menu

GKS dowiózł minimalne zwycięstwo z Flotą. Kibice dopingowali sprzed zamkniętego stadionu

14 marca 2015, 18:51 | psz, Patryk Trybulec/Dziennik Zachodni

Przy rzęsiście padającym deszczu i zamkniętych trybunach stadionu, GKS Katowice pokonał Flotę Świnoujście (2:1). Wszystkie bramki padły w pierwszej odsłonie spotkania.

GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. Piotr Szymański
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. Piotr Szymański
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. Piotr Szymański
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. Piotr Szymański
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. a
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. a
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. a
GKS Katowice - Flota Świnoujście
fot. Piotr Szymański
1 / 8

Skoki narciarskie | PŚ w Oslo: Zwycięstwo Severina Freunda, Kamil Stoch miał pecha

Kibice GieKSy, którzy decyzją wojewody nie zostali wpuszczeni na stadion, mogli tylko żałować, że nie było im dane z bliska zobaczyć uderzenia Sławomira Dudy. Pomocnik katowiczan w 11. minucie precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego tak zaskoczył bowiem doświadczonego bramkarza gości Łukasza Sapelę, że ten jedynie wzrokiem mógł odprowadzić piłkę zmierzającą do jego bramki.

Chwilę później było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Grzegorz Goncerz, który wykorzystał odważne wejście w pole karne i dośrodkowanie Przemysława Pitrego.

W tej sytuacji trener gości Romuald Szukiełowicz nie miał innego wyboru, niż dokonanie zmiany i dopuszczenie do gry chociaż jednego napastnika. Na murawie pojawił się Charles Nwaogu, a drużyna Floty śmielej zaatakowała. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo już w 23. minucie goście mogli cieszyć się z gola kontaktowego autorstwa Daniela Bruda, który technicznym uderzeniem przelobował wychodzącego z bramki Krystiana Rudnickiego.

Na przerwę to jednak katowiczanie schodzili w lepszych humorach, bo pomimo okazji po obu stronach boiskach wynik już się nie zmienił.

Po zmianie stron inicjatywę przejęła ekipa ze Świnoujścia, która częściej od katowiczan stwarzała zagrożenie pod bramką rywala. Tymczasem GKS cofnął się w głąb własnej połowy i cierpliwie czekał na okazję do kontrataku. Te jednak nie zdarzały się zbyt często i ostatecznie wynik sprzed przerwy nie uległ już zmianie.

Przed meczem kibice GKS Katowice zapowiadali, że pod stadionem może pojawić się grupa nawet tysiąca osób. Przenikliwy ziąb, deszcz i brak przytulnej atmosfery „Blaszoka” skutecznie zniechęciła jednak fanów GieKSy i pod stadionem pojawiła się jedynie nieco ponad setka tych najwytrwalszych, która skupiła się głównie na wyrażaniu swojej opinii o zamknięciu stadionu i samym wojewodzie.


Dziennik Zachodni