Jagiellonia Białystok wygrywa i zyskuje pewność siebie. Ireneusz Mamrot: Spłacamy dług wobec kibiców
Żółto-Czerwoni zwyciężając w Poznaniu z Lechem wypełnili plan minimum i w rundzie finałowej zagrają w grupie mistrzowskiej. Co więcej sezon, który już wielu spisało na straty, może zakończyć się happy endem.
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
fot. Grzegorz Dembinski
[przycisk_galeria]
Podopieczni Ireneusza Mamrota przystąpią do decydującej części sezonu z szóstego miejsca. Rozgrywki zakończą meczami z Legią Warszawa (u siebie) i Lechią Gdańsk (na wyjeździe), czyli drużynami, które powalczą o mistrzostwo Polski. Jaga w grę o złoto raczej już się nie włączy, aczkolwiek podium jest w jej zasięgu. Strata do plasującego się na trzecim miejscu Piasta Gliwice to sześć punktów, co w kontekście siedmiu dodatkowych spotkań, nie jest dystansem nie do odrobienia.
CZYTAJ: Kontuzja barku wykluczy Arvydasa Novikovasa z decydujących meczów tego sezonu;nf
- Nie daliśmy kibicom zbyt wiele radości w ostatnim czasie i teraz spłacamy ten dług, bo zachowywali się wobec nas bardzo dobrze. Nie było z ich strony tak dużej presji, jak to bywa w innych klubach - mówi szkoleniowiec Jagiellonii Ireneusz Mamrot. - Puchar Polski jest bardzo ważny, ale trzeba pamiętać, że od kilku lat nie obowiązuje ten przepis, dzięki któremu finalista miał prawo gry w europejskich pucharach. Musimy grać dobrze w obu rozgrywkach - dodaje.
Po meczu w Poznaniu cieszy wynik, a przede wszystkim wiele czynników, które wpłynęły na poprawę formy wicemistrzów kraju. Miło było obserwować jagiellończyków prezentujących dużą pewność siebie i chęć brania odpowiedzialności za swój los. Zespół Mamrota przy Bułgarskiej nie próbował bowiem kalkulować i nie liczył na sprzyjające rozstrzygnięcia w innych meczach, tylko wziął sprawy w swoje ręce.
- Ciążyła na nas duża presja, ale ostatnie wygrane dają nam dużo pozytywnej energii - zapewnia Zoran Arsenić w pomeczowym wywiadzie z klubową stroną.
Chorwat ma podwójne powody do radości. W sobotę grający w Białymstoku na pozycji prawego obrońcy piłkarz zastąpił na środku wykartowanego Nemanję Mitrovicia i spisał się bardzo dobrze. W duecie z Ivanem Runje koncertowo zatrzymał ofensywnych graczy Kolejorza, w tym Christiana Gytkjaera, z którym wygrał wiele pojedynków. Trzeba jednak też dodać, że Duńczyk nie zawiesił poprzeczki zbyt wysoko.
- Zawsze mówiłem, że jestem stoperem i przychodzę do Jagiellonii, żeby grać jako środkowy obrońca. To, że grałem na prawej obronie, to była decyzja szkoleniowca, który widział mnie dotąd tylko w takiej roli - tłumaczy Arsenić.
Zobacz też: Jagiellonia Białystok. Pięć wniosków po meczu z Lechem Poznań [ZDJĘCIA];nf
Większy ból głowy szkoleniowiec białostoczan ma z obsadą prawego skrzydła. Kontuzja barku Arvydasa Novikovasa okazała się bowiem na tyle poważna, że Litwina czeka prawdopodobnie ponad miesięczna przerwa od gry.
[xlink]afa11677-e8ed-8761-8cff-0d4651afcd6a,23ccb4e2-3ce0-0486-cf5d-05b852018aff[/xlink]