Siarka wygrywa 33.Derby Podkarpacia. Potrzebowała sześciu minut!
Trzy ciosy zadane w ciągu sześciu minut przesądziły o wyniku 33.Derbów Podkarpacia. Siarka nie dała szans Stali Stalowa Wola i umocniła się na pozycji lidera drugiej ligi.
fot. Marcin Radzimowski
[b]Siarka Tarnobrzeg – Stal Stalowa Wola 3:0 (3:0)[/b]
[b]Bramki:[/b] 1:0 Adrian Gębalski 19, 2:0 Dawid Kubowicz 22, 3:0 Adrian Gębalski 25
[b]Siarka:[/b] Krupa – Głaz (87. Kargulewicz), Kubowicz, Bierzało, Duda – Drobot, Radulj (79. Galara), Maik [b]Ż[/b] [b]Ż[/b] [b]CZ[/b], Płatek (74. Sitek), Ropski – Gębalski (61. Janeczko)
[b]Stal:[/b] Frątczak – Waszkiewicz, Janiszewski, Czajkowski [b]CZ[/b], Mistrzyk [b]Ż[/b] – Żyliński (72. Nowak), Dadok (46. Mroziński [b]Ż[/b]), Stelmach (76. Jopek), Trąbka – Dziubiński, Łętocha (64. Trubeha [b]Ż[/b] [b]Ż[/b] [b]CZ[/b])
[b]W obu drużynach spore zmiany[/b]
W porównaniu ze środowymi spotkaniami szóstej kolejki, zarówno w Siarce jak i Stali zaszło kilka zmian w wyjściowej „jedenastce”. Do tej najmniej spodziewanej zmuszony był trener Włodzimierz Gąsior. Kontuzja wyeliminowała z występu w derbach Łukasza Nadolskiego, w tej sytuacji debiut w tym sezonie zanotował Michał Bierzało. Do pierwszego składu wrócił Jakub Głaz, którego szkoleniowiec oszczędzał w Pruszkowie z racji posiadanych na koncie trzech żółtych kartek.
Roszady w swoim zespole, po niespodziewanej porażce z Pogonią Siedlce, zapowiadał także Krzysztof Łętocha. Ponieważ nie dysponuje nadzwyczaj szeroką kadrą, nie mogły one być rewolucyjne. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się kapitan drużyny Michał Mistrzyk (przeciwko Pogoni w ogóle nie wystąpił), w przodzie trener „Stalówki” postawił na sprawdzony duet Adrian Dziubiński – Sebastian Łętocha, rezygnując z nieco słabiej spisującego się ostatnio Michała Kitlińskiego.
[b]Głaz - asystent, „Gębal” - egzekutor[/b]
Scenariusza pierwszej połowy sobotnich derbów nie przewidzieliby zapewne ani najbardziej zagorzali fani Siarki, ani najwięksi pesymiści wśród sympatyków „Stalówki”. Gospodarze rozpoczęli co prawda od mocnego uderzenia już w 12 (!) sekundzie mogli objąć prowadzenie, gdy naciskany przez Adriana Gębalskiego Kacper Czajkowski zbyt mocno podawał do Doriana Frątczaka, ale po kilku minutach przyjezdni opanowali sytuację i sami groźniej zaatakowali (Adrian Dziubiński w bardzo dobrej sytuacji tylko w boczną siatkę).
Ekipie Włodzimierza Gąsiora wystarczyło zaledwie 360 sekund, by dokonać dzieła zniszczenia rywala. Akcja, po której padła pierwsza i trzecia bramka miała dwóch aktorów – kapitalnie spisującego się w tej części gry Głaza, który przy obu trafieniach asystował i Gębalskiego – dwukrotnie nie dającemu szans Frątczakowi, do niedawna przecież koledze z zespołu. Przedzieliło je kapitalne trafienie Dawida Kubowicza, który z 18 metrów przymierzył idealnie w „okienko”.
W ostatnim kwadransie tej części gry uspokojeni gospodarze nie forsowali już tempa, a stalowowolanie, niby przejęli inicjatywę, ale niczym ogłuszony trzema potężnymi ciosami bokser, wyraźnie nie mogli dojść do siebie.
[b]Po przerwie zamiast gry - mnóstwo kartek[/b]
I podobnie jak końcówka pierwszej połowy wyglądało całe 45 minut. Podopieczni Krzysztofa Łętochy przeważali, próbowali różnymi sposobami sforsować defensywę miejscowych, ale klarownych okazji podbramkowych sobie nie stworzyli. A tarnobrzeżanie spokojnie odpierali ataki „Stalówki” wyczekując swoich okazji do kontrataków. Po jednym z nich, na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Czajkowski nieprzepisowo powstrzymał wychodzącego na czystą pozycję Janeczko i obejrzał czerwony kartonik. A nie była to jedyna tego dnia "czerwień" (co ciekawe przed przerwą sędzia nie pokazał ani jednej kartki) - w doliczonym czasie gry, wskutek dwóch żółtych, obejrzeli je Kacper Maik i Andrzej Trubeha.
To najwyższe zwycięstwo Siarki nad Stalą od blisko 28 lat. W sezonie 1990/91, prowadzeni wówczas przez Janusza Gałka tarnobrzeżanie dużo bardziej niespodziewanie (Stal była wówczas liderem) wygrali 4:1. Teraz na czele drugiej ligi znajdują się piłkarze Włodzimierza Gąsiora, którzy na dodatek, wszystkie cztery mecze przed własną publicznością wygrali „do zera”!
[B]POLECAMY RÓWNIEŻ:[/B]
ZOBACZ TEŻ: FLESZ: Jerzy Brzęczek nowym selekcjonerem reprezentacji Polski