menu

ŁKS remisuje i ostatecznie traci szanse na podium. Trzy rzuty karne w Radomiu

4 czerwca 2015, 08:40 | Monika Wantoła

Łódzki Klub Sportowy definitywnie stracił szanse na zajęcie miejsca na podium trzeciej ligi. W ostatnim meczu wyjazdowym po pełnej emocji końcówce zremisował z Bronią Radom i tym samym nie dogoni już walczących o czołowe pozycje rywali. Aż trzy rzuty karne zadecydowały o środowym wyniku.

Łódzki Klub Sportowy zremisował z Bronią Radom. Teraz czas na mecz z Ursusem Warszawa i pożegnanie starego obiektu.
Łódzki Klub Sportowy zremisował z Bronią Radom. Teraz czas na mecz z Ursusem Warszawa i pożegnanie starego obiektu.
fot. Paweł Łacheta / Polska Press

Łódzki Klub Sportowy na własne życzenie po raz kolejny zaprzepaścił wywalczone wcześniej prowadzenie. Choć należy uszanować rezultat ze względu na rangę przeciwnika, trudno nie pamiętać chociażby ostatniego pojedynku z Pelikanem Łowicz. Przypomina się także remis z Pogonią Grodzisk jeszcze z jesieni, gdy łodzianie mimo przewagi przez prawie całe spotkanie podzielili się z rywalami punktami. W środę niewiele brakło, by na własne życzenie pozwolili radomianom odesłać ich do domu z niczym.

Na pierwszą bramkę poczekać trzeba było prawie godzinę. To właśnie wtedy w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli uderzeniem głową po dośrodkowaniu jednego z kolegów, Adam Patora umieścił piłkę w siatce. Wydawało się, że biało-czerwono-biali utrzymają prowadzenie do końca. Wszystko zweryfikowały... trzy rzuty karne. Zaczęło się od faulu Roberta Sieranta, po którym arbiter wskazał na jedenasty metr. Okazję wykorzystał Piotr Nowosielski i jak się okazało, nie była to jego ostatnia bramka zdobyta w ten sposób. Dwie minuty później raz jeszcze skutecznie wykonał stały fragment gry, tym razem po nieprzepisowym zagraniu golkipera, Adama Sekuterskiego. Sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni.

Gdy gospodarze czekali już na ostatni gwizdek i trzy punkty, pozwalające im utrzymać pozycję wicelidera, sami popełnili kosztowny błąd. Faul Piotra Dobosza na Aleksandrze Ślęzaku był bolesny w skutkach, bowiem podyktowany rzut karny na wyrównującą bramkę Bartosz Bujalski. Tym samym uratował remis. Taki wynik nie jest jednak wystarczający, by zachować nawet matematyczne szanse na podium, o którym teraz łodzianie mogą zapomnieć.

Po pojedynku z Bronią Radom przyszedł czas na najważniejszy mecz sezonu. Najważniejszy, bo ostatni jaki Łódzki Klub Sportowy rozegra na starym stadionie. Na pożegnanie z obiektem podopieczni Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego zmierzą się z Ursusem Warszawa.


Polecamy