menu

Borovicanin dla Ekstraklasa.net: Sandecja? Nie było sentymentów

24 kwietnia 2014, 15:23 | Jakub Podsiadło

Puszcza Niepołomice przegrała w środę z Sandecją Nowy Sącz 0:1 (0:0) i przedłużyła serię domowych meczów bez zwycięstwa do trzech spotkań. – Żałuję tego wyniku, z przebiegu meczu zasłużyliśmy na remis – komentował po spotkaniu Petar Borovićanin, obrońca Puszczy.

Petar Borovicanin
Petar Borovicanin
fot. Jan Hubrich

Wyjazdowa wygrana w Świnoujściu niemal 800 kilometrów od domu to wyczyn godny pochwały, ale sam przyznasz, że aby wywalczyć sobie utrzymanie, potrzebne są punkty zdobyte w meczach u siebie, takich jak ten przeciwko Sandecji.
W Świnoujściu chyba nikt oprócz nas samych nie dawał nam szans na zwycięstwo. Dzisiaj przystąpiliśmy do meczu z Sandecją z chłodnymi głowami - zabrakło nam dokładnych podań, żeby bezpośrednio zagrozić bramce rywala i stworzyć sobie klarowne okazje do zdobycia goli. Było kilka okresów w meczu, w których przeważaliśmy, z przebiegu spotkania wydaje mi się, że równie dobrze mecz mógł zakończyć się bezbramkowym remisem.

Jesteś najbardziej doświadczonym zawodnikiem bloku obronnego Puszczy i w trakcie walki o utrzymanie to głównie na Twoich barkach będzie spoczywała odpowiedzialność za to, żeby nie tracić bramek.
Można tak powiedzieć, chociaż jest jeszcze Wallace (brazylijski stoper Puszczy gra w Polsce od 2007 – przyp. red.). Zdajemy sobie sprawę z tego, że w naszej kadrze jest grupa 2-3 doświadczonych zawodników i razem będziemy robić wszystko, żeby nie tracić bramek i punktów, bo jeżeli myślimy o utrzymaniu w lidze, musimy "zasuwać".

Na boisku nie było widać żadnych sentymentów mimo tego, że grałeś przeciwko byłym kolegom z Sandecji.
Gram już chyba trzeci raz w karierze przeciwko Sandecji. Raz wygraliśmy, raz zaliczyliśmy remis, dzisiaj przegraliśmy, więc statystyki wychodzą na remis. Nie było żadnych sentymentów, grałem jak najlepiej umiem. Wczoraj zmogła mnie choroba i podczas meczu czułem jej efekty, dlatego w 80. minucie meczu poprosiłem o zmianę. Dzisiaj nawet jeden punkt dałby nam dużo, dlatego żałuję tego wyniku, teraz musimy podnieść głowy do góry i w niedzielę dać z siebie 120 procent.

Wiosną 2008 grałeś w Kmicie Zabierzów, który utrzymał się w ówczesnej drugiej lidze tylko z powodu nieprzyznania licencji dla jednych z rywali. Sześć lat po tym, w Niepołomicach, nie możecie liczyć na podobny dar od losu i musicie utrzymać się na boisku.
Broń Boże, wcale nie myślimy o takim rozwiązaniu. Na treningach ciężko pracujemy i staramy się wygrywać z każdym, niezależnie, czy to Arka Gdynia czy zespół z dołu tabeli. Myślimy tylko o naszym "podwórku". Żadne licencje ani podobne rzeczy nas nie interesują.

W Niepołomicach rozmawiał Jakub Podsiadło / Ekstraklasa.net


Polecamy