2 liga: ROW przybył, zobaczył, zwyciężył i zapewnił sobie utrzymanie w 2. lidze
Plan na ten mecz dla zawodników ROW-u nie wyglądał wcale na prosty. Podopieczni Piotra Piekarczyka mieli zwyciężyć z wyżej plasującą się w tabeli Siarką, ty samym przypieczętowując sobie utrzymanie w 2.lidze. Dla piłkarzy z Rybnika okazało się to jednak przysłowiowym spacerkiem. Po świetnym w ich wykonaniu spotkaniu zwyciężyli na wyjeździe 4-2.
fot. Arkadiusz Gola
Sytuacja rybniczan na dwa spotkania przed zakończeniem sezonu 2016/2017 prezentowała się znacznie lepiej niż na jego półmetku. Kolejne zwycięstwa, a co za tym idzie konsekwentnie zdobywane punkty sprawiły, że podopieczni Piotra Piekarczyka oddalili się od strefy spadkowej. Do zapewnienia sobie utrzymania brakowało im właściwie jedynie kropki nad „i”. Dlaczego by nie postawić jej już w tę sobotę i za tydzień ze spokojnymi głowami zakończyć sezon na własnym stadionie? W tym celu musieli zwycięsko wyjść ze starcia z Siarką Tarnobrzeg. Nie mogło być to jednak łatwe zadanie – tarnobrzeżanie nie bez powodu plasują się na wysokiej, piątej pozycji w tabeli. Na własnym stadionie potrafią być naprawdę groźni.
Rybniczanie bynajmniej się nie wystraszyli, bardzo mocno wchodząc w to spotkanie. Ekspresowo przyniosło to efekt – już w 3. minucie na listę strzelców wpisał się Dawid Bober, który wykorzystał indywidualny błąd defensora Siarki i z pola karnego wpakował piłkę do siatki. Ten gol podziałał na tarnobrzeżan bardzo rozbudzająco. W kolejnych minutach przejęli inicjatywę i zaczęli pojawiać się pod bramką Kacpra Rosy. Strzałami z dystansu szczęścia szukali Bartosz Waleńcik czy Daniel Koszon. Mecz bardzo nam się otworzył, bowiem również goście nie spoczęli na laurach. Próbował Sebastian Musiolik, próbował Dominik Budzik, ale drugiego gola dla zespołu z Rybnika zdobył Paweł Jaroszewski. Obrońca bardzo efektownie, bo z woleja pokonał Karola Dybowskiego.
Mimo, że nie minęło jeszcze 25 minut gry a Siarka przegrywała już 0-2, nie zamierzała się bynajmniej poddawać. Spotkanie jawiło się bardzo wyrównanym – sporo działo się zwłaszcza w środku pola, ale nie brakowało również natarć na obie bramki. To starcie naprawdę mogło się podobać. Kibicom z Tarnobrzega coraz bardziej, bowiem jeszcze przed przerwą ich ulubieńcy zdołali zdobyć kontaktowe trafienie. Marcin Stefanik efektownie pokonał Kacpra Rosę, posyłając piłkę tuż pod poprzeczką. Golkiper rybniczan był bez szans.
Do szatni piłkarze Siarki nie mogli jednak schodzić w wybornych nastrojach. Przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy stracili trzeciego w tym meczu gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Mariusz Muszalik, który bezpośrednio uderzył na bramkę z rzutu wolnego. Widząc ten wynik, szkoleniowiec tarnobrzeżan nie miał wyjścia – już w przerwie zdecydował się na pierwszą roszadę. Nie przyniosła ona oczekiwanego rezultatu. Podobnie jak w pierwszą połowę, również w drugą świetnie weszli rybniczanie. Już na samym jej początku oddali naprawdę groźne strzały. Karol Dybowski popisywał się wręcz nieprawdopodobnymi interwencjami, mógł też mówić o odrobinie szczęścia.
Do czasu – wkrótce musiał bowiem już po raz czwarty wyciągać piłkę z własnej siatki. Jako czwarty z rybniczan na listę strzelców wpisał się Sebastian Musiolik. Mocny strzał z pola karnego po zgraniu głową jednego z partnerów i goście mogli już praktycznie poczuć się pewni zwycięstwa. Utwierdzić mogli się w tym kilka minut później, kiedy co prawda jeden z gospodarzy pokonał Kacpra Rosę, lecz wcześniej zagrał ręką. Arbiter nie mógł uznać tej bramki.
Po tym wydarzeniu piłkarze Siarki jakby opadli z sił. Tempo spotkania spadło, piłka sporo krążyła w środku pola, momentami robiło się nudnawo. Zmiany obrazu gry nie przyniosły kolejne roszady w obu zespołach. Rybniczanie prowadząc trzema bramkami nie musieli już praktycznie nic, natomiast zawodnicy z Tarnobrzega powoli tracili nadzieję na korzystny dla siebie rezultat w tym meczu.
Mimo to w końcówce zdołali zdobyć jeszcze jedną bramkę. A zdobył ją chyba najaktywniejszy spośród ofensywnych zawodników Siarki Daniel Koczon. Nie wychodziły mu strzały z dystansu, uderzeniami z bliska nie mógł pokonać Kacpra Rosy, a udało mu się to w końcu w bardzo kuriozalny sposób. Nie popełniający wcześniej poważniejszych błędów golkiper Rybnika niecelnie podał w kierunku swego obrońcy, co wykorzystał właśnie 35-latek.
Siarka Tarnobrzeg – ROW 1964 Rybnik 2-4 (1-3)
0-1 Dawid Bober (3 min.)
0-2 Paweł Jaroszewski (24 min.)
1-2 Marcin Stefanik (37 min.)
1-3 Paweł Jaroszewski (44 min.)
1-4 Sebastian Musiolik (56 min.)
2-4 Daniel Koczon (84 min.)
Siarka Tarnobrzeg: Karol Dybowski - Bartosz Waleńcik (69. Tomasz Przewoźnik), Radosław Sylwestrzak, Dawid Witkowski (46. Michał Żebrakowski) - Jan Grzesik, Marcin Stefanik, Mateusz Czyżycki (67. Grzegorz Płatek), Daniel Koczon, Hubert Tomalski, Michał Dawidowicz - Krzysztof Ropski (55. Konrad Zaradny)
ROW 1964 Rybnik: Kacper Rosa - Jan Janik, Dawid Bober, Szymon Jary, Dawid Gojny - Dominik Budzik, Kamil Spratek, Mariusz Muszalik (90. Dawid Drozdowski), Sebastian Musiolik (77. Sebastian Siwek), Paweł Jaroszewski (64. Damian Koleczko) - Przemysław Brychlik