Mateusz Pielach (obrońca Wisły Puławy): Codziennie oddaję Wiśle swoje zdrowie oraz serducho
33-letni Mateusz Pielach karierę piłkarską rozpoczynał w Sparcie Rejowiec Fabryczny. Następnie grał w Avii Świdnik i kolejne trzy lata w drużynie z Łęcznej. W 2013 roku trafił do Wisły Puławy i w tym zespole występuje już dziewiąty sezon. - Ludzie kojarzą mnie z Wisłą i to jest dla mnie powód do dumy – mówi obrońca Dumy Powiśla.
Zwycięski mecz w Chorzowie z Ruchem był twoim 200. występem w barwach Wisły Puławy, w której grasz od 2013 roku. Spodziewałeś się, że przygoda z biało-niebieskimi potrwa tak długo?
Licząc spotkania tylko na poziomie centralnym, z meczami lubelskiego Pucharu Polski, mam już bodajże 209. występów. Natomiast nie, nie spodziewałem się, że rozegram tyle meczów w barwach Wisły.
Twój jubileusz przypadłby znacznie wcześniej, gdyby nie kontuzje, których trochę się uzbierało.
Faktycznie, dorobek byłby dzisiaj większy. Podczas pobytu w Wiśle miałem dwa poważne urazy, zerwane więzadła krzyżowe oraz więzadła w stawie skokowym. Poza tym borykałem się z urazami, które są typowymi piłkarskimi kontuzjami i nie wykluczały mnie z gry na długi okres. Kilka miesięcy grania zabrała nam również pandemia. Gdyby nie te okoliczności, to 200 meczów na koncie miałbym wcześniej.
Klub uhonorował cię przed meczem z rezerwami Śląska Wrocław. Niestety, przegraliście to spotkanie 0:1, mimo, że praktycznie przez cały mecz dominowaliście. Pewnie odczuwacie spory niedosyt?
Odczuwamy niedosyt i złość. Potrafimy grać z teoretycznie lepszymi i wygrywać, a z drużynami z dołu tabeli, mimo przewagi tracimy punkty. Trzeba szybko znaleźć przyczyny tego i zmienić ten stan rzeczy. Potencjał drużyny jest duży. Musimy tylko nauczyć się częściej to potwierdzać.
Jakie masz najlepsze wspomnienia z gry w Wiśle, a do których momentów nie chcesz wracać?
Najlepsze wspomnienie, to niewątpliwie historyczny awans do pierwszej ligi. Natomiast najgorsze były dwa spadki z rzędu oraz brak możliwości pomocy zespołowi w połowie rundy wiosennej pierwszej ligi i przez całą rundę jesienną drugiej ligi. Wszystko przez kontuzję.
Chciałbyś zakończyć karierę w Wiśle, w której jesteś kapitanem, czy planujesz jeszcze grę w innym klubie?
Czy zakończę przygodę z piłką w Wiśle? To pytanie nie tylko do mnie, ale również do moich przełożonych. Na pewno byłoby to coś wspaniałego, tym bardziej że w 2023 roku klub będzie obchodził 100-lecie. Jednak jestem świadomy swojej metryki, ograniczeń i jeżeli przełożeni, a również ja, dojdziemy do wniosku, że nie daję już nic zespołowi, wtedy normalną koleją rzeczy będzie rozstanie. Chcę żeby ten klub się rozwijał, więc jeśli będę już przeszkadzał na boisku, to odejdę.
O co walczycie w tym sezonie? Marzy wam się powrót na zaplecze krajowej elity, w której już występowaliście?
Powiem szczerze, że pracuję z tym sztabem i zawodnikami codziennie na treningach i widzę jak duży potencjał ma ta drużyna! Myślę, że miejsca w górnej części tabeli są w naszym zasięgu. Aczkolwiek liga jest tak wyrównana, a tabela spłaszczona, że trzeba skupiać się na najbliższych meczach i nie wybiegać niepotrzebnie z deklaracjami w przyszłość. Jakość jest duża. Trzeba to tylko potwierdzać.
Niewiele osób wie, że profesjonalną grę w piłkę nożną, łączysz z nauką?
Tak, staram się. Jestem doktorantem Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych UMCS. Instytut Nauk Prawnych. Mam 33 lata i bliżej mi niż dalej do zakończenia przygody z piłką nożną. Chcę mieć plan na siebie. Zawsze lubiłem naukę, skończyłem dzienne prawo grając w pierwszej lidze i chcę rozwijać się dalej.
Na koniec zapytam się, czy czujesz się jedną z ikon "Dumy Powiśla"?
Myślę, że o tym mogą wypowiedzieć się kibice, czy zarząd klubu. Ja nie chcę się tak nazywać. Stając przed lustrem wiem, że oddaję codziennie Wiśle swoje zdrowie oraz serducho i mam czyste sumienie. Nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak sobie byśmy życzyli, ale taki jest właśnie sport. Uczy pokory. Utożsamiam się z tym klubem mimo, że nie jestem z Puław (Mateusz Pielach urodził się w Krasnymstawie, a karierę zaczynał w Sparcie Rejowiec Fabryczny – red.). Ludzie kojarzą mnie z Wisłą i to jest dla mnie powód do dumy. Wierzę, że uda mi się zrobić jeszcze coś dobrego dla klubu. Tego sobie życzę.