menu

Gdybanie Fornalika: gdybyśmy byli skuteczniejsi, gdybyśmy grali lepiej w defensywie...

12 października 2013, 02:08 | Dominik Smagała

Waldemar Fornalik wszedł na konferencję prasową po meczu z Ukrainą w całkiem niezłym nastroju. Selekcjoner sprawiał wrażenie, jakby chciał swoją postawą przekazać komunikat o następującej treści: zdajemy sobie sprawę z naszego miejsca w szeregu.

Trener biało-czerwonych zaczął od klasycznej formułki: - Wiedzieliśmy, że skala trudności w meczu z Ukrainą jest duża, bardzo skrupulatnie przygotowywaliśmy się do tego pojedynku. To o czym mówiliśmy przed meczem, o wierze w zwycięstwo, o tym, że jest to realne, potwierdziło się na boisku. Wynik natomiast nie potwierdza tego, że tak mogło się stać.

W swojej wypowiedzi szkoleniowiec wrócił do marcowego spotkania Polska – Ukraina: - Myślę, że zawodnicy pokazali dzisiaj te atuty, które powinniśmy przeciwstawić w Warszawie zespołowi ukraińskiemu i było to bazą do tego, aby w tym meczu grać o dobry wynik od pierwszej do ostatniej minuty. Niestety, z jednej strony nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a te sytuacje były. Myślę, że jak na mecz wyjazdowy z Ukrainą, było tego stosunkowo dużo. Z drugiej strony popełniliśmy błąd, który był brzemienny w skutkach i zamiast przynajmniej zremisować, przegrywamy. Pozostawiliśmy jednak po sobie dobre wrażenie – zakończył selekcjoner.

Waldemar Fornalik pozostał niewzruszony na pytania dziennikarzy o jego ewentualną dymisję. – Spodziewałem się tego pytania, bo widzę, że jest to najważniejsze pytanie w ostatnim czasie. Ja mam kontrakt ważny do końca roku, mam do rozegrania jeszcze jeden mecz w eliminacjach. Wtedy przyjdzie czas na podsumowania, wtedy będziemy zastanawiać się i dyskutować, wtedy będzie ocena.

Pytany o postawę Mariusza Lewandowskiego, Fornalik przyznał, że jest zadowolony z gry doświadczonego pomocnika: - Mariusza oceniam pozytywnie. Myślę, że dla wielu osób dużym zaskoczeniem było, że on gra od pierwszej minuty. Dobrze wkomponował się po dłuższej przerwie w zespół i ten zespół dobrze funkcjonował. Zneutralizowaliśmy wiele atutów drużyny ukraińskiej i w tym też jest duża zasługa Mariusza, który był zawodnikiem spełniającym swoje zadanie.

Jeden z ukraińskich dziennikarzy zapytał Fornalika o niewielką liczbę kadrowiczów na co dzień grających w klubach polskiej Ekstraklasy. – W tej chwili to reprezentacja Ukrainy jest złożona z gwiazd swoich klubów, z klubów które grają w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Tu jest też odpowiedź na to, jaka jest siła reprezentacji Ukrainy. Polskie kluby od kilkunastu lat mają problem aby dostać się do Ligi Mistrzów, a od czasu do czasu, któraś z drużyn wejdzie do Ligi Europy. To jest z kolei odpowiedź na temat siły naszej piłki ligowej.

Ukraiński dziennikarz postawił również tezę, mówiącą, że dużo lepsza gra Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego może rzutować negatywnie na resztę zespołu. W odpowiedzi Waldemar Fornalik stwierdził: - Widzimy jak obaj zawodnicy funkcjonują w Borussii Dortmund, gdzie grają także reprezentanci Niemiec itd. My dysponujemy takim potencjałem ludzkim, jakim dysponujemy, absolutnie nie ujmując pozostałej części drużyny. Ale aby to funkcjonowało lepiej, to ta jakość musiałaby być jeszcze wyższa, szczególnie w tych umiejętnościach techniczno-taktycznych – tłumaczy selekcjoner i w tej realnej ocenie możliwości jego drużyny ma sporo racji.

Kolejna teza postawiona na pomeczowej konferencji: reprezentacja Polski ma poważny problem, który objawia się brakiem zwycięstw w ważnych meczach o punkty. Co na to selekcjoner? – Być może to jest temat na głębszą dyskusję, może problem jest głębszy. Skoro trwa to już kilka lat, to trzeba usiąść i zastanowić się, gdzie tkwi problem. Być może to nie jest problem jednego czy drugiego trenera. Jeżeli byłoby tak tylko za mojej kadencji, to ok. Jeżeli jednak trwa to o wiele, wiele dłużej to gdzieś ten problem jest – mówi wymijająco Fornalik. Więcej konkretów usłyszeć z ust selekcjonera można było w temacie przyczyn piątkowej porażki: - Problem najprościej można wytłumaczyć tym, że brakło skuteczności. Po raz kolejny. Gdybyśmy zliczyli sytuacje, które mieliśmy w tych eliminacjach, to myślę, że moglibyśmy spokojnie dzisiaj świętować wyjazd na mistrzostwa świata do Brazylii. Gdybyśmy w defensywie grali lepiej jako zespół, to też tych punktów byłoby o kilka więcej.

Trzeba uczciwie przyznać selekcjonerowi, iż uciekał się on do raczej bezsensownych gdybań, z których jednoznacznie wynika, że jedna z formacji w jego zespole jest po prostu słaba i nie działa w kolektywie. Czyja to wina? A w kwestii skuteczności ofensywy, warto byłoby zastanowić się nad opracowaniem konkretnego pomysłu na grę i zaszczepieniem drużynie pewnego schematu oraz powtarzalności. Wydaje się, że jedyne na czym opieramy siłę ofensywną kadry to indywidualne umiejętności, w szczególności Lewandowskiego i Błaszczykowskiego, i ewentualne błędy przeciwnika. Na zakwalifikowanie się na Mundial, o czym właśnie mieliśmy się szansę dowiedzieć, jest to zdecydowanie za mało.

Z Charkowa Dominik Smagała/Ekstraklasa.net