Wisła Puławy przegrała w Bełchatowie z GKS 0:3
W meczu inaugurującym 32. kolejkę drugiej ligi, Wisła Puławy przegrała w Bełchatowie z miejscowym GKS-em 0:3. Katem Wisły okazał się Dawid Flaszka, który strzelił w tym spotkaniu dwa gole. Puławianie znaleźli się w arcytrudnej sytuacji i będzie im bardzo ciężko pozostać na tym szczeblu rozgrywkowym. Do końca sezonu pozostały dwie kolejki.
fot. KS Wisła Puławy
GKS Bełchatów – Wisła Puławy 3:0 (0:0)
Bramki: Flaszka 55, 83, Kogut 90
GKS: Lenarcik – Magiera, Grolik, Sierczyński, Thiakane (90 Kogut), Bartosiak (85 Bociek), Flaszka (90 Berłowski), Janasik (67 Peda), Ryszka, Pietroń, Garuch
Wisła: Madejski – Sedlewski, Pielach, Żemło, Sulkowski (71 Popiołek), Kobiałka, Litwiniuk, Szymankiewicz (88 Brzeski), Zmorzyński, Patejuk (82 Smektała), Hirsz (75 Ploj)
Żółte kartki: Garuch, Thiakane, Bociek – Litwiniuk, Żemło, Popiołek
Sędziował: Marcin Szrek z Kielc
Widzów: 400
Sobotnia konfrontacja była ważna dla obydwu drużyn, ale Wisła była w gorszej sytuacji od dzisiejszego rywala. GKS na trzy kolejki przed końcem sezonu był już praktycznie pewny utrzymania. Puławianie, znajdujący się w strefie spadkowej, żeby uchronić przed degradacją (wiadomo już, że szeregi drugoligowców opuszczają Gwardia Koszalin i Legionovia) muszą wygrywać i liczyć na korzystne rezultaty innych spotkań.
W pierwszych minutach spotkania na boisku nie działo się nic wartego odnotowania, chociaż było dużo męskiej walki. Gra toczyła się głównie w środku pola.
Na pierwszy strzał, ale niecelny nieliczna publiczność czekała do 13. min. Po dośrodkowaniu Bartosza Sulkowskiego "główkował" Sylwester Patejuk.
Za chwilę ten ostatni był sam na sam z Pawłem Lenarcikiem i wydawało się, że będzie 0:1. Tak by się stało, gdyby nie ofiarna interwencja jednego z zawodników GKS, który wybił piłkę z linii bramkowej.
Następnie niecelnie z dalszej odległości uderzał Kacper Szymankiewicz. W 30. min. piłkarze przyjezdnych domagali się rzutu karnego. Jednak prowadzący spotkanie Marcin Szrek z Kielc uznał, że nie było zagrania ręką jednego z zawodników miejscowych.
Wciąż atakowała "Duma Powiśla" i w 42. min. mogła wyjść na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Iwana Litwiniuka uderzał Piotr Zmorzyński, ale dobrze interweniował golkiper GKS. W tej części gry wynik nie uległ zmianie.
Druga odsłona potyczki to wyrównana walka, ale pierwsi szansę na strzelenia mieli goście, a konkretnie Zmorzyński. W odpowiedzi pierwszy strzał w meczu oddali miejscowi, lecz Marcinowi Grolikowi nie udało się pokonać Sebastiana Madejskiego.
Za chwilę GKS oddał pierwsze celne uderzenie i od razu piłka trafiła do siatki po próbie Dawida Flaszki.
Biało-niebiescy ruszyli do odrabiana strat, jednak nie potrafili poważniej zagrozić bramce ekipy z Bełchatowa. Czas nieubłaganie płynął i gol padł, ale nie wyrównujący, lecz drugi dla gospodarzy. Ponownie katem Wisły okazał się Flaszka. Stało się jasne, że Wiśle trudno będzie nawet o punkt.
Cud się nie wydarzył i puławianie ulegli 0:3, ponieważ w doliczonym czasie gry bramkę strzelił rezerwowy, Szczepan Kogut. Wisła może zanotować drugi z rzędu spadek do niższej klasy rozgrywkowej, co byłoby dla jej kibiców dramatem.
Kolejna seria gier planowana jest na 26 maja. W sobotę (godzina 17) puławianie zmierzą się na wyjeździe z walczącym o awans do pierwszej ligi, Radomiakiem.