Wisła Puławy w środę wygrała w Kielcach z Koroną II. W sobotę chce pójść za ciosem i pokonać u siebie Hutnika Kraków
Piłkarze Wisły Puławy w minioną środę odnieśli kolejne zwycięstwo, po serii trzech spotkań bez triumfu. Podopieczni trenerów Jacka Magnuszewskiego i Marcina Popławskiego wygrali na wyjeździe z Koroną II Kielce 1:0. W sobotę (godz. 17) w meczu 6. kolejki trzeciej ligi grupy IV biało-niebiescy zmierzą się przed własną publicznością z Hutnikiem Kraków.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wywozimy z cudzego terenu trzy punkty. Mecz może nie porywał, ale najważniejszy jest wynik. Cieszy zdobyta bramka, bo już dawno nie udało mi się tego zrobić. W drugiej połowie brakowało spokoju i doprowadzenia do wyższego wyniku, bo mieliśmy ku temu okazje – mówi Piotr Zmorzyński (strzelił zwycięskiego gola w Kielcach – red), cytowany przez klubowy portal. – Trochę się gotowało pod naszą bramką przez rożne, ale mieliśmy dwie dogodne sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i mecz na pewno byłby spokojniejszy, ale tak jak mówię, najważniejsze są punkty i już skupiamy się na następnym meczu.
Trzech punktów nie byłoby gdyby też nie świetne interwencje Pawła Sochy. Bramkarz "Dumy Powiśla" nie dał się również pokonać z rzutu karnego.
– Ten mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze i dzięki pięknej bramce Piotrka Zmorzyńskiego schodziliśmy na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. W drugiej połowie, w nasze poczynania wdarło się trochę nerwowości i pozwalaliśmy rywalom na zbyt dużo pod naszym polem karnym, czego konsekwencją był najpierw rzut karny, a następnie kilka sytuacji Korony. Na szczęście udało nam się wyjść z nich obronną ręką. – wyjawia Socha, na stronie internetowej Wisły. – Mogliśmy również wcześniej zakończyć mecz, mając swoje klarowne sytuacje po szybkich kontrach, lecz niestety, zabrakło skuteczności. Taka jest rola bramkarza. Na pewno bardzo się cieszę, że udało się obronić rzut karny oraz kilka innych sytuacji przeciwników. Był to dla mnie sentymentalny mecz, ze względu na to, że spędziłem w Koronie parę ładnych lat, więc dodatkowo cieszę się, że mogłem przypomnieć się dawnemu klubowi – dodaje.
Zespół z Krakowa trwającą kampanię zaczął od porażki u siebie z Wólczanką Wólką Pełkińska 1:2. Od tamtej pory Hutnik jest niepokonany. Drużyna z "Suchych Stawów" kolejno wygrała w Białej Podlaskiej z Podlasiem 2:0, zremisowała przed własną publicznością z Wisłą Sandomierz 1:1, zwyciężyła Jutrzenkę w Giebułtowie 1:0 i pokonała u siebie Sokół Sieniawa 3:1.
Podopieczni Leszka Janiczka plasują się na najniższym stopniu podium i do liderującej Siarki Tarnobrzeg tracą tylko trzy punkty. Puławianie plasują się na piątej lokacie i tracą do Hutnika dwa "oczka". To pokazuje, że sobotnie starcie jest bardzo ważne dla obydwu ekip. Warto dodać, że do krakowskiego zespołu przed trwającą kampanią dołączyło kilku piłkarzy. Kilku z nich to wychowankowie klubu, a inni w przeszłości również występowali w tej drużynie.
– Czeka nas kolejna batalia z zespołem, którego eksperci wymieniają w gronie jednego z kandydatów do awansu. To bardzo dobra drużyna – mówi Popławski. – Ma w swoich szeregach wielu doświadczonych piłkarzy z przeszłością w wyższych ligach. Nastawiamy się na twardy bój. Jednak chcemy poprzez dobrą grę zgarnąć kolejny komplet punktów. Hutnik prowadzi mądrą politykę transferową bazując na swoich wychowankach. My też, ale stawiamy również na zawodników z regionu. Wychowankowie na boisku zawsze zostawiają dużo serca, a byli gracze Hutnika, którzy wybili się wyżej, wrócili do Krakowa i na koniec kariery chcą się swojemu macierzystemu klubowi odwdzięczyć. Cały czas kontynuujemy granie swoim modelem gry. Ta kwestia wymaga jeszcze wyuczenia pewnych schematów czy fragmentów gry. Wszystko jest w głowach chłopaków – kończy Popławski.
Dobrą wiadomością dla kibiców Wisły jest fakt, że po kartkowej pauzie do gry wraca Przemysław Skałecki. W starciu z Koroną II kontuzji kostki doznał Włodzimierz Puton. Dokładne badania lekarskie określą, jak długa przerwa w występach czeka pomocnika. Wszystko wskazuje na to, że w sobotę nie pojawi się on na murawie.