menu

2. liga. Gładkie zwycięstwo Rakowa. Okocimski traci serię i bramkarza

4 października 2014, 20:57 | Jakub Podsiadło

Po spotkaniu Okocimskiego Brzesko z Rakowem Częstochowa obie drużyny odesłały swoje passy do lamusa. Z rozstrzygnięcia meczu mogą być zadowoleni jedynie Jerzego Brzęczka, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo od dwóch kolejek i pokonali "Piwoszy" 3:0 (1:0). Sobotnią przegraną gospodarzyi tak przyćmiła poważna kontuzja Roberta Błąkały.

Raków Częstochowa wygrał z Okocimskim
Raków Częstochowa wygrał z Okocimskim
fot. Dominika Przybyło

Obawy trenera Jerzego Brzęczka przed spotkaniem z Okocimskim okazały się płonne. Raków w osłabionym składzie zdemaskował sporo niedociągnięć solidnej dotychczas obrony "Piwoszy" i w trakcie sobotniego meczu zmusił gospodarzy do kapitulacji aż trzy razy, zapewniając sobie kontakt z czołówką drugoligowej tabeli. Zanim jeszcze Raków odnotował pierwszą wygraną od 13 września, widownia na stadionie w Brzesku uczciła minutą ciszy pamięć wybitnego trenera Zbigniewa Dobosza. Sami kibice Rakowa przyjechali do Małopolski ubrani na czarno i rozpoczęli doping dla swojej drużyny dopiero w 69. minucie.

Mocne otwarcie przypadło w udziale gospodarzom.W zaledwie drugiej minucie meczu Patryk Bryła omal nie odwdzięczył się trenerowi Sieklińskiemu za drugi mecz z rzędu w pierwszym składzie bramką, lecz piłkę po silnym uderzeniu z ostrego kąta odbił Przemysław Wróbel. Mecz przedwcześnie zakończył Robert Błąkała. W 11. minucie młody golkiper Okocimskiego wypiąstkował piłkę z pola karnego i naciskany przez jednego z graczy Rakowa upadł tak nieszczęśliwie, że zwichnął rękę.

Przerwa w grze trwała ponad dziesięć minut, a sam Błąkała opuszczał stadion z płyty boiska w karetce pogotowia ratunkowego. Miejsce między słupkami gospodarzy zajął Marek Pączek i w 33. minucie musiał wyciągać piłkę z siatki pierwszy raz w sobotnim spotkaniu. Po rzucie rożnym Pawlusińskiego obrona "Piwoszy" odpuściła Mariusza Holika, a rosły stoper Rakowa strącił piłkę głową w długi róg bramki. Trafienie gości nie zmieniło wyrównanego oblicza meczu, o którym przed przerwą mógł świadczyć także remisowy wynik. Wojciech Wojcieszyński popisał się kompletną odwrotnością instynktu strzeleckiego w 43. minucie, gdy dobijając strzał Pyciaka do praktycznie pustej bramki przeniósł piłkę nad poprzeczką. Jeszcze wcześniej jego podkręcony strzał między obrońcami Rakowa minął okienko o zaledwie kilkadziesiąt centymetrów.

Przez nieszczęśliwą kontuzję Błąkały pierwsza połowa została przedłużona o rekordowe dwanaście minut, aczkolwiek do przerwy i zaraz po niej spotkanie straciło na impecie a jakości, a piłkarze obu zespołów nie byli w stanie wypracować sobie klarownych okazji do kolejnych bramek. W 66. minucie lista strat Okocimskiego powiększyła się o Arkadiusza Garzeła. Defensor "Piwoszy" odniósł chyba jeszcze drastyczniejszą kontuzję niż bramkarz, schodząc z boiska z wgniecioną kością jarzmową.

Podłamani gospodarze kilka minut później stracili decydującego gola. Szybki kontratak Rakowa zakończył się pojedynkiem Dariusza Pawlusińskiego z Pączkiem, wygranym przez doświadczonego "Plastika". Nie obyło się bez kontrowersji - jeszcze zanim Pawlusiński stanął oko w oko z bramkarzem, sędzia nie dopatrzył się wejścia na granicy faulu na Radosławie Jacku. Były zawodnik Cracovii skopiowałby akcję bramkową w 75. minucie, gdyby nie Pączek. Pięć minut przed zakończeniem spotkania było już po wszystkim, gdy po wymianie piłki między Pawlusińskim a Kmieciem ten drugi wyłożył futbolówkę Pląskowskiemu tylko po to, żeby ten dopełnił dzieła zniszczenia celnym uderzeniem do opuszczonej bramki.

Wygrana w Brzesku pozwoli Rakowowi na szybkie zażegnanie kryzysu, jaki zagościł w zespole Jerzego Brzęczka po niekorzystnych wynikach w spotkaniach z Legionovią i Stalą Mielec. Trzy punkty zdobyte na "Piwoszach" wywindowały piłkarzy z Częstochowy na piątą pozycję w tabeli ze stratą trzech "oczek" do lidera z Kluczborka. Przy pomyślniejszych wiatrach gospodarze mogli uniknąć dzisiejszej klęski. Przez karygodną skuteczność pod bramką Rakowa muszą pogodzić się z pierwszym potknięciem od ośmiu spotkań i czwartym kolejnym spotkaniu, w którym nie byli w stanie pokonać bramkarza rywali.


Polecamy