menu

Wracamy do tematu. Komisja Dyscyplinarna PZPN nie miała wątpliwości co do wydarzeń, ale łagodnie spojrzała na trenera Motoru Lublin

24 kwietnia 2023, 13:07 | know

Zdaniem Komisji Dyscyplinarnej PZPN były prezes Motoru Lublin, Paweł Tomczyk, nie wymagał hospitalizacji po tym, jak rzuconym przedmiotem zranił go trener Gonçalo Feio. To jeden z argumentów, dzięki któremu Portugalczyk uniknął dyskwalifikacji.

Goncalo Feio (z lewej) i Zbigniew Jakubas podczas konferencji prasowej, na której właściciel Motoru Lublin tłumaczył zachowanie trenera przemęczeniem intensywną pracą
Goncalo Feio (z lewej) i Zbigniew Jakubas podczas konferencji prasowej, na której właściciel Motoru Lublin tłumaczył zachowanie trenera przemęczeniem intensywną pracą
fot. KM

Do dokumentów z posiedzenia Komisji Dyscyplinarnej Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz zeznań świadków wydarzeń z 5 marca dotarł serwis Sport.pl. Chodzi o sytuacje po meczu Motoru na Arenie Lublin z GKS Jastrzębie, w których Goncalo Feio najpierw znieważył rzeczniczkę prasową klubu, Paulinę Maciążek, a następnie rzucił kuwetą na dokumenty w Pawła Tomczyka. Prezes został uderzony w głowę i z rozciętym łukiem brwiowym udał się do szpitala.

[polecane]24549473,24555903,24631919,24624281;1[/polecane]

Po prawie trzech tygodniach od wspomnianych wydarzeń, Komisja Dyscyplinarna PZPN zdecydowała się nałożyć na trenera Motoru karę roku dyskwalifikacji – w zawieszeniu na okres dwóch lat, karę pieniężną 30 tys. zł oraz nakaz pisemnych przeprosin poszkodowanych.

Serwis Sport.pl dotarł do ustaleń komisji, która po przesłuchaniu zainteresowanych oraz świadków nie miała wątpliwości, że Gonçalo Feio w obecności osób trzecich skierował do Pauliny Maciążek słowa: "I co, k...a, dalej będziesz przeciwko mnie?".

Następnie Feio i Tomczyk weszli do pokoju administracji i tam, w obecności innych osób, trener zarzucił prezesowi kłamstwa oraz spożywanie alkoholu. "Trener kopnął w biurko, a następnie rzucił w stronę Tomczyka plastikową kuwetą na dokumenty, czym spowodował rozcięcie łuku brwiowego".

Sport.pl informuje, że prezes został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy SPSK nr 4 w Lublinie o godzinie 21, a o godz. 23.16 wypisany. Poszkodowany miał ranę o długości ok. 1,5 cm. Gonçalo Feio zarzucił Tomczykowi, że ten był pod wpływem alkoholu, ale badanie w szpitalu tego nie potwierdziło.

Serwis przytacza fragmenty zeznań świadków. Czytamy w nich m.in.: „Pan Feio podszedł do Pana Pawła Tomczyka bardzo blisko i po chwili odszedł z krzykiem, że czuje alkohol, krzyczał: to Ty już musisz pić, zostałeś alkoholikiem". (…) Następnie Pan Feio podbiegł do biurka i kopnął biurko, normalnie uderzył biurko nogą! Ta sytuacja nie uspokoiła krnąbrnego Pana Feio, z biurka wziął plastikową kuwetę na dokumenty, podszedł do Nas i rzucił, przedmiot przeleciał tuz obok mnie i trafił Pana Pawła Tomczyka w łuk brwiowy. W wyniku rozcięcia łuku polała się znaczna ilość krwi."

W innym zeznaniu czytamy: „Podczas rozmowy z Pauliną Maciążek, powiedziała mi wprost, że trener Gonçalo Feio nazwał ją "ku...ą", co mnie zaskoczyło, ponieważ trener Feio dla każdego pracownika klubu, którego znam jest bardzo życzliwy.”

W innym tonie wydarzenia opisuje zatrudniona w klubie partnera Gonçalo Feio (zajmuje się kwestiami administracyjnymi): „Ku naszemu zdumieniu, Pani Paulina Maciążek, przy trenerze drużyny przyjezdnej publicznie odmówiła wypełnienia swoich obowiązków i opuściła salę konferencyjną. (…) Trener podniesionym głosem zaprzeczał oskarżeniom Pani Pauliny Maciążek, pytając Pana Tomczyka dlaczego wyraźnie wyczuwa od niego alkohol podczas pełnienia obowiązków służbowych. (…) W rozmowę wmieszały się osoby trzecie, atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, pomiędzy wszystkimi uczestnikami wywiązała się szarpanina, podczas której trener odrzucił stojący przy nim plastikowy pojemnik na dokumenty, który uderzył Pana Pawła Tomczyka”.

Komisja Dyscyplinarna nie miała wątpliwości, że trener doprowadził do rozcięcia łuku brwiowego Tomczyka i w obraźliwy sposób zwrócił się do Maciążek. „Z dokumentów wynika, że Feio dobrowolnie poddał się karze, przeprosił Tomczyka, ale na piśmie i za pośrednictwem pełnomocnika. Nie przeprosił pokrzywdzonej Maciążek, motywując to faktem, iż "obwiniony nie obraził pokrzywdzonej" – pisze Sport.pl.

Komisja znalazła jednak argumenty przemawiające na korzyść Portugalczyka i dlatego kara dyskwalifikacji została zawieszona na dwa lata. „Rzucenie przedmiotem w pokrzywdzonego, jakkolwiek karygodne, wbrew treści komunikatu klubu Motor Lublin nie wymagało hospitalizacji; spowodowało ranę o długości około 1,5 cm oraz otarcie naskórka”, „Obwiniony zachowywał się w sposób niestosowny i nieetyczny wobec pokrzywdzonej, wypowiadając słowa "I co, k..., dalej będziesz przeciwko mnie" a następnie publicznie, jakkolwiek pod nieobecność obwinionej wypowiedział słowa: "gdzie ona, k..., jest, robimy konfrontację", jednakże użyte słowa nie mają w świetle prawa wewnątrzzwiązkowego charakteru znieważającego lecz mają znamiona przekleństw” – przekazał serwis Sport.pl, który zaznaczył, że Paweł Tomczyk skorzystał z prawa odwołania się od decyzji komisji, co nie kończy jeszcze tej sprawy.