menu

Marek Chojnacki: Przeciwnik bezlitośnie wykorzystał nasze pomyłki w defensywie

13 kwietnia 2015, 12:31 | Monika W.

Łódzki Klub Sportowy spadł w tabeli na szóstą pozycję. Wszystko dlatego, że w ostatniej kolejce znów nie zdołał wywalczyć na wyjeździe kompletu punktów. W Białobrzegach uległ miejscowej Pilicy po dwóch szybko straconych bramkach. Jak tłumaczył trener Marek Chojnacki, jego zespół popełnił niedopuszczalne błędy w defensywie, a do tego ponownie zawiodła skuteczność.

Marek Chojnacki
Marek Chojnacki
fot. Krzysztof Szymczak / Polskapresse

Biało-czerwono-biali w rundzie wiosennej z pięciu rozegranych spotkań (nie liczymy walkowera związanego z wycofaniem się GKP Targówek) przegrali dwa. Wszystkie na wyjeździe. Pierwsza lepsza okazała się rezerwowa drużyna Legii Warszawa, która choć pozwoliła łodzianom na odrobienie dwubramkowej straty, w końcówce meczu wykorzystała drugi tego dnia rzut karny. W minioną sobotę trzy punkty z łodzianami zdobyła w Białobrzegach miejscowa Pilica. Trener Łódzkiego Klubu Sportowego, Marek Chojnacki, zauważył w tych dwóch starciach pewne podobieństwa.

- Popełniliśmy już w pierwszym kwadransie kilka takich błędów, które nie przystoją trzecioligowemu zespołowi i przeciwnik bezlitośnie to wykorzystał. Potem mieliśmy problem by stworzyć sobie sytuacje do strzelenia gola, a jak już one były, nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Ponownie zawiodła skuteczność, nasza organizacja gry, co sprawiło, że mecz zakończył się takim a nie innym wynikiem - przyznał szkoleniowiec. Podkreślił jednak, że -podobnie jak w Nowym Dworze Mazowieckim w starciu z Legią II Warszawa - w drugiej połowie nastąpiła poprawa w grze jego podopiecznych.

- Po przerwie zaprezentowaliśmy się dużo korzystniej dzięki przeprowadzonym zmianom, związanym z nie najlepszą dyspozycją zawodników - tłumaczył Marek Chojnacki. Jedną z takich roszad w składzie było pozostanie w szatni na drugą połowę Roberta Sieranta, po którego błędzie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Defensor tak niefortunnie próbował wybić piłkę spod własnej bramki, że ta uderzyła go w rękę. Zawodnik dostał od trenera szansę rozegrania do końca pierwszej części spotkania, ale już w przerwie zapadła decyzja, że po niej zastąpi go Adam Patora.

Szkoleniowcy mają teraz tydzień na pracę z podopiecznymi nad poprawą ich postawy i wyeliminowaniem błędów, które zaważyły o ostatniej porażce. Jest to konieczne, zwłaszcza że kolejne spotkanie łodzianie rozegrają z liderem tabeli, Radomiakiem Radom. Strata biało-czerwono-białych do prowadzących radomian wynosi dziewiętnaście punktów.

Źródło: lodz.sport.pl / własne


Polecamy