho - przypomina zawodnik.
W każdej kategorii wiekowej był jednym z najskuteczniejszych napastników. Jako junior mógł już walczyć o miejsce w seniorskiej kadrze. Od trenera Władysława Żmudy dostał powołanie do reprezentacji Polski do lat 18. Ale skończyło się na jednym meczu z Estonią.
Szybko, bo już w wieku 17 lat, odszedł z Zawiszy do Nielby Wągrowiec. Nie wszystko potoczyło się jednak zgodnie z planem. Później zmieniał kluby, występował w Gryfie Słupsk, Unii Solec Kujawski, Pogoni Mogilno i Unii Janikowo.
- Były takie momenty, choćby kontuzje, że chciałem wszystko rzucić w kąt. Ale się nie poddałem, postanowiłem w końcu wrócić do Bydgoszczy - dodaje Patryk.
Marzy o ekstraklasie, ale...
I wrócił do A-klasowego Zawiszy. Forma fizyczna i kondycja pozostawiała wiele do życzenia, ale z czasem nastąpiła znaczna poprawa. Efektem jest skuteczna gra, w obecnych rozgrywkach, na poziomie piątej ligi.
- Moim marzeniem są występy w ekstraklasie, ale ucieszą mnie też w każdej wyższej lidze niż obecna - przyznaje Straszewski. I nie ukrywa, że… widzi teraz co stracił: - Żałuję, że zaprzepaściłem okres, kiedy wchodziłem do seniorów. Moje zachowanie było nieodpowiednie. To były błędy młodości, które nie powinny mnie się przytrafić.
Jakub Grzelczak, który prowadził Patryka w juniorach Zawiszy, wspomina:
- To był niepokorny chłopak. I typowy napastnik, którego chciałby mieć każdy zespół. Miał wrodzony talent do zdobywania bramek.
W podobnym tonie wypowiada się były trener Patryka z Unii Solec Kujawski Zbigniew Stefaniak:
- Ten chłopak miał możliwości, żeby grać w wyższej klasie. Ale za talentem musi iść systematyczna praca. Żeby coś zdobyć, trzeba wyjść poza strefę komfortu. Tego u niego zabrakło. A dziś? Może jeszcze zagra w trzeciej lidze, chociaż człowiek bywa nieodgadniony.
- Wierzę, że syn może jeszcze, grając w piłkę, zarabiać na życie - mówi Krzysztof Straszewski. - Było już kilku graczy, którzy w późnym wieku byli nawet gwiazdami ekstraklasy, jak choćby Zenon Burzawa, czy Grzegorz Piechna. Może jeszcze nie jest za późno…